piątek, 28 marca 2014

Rozdział 24

To wszystko działo się za szybko. Nie nadążałam zbierać myśli. Dlaczego on mi to robi. A może to nie on? Może to ktoś inny tak bardzo do niego podobny. Całe moje ciało przeszywał przeraźliwy ból. Spojrzałam na zegarek na ścianie, który wskazywał godzinę 1 w nocy. Czyli trzymali mnie tu już prawie 24h a ja czułam jakby to był już miesiąc. Żal, ból i ogromna wściekłość przepełniały moje serce. Nie wiem na kogo byłam bardziej zła. Na Marco, czy na siebie. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Spojrzałam w ich kierunku dostrzegłam blondyna. Było ciemno, więc nie widziałam jego twarzy. Nadal nie miałam 100% pewności czy to Reus jest wspólnikiem Janka i Irminy. Tajemnicza postać przyklękła przy mnie. Wtedy doznałam szoku. To nie był REUS. To był Dominik. Chłopak z, którym chodziłam do gimnazjum i dałam mu kosza. Myślałam że się z tym pogodził, ale jak widać było inaczej. Uśmiechnął się do mnie szyderczo i wziął moją rękę. Z pojemnika jaki miał przy sobie wyciągnął strzykawkę z jakimś jasnoniebieskim płynem i wstrzyknął mi ją w ramię. Poczułam ból a potem zapadłam w głęboki sen.

*Klaudia*

Wojtek, gdy dowiedział się o mojej zdradzie wpadł w furię. Nie widziałam go jeszcze takiego wściekłego. Teraz dopiero zrozumiałam że mój romans z Dominikiem nie miał najmniejszego sensu. Ten chłopak chodził ze mną i Patrycją do gimnazjum. Teraz był strasznie podobny do Marco. Nie wiem dlaczego tak dałam m się omotać. Teraz jestem pewna że kocham tylko i wyłącznie Wojtka. Tylko że jego już straciłam. On wyjechał na zgrupowanie z BVB a ja siedzę w domu i płaczę. Do tego to zaginięcie Patrycji. Postanowiłam zadzwonić do Dominika i powiedzieć mu że to do czego doszło między nami zeszłej nocy to tylko jednorazowy wyskok. Wybrałam jego numer a ten po dłuższej chwili odebrał.
- Hej - powiedziałam
- No cześć - powiedział spiętym głosem 
- Co Ty taki spięty? - zapytałam 
- Nie chyba Ci się wydaje, po co dzwonisz? - zapytał
W tej chwili usłyszałam coś. W słuchawce było słychać jak ktoś krzyczy. Ten ktoś jak mi się wydawało to była Patrycja. A może mi się przesłyszało. Chwilę później usłyszałam głos Irminy jak mówi do kogoś żeby ją uciszył. Byłam w kompletnym szoku. Nie dałam jednak tego po sobie poznać
- A tak pogadać - wydukałam 
- Zadzwonię do Ciebie jutro, bo dziś mam dużo pracy - odpowiedział i się rozłączył
Coś mi tu nie grało. Musiałam natychmiast jechać do Marco.

(Kilka godzin wcześniej)
*Marco*

Wszyscy pojechali już do domu. W klubie zostałem tylko ja, Patrycja, Amelia i Mario. Potańczyliśmy jeszcze trochę. Ja postanowiłem iść po samochód. Amelia i Mario tańczyli a Patrycje zostawiłem samą w loży. Gdy wróciłem nie było już jej. Poszedłem zapytać Mario czy jej nie widział.
- Widzieliśmy jak jakiś blondyn wyprowadzał ją pijaną jakieś 5 min temu w klubu, ale myśleliśmy że to ty - powiedział mój przyjaciel. To nie byłem ja więc kto to mógł być. Wybiegłem Z lokalu jednak nikogo nie było na zewnątrz. Nie mogłem teraz jej stracić. Przecież dopiero ją odzyskałem.
(Teraz)
Szukałem jej wszędzie, ale nie znalazłem jej. Przepadła gdzieś na dobre. Spojrzałem na telefon, ale jak widać miałem rozładowaną baterie. Postanowiłem wrócić do domu. Nawet dobrze nie usiadłem na kanapie a do salonu wpadła Klaudia
- Wiem co się dzieje z Patrycją - krzyknęła od progu. 
- Wiesz gdzie jest!? Mów - krzyknąłem i na nowo wróciła do mnie nadzieja że ją odzyskam 
- NIe wiem gdzie dokładnie jest, ale wiem że przetrzymuje ją Irmina - powiedziała 
- To ja już chyba wiem gdzie - powiedziałem i wybiegłem z domu by udać się w owe miejsce

*********************************************************************************************************************************

Wreszcie udało mi się tu coś napisać :) 
Rozdział nie powala objętością ani treścią ;)
Jak widać Marco jest niewinny ;* 
Mam nadzieję że teraz zacznie mi się lepiej pisać ;*


czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 23

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Czułam że mam skrępowane ręce i nogi. Strasznie bolała mnie głowa. Nagle zapaliło się światło i do pomieszczenia weszły jakieś trzy osoby. Jedna podeszła do mnie. Od razu ją poznałam. To był Janek. Próbowałam krzyczeć jednak miałam zaklejone usta.
- Weź ją ucisz - usłyszałam głos kobiety którą dobrze znałam - Marco zrobił kawał dobrej roboty - dodała ze śmiechem
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam ją. Tak To była Irmina. Ale bardziej zainteresowała mnie osoba stojąca za nią. Blondyn. Znałam go. Nawet bardzo dobrze. Stał odwrócony tyłem więc nie byłam w 100 % pewna czy to on. Ale kto inny mógł by to być. Idealnie ułożone blond włosy. Ta sama wysportowana sylwetka. Nagle zadzwonił jego telefon, więc wyszedł żeby odebrać. Zaczęłam się szarpać i usiłowałam krzyczeć. Jak on mógł mi to zrobić. Nienawidzę go. Wczoraj mówił że mnie kocha a dziś co. Po moim policzku płynęła łza. Irmina nachyliła się nade mnie i zaczęła się śmiać.
- Mówiłam ci żebyś zostawiła Marco w spokoju, ale tym nie słuchałaś, byłaś naiwna. Myślisz że on serio mógł by Cię pokochać. Śmieszna jesteś - mówiła - Ty nie masz mu nic do zaoferowania. Ja to całkiem coś innego. Widzisz ostrzegałam Cię, ale ty nie słuchałaś, więc teraz zagramy według moich zasad. Zrozumiano - dokończyła
Pokiwałam głową na znak że ją rozumiem. Byłam przestraszona.  Zła na siebie. Jak ja mogłam mu zaufać. Nagle poczułam ukłucie w ręce. Spojrzałam na rękę i ujrzałam że Janek wbił mi w nią strzykawką.
- No teraz sobie trochę pośpi - powiedział do Irminy i wyszli z pomieszczenia. Zostałam sama. Biłam się ze swoimi myślami, jednak po chwili zmorzył mnie sen. 

*Robert*

Dziś wieczorem miałem jechać z chłopakami z BVB na obóz przygotowawczy przed sezonem, jednak nie mogę. Na imprezie zginęła Patrycja. Zdzwoniłem po wszystkim znajomych jednak nikt nie wiedział gdzie jest. Zgłosiliśmy to na policję jednak oni zaczną jej szukać dopiero jak minie 48 godzin od jej zniknięcia a my nie możemy tyle czekać. Nie mogłem dodzwonić się do Marco. Dziwnę. Postanowiłem pojechać do jego domu jednak nikogo tam nie zastałem. A co jeśli im coś się stało razem. Różne myśli chodziły mi po głowie. Byłem już u trenera i powiedziałem mu że na razie nie mogę jechać na to zgrupowanie, ale że dołączę na nie gdy tylko moja siostra się znajdzie. Klopp zrozumiał moją sytuację więc nie robił mi zbytnich problemów. Jest już godz 17 a po tej dwójce ani śladu. Obdzwoniliśmy z Anią wszystkie szpitale, ale i tam ich nie było. Nic nie jadłem. Boże jak ja się o nią martwię. Mario także nie jedzie, bo chce pomóc nam w poszukiwaniach. Mam nadzieję że uda nam się ją znaleźć

*Patrycja*

Nie wiem ile spałam, ale gdy obudziłam się. Na krześle na przeciwko mnie siedział Janek. Gdy zobaczył że otwieram oczy wstał i podszedł do mnie.
- Teraz odkleję Ci taśmę z ust, ale masz nie krzyczeć - powiedział spokojnie
Kiwnęłam głową w geście że się zgadzam. Janek delikatnie odkleił taśmę i spojrzał mi w oczy. 
- Widzisz do czego doprowadziła Cię ta miłość do Reusa - powiedział gładząc dłonią mój policzek 
- Zostaw mnie w spokoju - rzuciłam oschle unikając jego spojrzenia. 
- Oj niegrzeczna dziewczynka z Ciebie się w tym Dortmundzie zrobiła - powiedział przysuwając się do mnie. Zaczął mnie nachalnie całować. Nie chciałam tego. Zaczęłam się szarpać. Udało mi się go mocno kopnąć nogami co sprawiło że upadł. 
- Ty parszuwa suko - krzyknął - To ja usiłuje być dla ciebie miły a ty takie coś robisz 
- Odpierdol się ode mnie - krzyczałam 
W tym momencie dostałam parę razy pięścią w twarz. Czułam że z nosa leci mi krew. Janek szybko zakleił mi z powrotem usta taśmą i wyszedł z pomieszczenie gasząc przy tym światło. Znowu zostałam sama w tej ciemności. Chciałam umrzeć. Miała dość tego życia. 

***********************************************************************************************************************************************

Wiem że krótki, ale chce was dłużej potrzymać w niepewności ;* 
Więc jak widać sielanka Partycji i Marco nie trwała długo ;)
Mam nadzieje że mnie za to nie zabijecie ;* 



niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 22

Gdy obudziłam się Mario jeszcze spał. Wyswobodziłam się z jego ramion, wzięłam ciuchy z szafy i poszłam się wykąpać. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Po godzinie wróciłam do pokoju jednak po moim towarzyszu nie było już śladu.  Weszłam na laptopa i sprawdziłam co nowego na fb. Jak ja tam dawno nie byłam. Pośród wielu zaproszeń do znajomych ( głównie od piłkarzy BVB ) i licznych powiadomień było coś co przykuło moją uwagę. Wiadomość od Amelii
- Cześć kochana ;) przepraszam że tak długo się nie odzywałam. Słyszałam że jesteście z Klaudią w Dortmundzie. Może spotkamy się, bo tak się składa że od roku tu mieszkam ;* - pisała
Moja radość to coś nie do opisanie. Po ponad trzech lata mogłam znowu zobaczyć swoją przyjaciółkę.
- Jasne że możemy, jeśli chcesz to dziś idziemy z chłopakami na imprezę napiszę Ci dokładnie do jakiego klubu to tam się spotkamy ;* - szybko jej odpisałam
NA odpowiedź nie czekałam długo bo już za chwilę napisała
- Mi pasuje ;) Numer mam ten sam więc pisz na telefon ;) To widzimy się w klubie
Pożegnałyśmy się. Postanowiłam zadzwonić do Klaudii i jej powiedzieć o tym wszystkim jednak nie odbierała. A że byłam głodna postanowiłam zejść na dół. Jednak w tej chwili do mojego pokoju wszedł Robciu.

*Robert*

Spałem sobie spokojnie, gdy obudził mnie dzwonek do drzwi. Powoli powlekłem się by je otworzyć. Zobaczyłem przygnębionego Wojtka
- Wchodź stary - powiedziałem
- Hej, jest może Klaudia? - zapytał gdy był już w salonie
- Nie, myśleliśmy że jest u ciebie - powiedziałem
- No właśnie nie jest. Martwię się o nią. Wczoraj wieczorem pokłóciliśmy się i ona po prostu wyszła. Od naszego powrotu ze zgrupowania czuję że coś przede mną ukrywa - powiedział i spuścił głowę
- Kurdę nie dobrze - mówiłem trapiąc się po głowie - Gdzie ona może się podziewać
- Nie wiem, ale ja myślę że ona kogoś ma - rzekł smutno
- Hej chłopaki. Co macie takie grobowe miny - zapytał Mario, który zszedł właśnie z góry
- Martwimy się o Klaudię. Wczoraj wieczorem gdzieś wyszła i jeszcze jej nie ma - odpowiedziałem
- Może powinniście pogadać z Patrycją - rzekł Goetze - w końcu się przyjaźnią to może coś wie
- To jest dobry pomysł, poczekajcie pójdę z nią pogadać - powiedziałem i poszedłem na górę

* Klaudia *

Boże co ja robię. Byłam szczęśliwa z Wojtkiem, a teraz. Na pewno mi tego nie wybaczy.  Pozwoliłam uwieść się temu blondynowi. Zaczęło się od przypadkowego spotkania na mieście. Potem wszystko się tak szybko potoczyło. Czy coś do niego czuję nie wiem. Muszę zadzwonić do Patrycja i jej powiedzieć żeby mnie na razie kryła a potem coś wymyślę. Wyciągnęłam telefon i wybrałam jej numer.
- Hej - powiedziałam
- Boże Klaudia gdzie ty się podziewałaś! Wojtek jest u nas! Wszyscy się o ciebie martwiliśmy - mówiła przerażona
- Patrycja ja wczoraj zrobiłam coś bardzo głupiego. Wszystko Ci wyjaśnię jak wrócę, ale błagam wymyśl coś i kryj mnie przed Wojtkiem - rzekłam błagalnie
- Okey pozdrów ją - odrzekła i się rozłączyła
Nie wiedziałam o co jej za bardzo chodzi. Szłam ulicami Dortmundu. Nie chciałam wracać na razie do domu, więc postanowiłam iść na zakupy kupić coś na dzisiejszą imprezę.

*Patrycja*


- Co chcesz Robciu? - zapytałam
- Nie wiemy gdzie jest Klaudia. Wczoraj pokłóciła się z Wojtkiem poszła gdzieś i nie wróciła na noc - powiedział jak widać bardzo się denerwował
- Co?! O kurwaa... - nie zdążyłam dokończyć gdy zadzwonił mój telefon - to ona - powiedziałam do Roberta i odebrałam.
Z rozmowy dowiedziałam się tylko że zrobiła coś głupiego i mam ją kryć przed Wojtkiem.
- I gdzie jest? - spytał zdenerwowany Robert
- Spotkałam Amelie, wiesz tą naszą przyjaciółkę co wyjechałam do Niemiec i zrobiły sobie babski wieczór - wymyśliłam na poczekaniu.
- Okey powiem Wojtkowi, bo chłopak strasznie się denerwuje - powiedział - NIe zapomnij o imprezie dziś wieczorem - dodał
- Jak bym mogła zapomnieć - uśmiechnęłam się
- No tak, ja jadę po Anie na lotnisko, będę za jakieś 2 godziny - rzekł wychodząc z pokoju
Gdy zeszłam na dół nikogo już nie było. Gdy spojrzałam na zegarek zatkało mnie. Było już po 15. Szybko zrobiłam sobie coś do jedzenia. Potem posprzątałam i poszłam do salonu obejrzeć jakiś film. Nie wiem jak długo tam siedziałam, gdy ktoś zakrył mi oczy rękami
- Mario - zapytałam
- Nie - odpowiedziała dziewczyna
- Klaudia - spytałam
- Nie - odpowiedziała
Już dokładnie wiedziałam kto to jest. Wstałam z kanapy i rzuciłam się na szyję mojej ukochanej bratowej.
Zrobiłyśmy sobie kawę i opowiadałyśmy sobie nawzajem o tym co wydarzyło się przez ten czas co się nie widziałyśmy.
- A wy się nie ubieracie? Jest już prawie 18 a o 19 mamy być w klubie - powiedział
- Już idziemy - powiedziałam - A do jakiego klubu idziemy?
- Do tego co zawsze - powiedział uśmiechnięty
Napisałam szybko Amelii gdzie się wybieramy i poszłam się szykować. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół. Ania i Robert byli już gotowi. Postanowiliśmy że podjedziemy jeszcze po Mario i od niego jedziemy prosto do klubu. Tak też zrobiliśmy. Po 15 min byliśmy u Mario a po 30 min pod Klubem. Dołączyliśmy do reszty. Byli wszyscy łącznie z Amelią. Ann z Mo tańczyli podobnie jak reszta piłkarzy ze swoimi wybrankami. Impreza trwała w najlepsze. Tańczyłam chyba z każdym piłkarzem BVB. Wypiłam dość sporo. Nagle podszedł do mnie Marco.
- Patrycja możemy pogadać? - zapytał
- Okey tylko dopiję drinka - rzekłam i opóźniłam szklankę
Reus zaprowadził mnie na ławkę za klubem.
- Wiem że ty jesteś teraz z moim najlepszym przyjacielem, ale muszę Ci coś powiedzieć - zaczął
- Ale ja nie jestem z Mario - powiedziałam śmiejąc się ( Tak ten śmiech przez procenty)
- Jak to? - zapytał zdziwiony
- Normanie, To wtedy było dla jaj - rzekłam
Uśmiechnął się. Boże jak mi brakowało tego uśmiechu
- Patrycja ja strasznie żałuje swojego zachowania. Tego że Cię straciłem. Chce to wszystko naprawić - rzekł
- Ale to chyba niemożliwe - powiedziałam
- Dlaczego? - Spytał wyraźnie smutny
- Bo ty jesteś z Ann, a ja nie chce tego niszczyć - powiedziałam i zaczęłam wracać do klubu jednak MArco złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stroną
- JA nie jestem z Ann. Ann to moja... - mówił niepewnie
- Twoja? - spytałam
- Siostra. Sam się dowiedziałem parę dni temu że mam siostrę - rzekł
Kamień spadł mi z serca. Ann nie była moją rywalką tylko jego siostrą. Nagle poczułam jego dłonie na moich biodrach. Znów ten sam przyjemny dreszcz co zawsze gdy mnie przytulał. Czułam jego oddech na mojej szyi
- Patrycja ja.. Kocham Cię - szepnął mi do ucha
Byłam w szoku. Chciałam wykrzyczeć całemu światu że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie bo MARCO REUS mnie kocha. Spojrzałam mu głęboko w oczy
- Ja ciebie też - powiedziałam cicho
On przybliżył swoją twarz do mojej i stało się to na co czekałam tyle czasu. Pocałował mnie. Stałam jak wryta.
- Przepraszam nie powinienem - powiedział jednak ja zamknęłam mu buzie pocałunkiem
Całował mnie delikatnie jak był miała mu się zaraz rozpłynąć. Byłam w siódmym niebie, albo nie byłam wyżej. Trzy metry nad niebem. Chciałam żeby ta chwila nigdy się nie kończyła.
- Czyli wybaczysz mi to co zrobiłem - spytał gdy zdołaliśmy się od siebie oderwać
- Tak - odpowiedziałam wtulona w Marco.
Wróciliśmy na salę. Jednak ja nie pamiętam już za dużo. Wiem tylko tyle że wypiłam jeszcze parę drinków. Ostatnie co pamiętam to to że byłam wtulona w najwspanialszego faceta na świecie.

***********************************************************************************************************************************************

No więc musiałam ich pogodzić ;*
Rozdział słaby, bo pisany w pośpiechu, ale mam nadzieję że wszystko jest teraz jasne ;D


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 21


(Zabawa trwała w najlepsze gdy naglę dostałam SMS o treści...)

Przepraszam. Wiem że zawaliłem. Teraz jesteś szczęśliwa z Mario. Życzę wam szczęścia, ale chciał bym żeby nasze relacje wyglądały tak jak kiedyś. Jeszcze raz przepraszam/ Marco
Nie wiem czego on ode mnie chciał. Przecież teraz ma swoją Ann. Boże jak ja nienawidzę tej dziewczyny. To ona zabrała mi resztę nadziei że między mną a Reusem wszystko się ułoży. Chłopacy po prostu ją ubóstwiają. Od jakiś 10 min gadają tylko o niej. Mam tego dość. Jednak mimo to chciała bym znów rozmawiać z nim normalnie. Jeśli nie mogę z nim być to może chociaż przyjaźń wystarczy. Odpisałam mu więc .
Też bym chciała jednak to nie takie proste. To wszystko miało inaczej wyglądać. 
Po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Patrycja wszystko ok? - spytał szeptem mnie na ucho Mario 
- Nie nic nie jest okey. Ann pozbawiła mnie nadziei że dogadam się z Marco - powiedziałam mu na ucho tak aby nikt nie usłyszał
Chciało mi się płakać. Brunet o nic więcej nie pytał tylko mnie przytulił. Był dla mnie jak brat. Czułam że mogę mu wszystko powiedzieć. Przy nim byłam bezpieczna. Wiedziałam że nie da zrobić mi nic złego. 
- Ja idę do mojego pokoju - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.
- Poczekaj idę z tobą - rzekł Mario i ruszył za mną
Weszliśmy do mojego pokoju. 
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponował Mario
- No okey - powiedziałam 
- To ja skoczę na dół po piwko i jakieś żelki czy coś a ty znajdź jakiś film - rzekł po czym wyszedł z pokoju
Usiadłam z na łóżku z laptopem na kolanach i szukałam czegoś fajnego.  
- I jak masz coś - spytał Mario, który właśnie wszedł do pokoju cały obładowany  żelkami i innymi smakołykami
- Tak. Co powiesz na "Incepcje"? - zapytałam 
- Mój ulubiony - rzekł z uśmiechem i usiadł koło mnie
Położyłam laptopa na szafce koło łóżka i zaczęliśmy seans. Wtulana w bruneta otworzyłam puszkę z piwem i upiłam łyk. Film był po prostu genialny. Gdy się skończył Goetze wziął laptop na kolana
- Oglądamy coś jeszcze? - spytał rozpromieniony Mario
- No w sumie możemy obejrzeć " Kochanie, poznaj moich kumpli" - zaproponowałam
- Mi pasi - rzekł pokazując rządek swoich idealnie prostych zębów
- No to włączaj - powiedziałam z uśmiechem
Niestety nie było dane dotrwać mi to końca filmu gdyż już w połowie zasnęłam

*Marco*

Straciłem ją. Gdy dziś zobaczyłem Patrycją w objęciach Mario czułem jak ktoś wbija mi nóż w plecy. Postanowiłem zwinąć się do domu. Odwiozłem Ann do jej mieszkania i wróciłem do mojego. Pierwsze co zrobiłem po powrocie to wysłałem SMS do Partycji
Przepraszam. Wiem że zawaliłem. Teraz jesteś szczęśliwa z Mario. Życzę wam szczęścia, ale chciał bym żeby nasze relacje wyglądały tak jak kiedyś. Jeszcze raz przepraszam/ Marco
Jestem kompletnym dupkiem. Mogłem być szczęśliwy u boku Patrycji a ja to wszystko spieprzyłem. Dlaczego gdy powiedziała mi o Irminie nie przytuliłem jej i powiedziałem że damy sobie z tym radę. Że przezwyciężymy wszystko, bo się kochamy, bo kocham ją jak głupi. Dlaczego wtedy w kawiarnie nie powiedziałem jej że Irmina to przeszłość, że teraz liczy się tylko ona. Że nie dam jej skrzywdzić nikomu. Że jest dla mnie całym światem. Zawaliłem. Moje rozmyślanie przerwał sygnał SMS, szybko wziąłem telefon do ręki. 
Też bym chciała jednak to nie takie proste. To wszystko miało inaczej wyglądać. 
Wiem. Mieliśmy być szczęśliwi. To ja miałem być na miejscu Goetzego. Byłem facetem a teraz nie mogłem powstrzymać łez. Znacie to uczucie, kiedy świat wali wam się od stopami a wy nie możecie nic zrobić. Walnąłem pięścią w ścianę. Wyszedłem z domu i kierowałem się w stronę Signal Iduna Park. Wszedłem na murawę. Wziąłem piłki i zacząłem je kopać w stronę bramki. Pierwsza, druga, trzecia i tak dalej. Nagle usłyszałem za sobą znajomy głos. Odwróciłem się i ujrzałem trenera 
- Marco co ty tu robisz o tej porze - Spytał z uśmiechem na twarzy
Podziwiałem go. Niezależnie od tego co się działo on zawsze był uśmiechnięty.
- Musiałem pewne rzeczy przemyśleć. A to na murawie najlepiej mi się myśli - odpowiedziałem i posłałem kolejną piłkę do bramki
- Jeśli chcesz to wiec że mi możesz o wszystkim powiedzieć - powiedział, gdy podszedł do mnie i objął mnie ramieniem
- Nie chce trenera obarczać swoimi sprawami sercowymi - rzekłem opuszczając wzrok na murawę
- Ja wysłucham każdego waszego problemu - odpowiedział posyłając mi szczery uśmiech
- No więc chodzi o Patrycję - zacząłem - Mieliśmy świetny kontakt. Choć świetny to może mało powiedziane. Zakochałem się w niej z wzajemnością, ale gdy pojawił się pierwszy problem nawaliłem. Zamiast pomóc jej się z nim uporać dałem nogę. Później gdy miałem okazję wszystko naprawić, znowu zawaliłem. Powiedziałem jej że nie jestem pewien czy nie kocham już Irminy. A teraz ona chyba ułożyła sobie życie z Mario - dokończyłem swoją opowieść
- Nie możesz tracić nadziei. Jak to mówią do trzech razy sztuka. Jeśli nadal ją kochasz walcz o nią i się nie poddawaj. W końcu nikt ci nie mówił że będzie łatwo - powiedział klepiąc mnie w ramię
- Ma trener rację, muszę o nią walczyć - rzekłem i wybiegłem ze stadionu
Szybko dobiegłem do domu. Po jutrze wyjeżdżamy na zgrupowanie przygotowawcze przed rozpoczęciem sezonu, więc nie mam dużo czasu żeby naprawić to co zniszczyłem. Jutro mamy iść do klubu na imprezę. Tam będę musiał z nią porozmawiać mam nadzieję że mi wybaczy. Ale zostało jeszcze coś. A dokładniej ktoś. Ann.

**********************************************************************************************************************************************

No i mamy kolejny rozdział ;)
Mamy tu perspektywę Marco ;*
Czy uda mu się odzyskać Patrycję i kim dla niego jest Ann dowiecie się już w kolejnym rozdziale ;**


wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 20

Usiadłam na łóżko. Z dołu dochodziły mnie śmiechy gości. Ja nie miałam ochoty na zabawę. A już na pewno nie miałam ochoty patrzeć na zakochanych Marco i Ann. Dlaczego ja byłam taka głupia. Dlaczego ja mu zaufałam. Zabawił się moimi uczuciami a teraz co? Ma już inną. Na domiar złego Irmina nie dawała o sobie zapomnieć. Codziennie przysyłała nowe pogróżki. Czego ona ode mnie chciała. Przecież ja i Reus to już przeszłość. Zaczynało mnie to wszystko powoli przerastać. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szybko otarłam łzę. Drzwi się uchyliły i do pokoju zajrzał Mario.
- Mogę - zapytał
- Jasne, wchodź - powiedziałam lekko uśmiechając się do niego
- Co jest? - spytał siadając na moim łóżku
- Nic - odpowiedziałam
- Patrycja, mnie nie oszukasz widzę że coś się z tobą od pewnego czasu dzieje - rzekł
- Wiem. Muszę się komuś wygadać, ale nie mam komu. To wszystko mnie przerasta - powiedziałam i przytuliłam się do klubowej 10
- Mów ja cię zawsze wysłucham - powiedział
- Okey, ale nie tutaj. Nie chce żeby ktokolwiek to słyszał to zostaje między nami - rzekłam i spojrzałam w jego brązowe oczyska
- Chodź pójdziemy się gdzieś przejść - powiedział
Wszyliśmy z pokoju i kiedy byliśmy przy schodach Goetze odwrócił się
- Mam pomysł, wiem że cierpisz przez Reusa, więc poudawajmy na dole że jesteśmy razem - powiedział z uśmiechem
- No nie jest głupi pomysł kochanie - rzekłam i pocałowałam go w policzek
Zeszliśmy na dół trzymają się za ręce. Weszliśmy do salonu i stanęliśmy w progu. Mario mnie przytulił a ja położyłam mu głowę na ramieniu. Widziałam jak w salonie zapanowała nagle cisza. Marco spojrzał na nas i opuścił wzrok. Robert patrzył na nas ze zdziwieniem.
- My wychodzimy, będziemy za jakoś godzinę ewentualnie 2 - powiedziałam z uśmiechem
- Można wiedzieć gdzie idziecie - spytał Robert
- Do mnie - odpowiedział pewnie Mario
Spojrzałam na Marco. Cały czas patrzył w podłogę. Reszta patrzyła na nas w dużym szoku.
- Wy... no.. jesteście razem - wyjąkał wreszcie Kuba
- No a nie widać - powiedziałam
- No to trzeba to opić - rzekł uradowany Piszczu
- Nie ma sprawy, ale to jak wrócimy - powiedziałam z uśmiechem - To my lecimy Papatki - dodałam i ruszyliśmy z Mario w stronę drzwi
- Narka - usłyszeliśmy w odpowiedzi
Gdy tylko wyszliśmy z domu wybuchliśmy śmiechem.
- ty widziałaś ich miny - mówił "Mój chłopak" dusząc się ze śmiechu
- Hahahahahaha no mogliśmy im zrobić zdjęcie - odpowiedziałam ze śmiechem
- Dobrze widzieć cię znowu taką radosną - powiedział i mnie przytulił
- Widzisz ja na mnie działasz - odpowiedziałam wtulając się w bruneta
Szliśmy do parku. Mario cały czas nadawał jakie odpały robili na zgrupowaniu. Trudno było się nie śmiać. Szczególnie z tego jak nalali Mo ketchupu do buta i ten musiał biegać 5 karnych kółek za spóźnienie na trening. Wreszcie doszliśmy do ławki na której wspólnie usiedliśmy.
- No to mów - zaczął Mario
- No więc, pamiętasz wtedy tą akcje z Irminą? - zapytałam
- No pamiętam - odpowiedział
- No więc od tamtego czasu ona nie daje mi spokoju. Cały czas dostaje SMS z pogróżkami, Na szczęście na razie tylko mi grozi. Tylko raz przyszła osobiście. Mino to zaczynam się bać. Nie wiem czego ona ode mnie chce. Przecież ja i Marco to już przeszłość - mówiłam a po moim policzku spływały łzy
- Nie płacz. Musimy iść z tym na policję - powiedział mój towarzysz przytulając mnie
- Nie jeszcze nie teraz proszę, niech to zostanie na razie między nami - prosiłam go
- Nie wiem. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo. Ja bym się chyba zabił jak by coś Ci się przez nią stało - mówił
- Nic mi się nie stanie - powiedziałam chodź tak naprawdę sama nie byłam tego pewna
- No okey, ale jak tylko napiszę Ci coś jeszcze mów mi o tym - rzekł - A o co tak właściwie chodzi między tobą a Marco - zapytał
- No wszystko się zjebało. On teraz ma Ann. Ona jest 100 razy ładniejsza ode mnie nie mam z nią szans. A poza tym nie wiem co ja sobie wyobrażałam. Że będziemy razem. Byłam głupia. On zabawił się moimi uczuciami a teraz ma inną. A jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie mówił mi że nie jest pewien czy przestał już kochać Irminę - rzekłam
- Nie przejmuj się nim znajdziesz lepszego - powiedział i pocałował mnie w czoło - A teraz wracajmy już
- Okey - odpowiedziałam i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

*Robert*

Wciąż nie mogę w to uwierzyć że niby moja kochana siostrzyczka jest z Mario. Przecież rano mówiła że nic ich nie łączy. Tu coś nie gra. Gdy tu weszli wyglądała na szczęśliwą. Może nie powinienem się w to wtrącać, ale boje się że on ją skrzywdzi. Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Potrzebuje czasu. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Reusa
- Robert my z Ann będziemy się już zbierać - powiedział  
- Okey. Poczekaj odprowadzę Was - rzekłem i wstałem z kanapy aby odprowadzić przyjaciela 
Najpierw pożegnałem się z Ann a potem z moim przyjacielem. Wróciłem do salonu. Tematem numer jeden wśród chłopaków była moja siostra i Mario. Po tym jak ta dwójka przyznała że są razem Reus zrobił się jakiś nieobecny. Dziwne. Cóż nie zostało mi teraz nic innego jak modlić się żeby Goetze jej nie skrzywdził. 

*Patrycja*

Gdy wróciliśmy do domu Reusa już na szczęście nie było. Pierwsze co usłyszeliśmy jak weszliśmy do domu to radość chłopaków że teraz opijamy mój związek z Mario. 
- Chłopaki wy serio w to uwierzyliście? - spytał ze śmiechem Mario 
-  No. A nie jesteście razem? - zapytał smutny Piszczu 
- Nie - odpowiedziałam razem z Mario 
- To się nie napijemy - rzekł smutny Błaszcz
- A kto tak powiedział - zaśmiałam się - można się napić z okazji waszego powrotu 
- Dobrze gada polać jej - zaśmiał się Robert i poszedł do kuchni po kieliszki i wodę ognistą
- No to zaczynamy - powiedziałam i zaczęliśmy imprezę.
Zabawa trwała w najlepsze gdy naglę dostałam SMS o treści...

************************************************************************************************************************************************

Nie zabijajcie mnie za ten rozdział ;c
Wieje w nim nudą wiem ;c
Zagadka kim jest Ann nadal pozostaje nierozwiązana ;*
Ale obiecuje że już w następnych rozdziałach się dowiecie ;D