czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 23

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Czułam że mam skrępowane ręce i nogi. Strasznie bolała mnie głowa. Nagle zapaliło się światło i do pomieszczenia weszły jakieś trzy osoby. Jedna podeszła do mnie. Od razu ją poznałam. To był Janek. Próbowałam krzyczeć jednak miałam zaklejone usta.
- Weź ją ucisz - usłyszałam głos kobiety którą dobrze znałam - Marco zrobił kawał dobrej roboty - dodała ze śmiechem
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam ją. Tak To była Irmina. Ale bardziej zainteresowała mnie osoba stojąca za nią. Blondyn. Znałam go. Nawet bardzo dobrze. Stał odwrócony tyłem więc nie byłam w 100 % pewna czy to on. Ale kto inny mógł by to być. Idealnie ułożone blond włosy. Ta sama wysportowana sylwetka. Nagle zadzwonił jego telefon, więc wyszedł żeby odebrać. Zaczęłam się szarpać i usiłowałam krzyczeć. Jak on mógł mi to zrobić. Nienawidzę go. Wczoraj mówił że mnie kocha a dziś co. Po moim policzku płynęła łza. Irmina nachyliła się nade mnie i zaczęła się śmiać.
- Mówiłam ci żebyś zostawiła Marco w spokoju, ale tym nie słuchałaś, byłaś naiwna. Myślisz że on serio mógł by Cię pokochać. Śmieszna jesteś - mówiła - Ty nie masz mu nic do zaoferowania. Ja to całkiem coś innego. Widzisz ostrzegałam Cię, ale ty nie słuchałaś, więc teraz zagramy według moich zasad. Zrozumiano - dokończyła
Pokiwałam głową na znak że ją rozumiem. Byłam przestraszona.  Zła na siebie. Jak ja mogłam mu zaufać. Nagle poczułam ukłucie w ręce. Spojrzałam na rękę i ujrzałam że Janek wbił mi w nią strzykawką.
- No teraz sobie trochę pośpi - powiedział do Irminy i wyszli z pomieszczenia. Zostałam sama. Biłam się ze swoimi myślami, jednak po chwili zmorzył mnie sen. 

*Robert*

Dziś wieczorem miałem jechać z chłopakami z BVB na obóz przygotowawczy przed sezonem, jednak nie mogę. Na imprezie zginęła Patrycja. Zdzwoniłem po wszystkim znajomych jednak nikt nie wiedział gdzie jest. Zgłosiliśmy to na policję jednak oni zaczną jej szukać dopiero jak minie 48 godzin od jej zniknięcia a my nie możemy tyle czekać. Nie mogłem dodzwonić się do Marco. Dziwnę. Postanowiłem pojechać do jego domu jednak nikogo tam nie zastałem. A co jeśli im coś się stało razem. Różne myśli chodziły mi po głowie. Byłem już u trenera i powiedziałem mu że na razie nie mogę jechać na to zgrupowanie, ale że dołączę na nie gdy tylko moja siostra się znajdzie. Klopp zrozumiał moją sytuację więc nie robił mi zbytnich problemów. Jest już godz 17 a po tej dwójce ani śladu. Obdzwoniliśmy z Anią wszystkie szpitale, ale i tam ich nie było. Nic nie jadłem. Boże jak ja się o nią martwię. Mario także nie jedzie, bo chce pomóc nam w poszukiwaniach. Mam nadzieję że uda nam się ją znaleźć

*Patrycja*

Nie wiem ile spałam, ale gdy obudziłam się. Na krześle na przeciwko mnie siedział Janek. Gdy zobaczył że otwieram oczy wstał i podszedł do mnie.
- Teraz odkleję Ci taśmę z ust, ale masz nie krzyczeć - powiedział spokojnie
Kiwnęłam głową w geście że się zgadzam. Janek delikatnie odkleił taśmę i spojrzał mi w oczy. 
- Widzisz do czego doprowadziła Cię ta miłość do Reusa - powiedział gładząc dłonią mój policzek 
- Zostaw mnie w spokoju - rzuciłam oschle unikając jego spojrzenia. 
- Oj niegrzeczna dziewczynka z Ciebie się w tym Dortmundzie zrobiła - powiedział przysuwając się do mnie. Zaczął mnie nachalnie całować. Nie chciałam tego. Zaczęłam się szarpać. Udało mi się go mocno kopnąć nogami co sprawiło że upadł. 
- Ty parszuwa suko - krzyknął - To ja usiłuje być dla ciebie miły a ty takie coś robisz 
- Odpierdol się ode mnie - krzyczałam 
W tym momencie dostałam parę razy pięścią w twarz. Czułam że z nosa leci mi krew. Janek szybko zakleił mi z powrotem usta taśmą i wyszedł z pomieszczenie gasząc przy tym światło. Znowu zostałam sama w tej ciemności. Chciałam umrzeć. Miała dość tego życia. 

***********************************************************************************************************************************************

Wiem że krótki, ale chce was dłużej potrzymać w niepewności ;* 
Więc jak widać sielanka Partycji i Marco nie trwała długo ;)
Mam nadzieje że mnie za to nie zabijecie ;* 



7 komentarzy:

  1. nieee Co ten Marco zrobił!!!!
    Mam nadzieje,że będzie to tylko zły sen!!!!
    To nie może być prawda :*
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeest pierwsza!! Nie mogę nic z siebie wydusić. Totalnie mnie zaskoczyłaś nie wiedziałam że w twoim opowiadaniu Marco to taki ugh nie wiem jakich słów użyć. Ale ja tego szczerze nie ogarniam. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Debil Marco. Tylko tyle mam mu do powiedzenia. Serce zabiło mi coraz mocniej, ale tak i tak mam nadzieje, że to tylko sen :)
    Dzięki za komentarze pod rozdziałami i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. wez pisz dalej bo juz nie moge wytrzymac :3 ciekawe czy ja odnajda i co bedzie dalej . czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże co ten Marco najlepszego zrobił! Normalnie Chyba go zabiję :<
    Mam jednak mimo wszystko nadzieję że to tylko zły sen ;*
    Czekam na kolejny ;D /Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko wskazuje na to że Marco także tam jest :c
    Dlaczego on to jej zrobił? Ehh..
    Rozdział cudowny! <3
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Marco im pomógł?! No nie wierzę! Jak on mógł?! -.-
    Irmina go na pewno musiała czymś szantażować! Przecież sam z siebie by tego nie zrobił...
    Pisz szybko następny ;**

    OdpowiedzUsuń