piątek, 2 maja 2014

Epiolg

*Polska*
*Narracja trzecioosobowa*
(18 lat później)

Zabawa trwała w najlepsze. Dziś Robert, Patrycja i Milena świętowali razem ze swoją mamą jej urodziny. Dom pękał w szwach. Goście bawili się w najlepsze. Jednak Patrycja z Marco i ich prawie już 18 letnią córką Nikolą musieli wracać do Dortmundu już jutro. Reus, który po zakończeniu kariery został trenerem BVB musiał stawić się na ważnym spotkaniu. Mimo że żałowali że nie będą mogli być tu jeszcze jutro, wiedzieli że muszę wracać. Wcześniej udali się do spania. Następnego dnia Patrycja pomogła mamie naszykować potrawy dla tych gości, którzy przyjdą dopiero dziś. Około 14 pożegnali się z wszystkimi i ruszyli w drogę. Pogoda ich nie rozpieszczała. Burzowe chmury wisiały nad nimi jednak żadne z nich nie myślało że to może być zły znak. Droga mijała im w dobrych humorach. Na dworze zrobiło się ciemno. W tym samym czasie w rodzinnym domu Lewandowskich trwała kolacja. Nikt nie wiedział jakie nieszczęście stało się właśnie pod Dortmundem. Wszyscy śmiali się, żartowali. Nagle zadzwonił telefon Roberta. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Mario. Lewy pośpiesznie wyszedł na balkon i odebrał. Usłyszał zapłakany głos przyjaciela. Brunet gdy tylko usłyszał to co chciał powiedzieć mu Goetze osunął się na ziemie, zanosząc się od płaczu. Partycja i Marco nie mieli żadnych szans w starciu z rozpędzonym tirem. Jego kierowca był pijany. Nikola w stanie ciężkim walczy o życie w szpitalu. To był dla niego cios. W jednym momencie stracił siostrę, którą kochał nad życie i najlepszego przyjaciela. Płakał jak małe dziecko. Jego serce rozpadło się na milion małych kawałków. W jednej chwili stracił to co było dla niego tak ważne.  Rodzina Lewandowskich pogrążyła się w żałobie.
Następnego dnia miał się odbyć mecz BVB. Piłkarze wyszli w kompletnej rozsypce. Traktowali Marco jak ojca. Był ich przywódcą, który dawał nadzieję a teraz go zabrakło. Na stadionie panowała zupełna cisza. Każdy pamiętał jak Reus sam grał na tym boisku. W 11 minucie zaczęli krzyczeć jego nazwisko. W oczach wszystkich było widać łzy. Człowiek, którego tak kochali właśnie odszedł od nich na zawsze. Jednak wiedzieli że on patrzy na nich z góry. Że wierzy w nich. Chcieli wygrać ten mecz dla niego. I tak też zrobili. Jednak nie świętowali tego zwycięstwa. Uszanowali pamięć Patrycji i Marco. Po kilku dniach odbył się pogrzeb. Zjawiły się na nim tłumy. Wszyscy płakali. Nikt nie mógł się pogodzić z tym że dwoje tak młodych ludzi zginęło, przez nieodpowiedzialnego człowieka. Wtedy przy trumnie przemówił Robert: 
Właśnie straciłem dwie z najważniejszych osób w moim życiu. Moją siostrę, która była moim oczkiem w głowie. Cieszyłem się z tego że kilkanaście lat temu postanowiła zamieszkać u mnie. A teraz ona nie żyje. Odebrał mi ją facet, który po kilku piwach wsiadł do swojego pojazdu i ruszył w drogę. Straciłem ją już na zawsze. Już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu, nie zobaczę jej ślicznie zmarszczonego czoła, gdy się ma mnie złości.  Nie usłyszę jej głosu, który zawsze podpowiadał mi tą właściwą drogę. Nie zobaczę już także mojego ukochanego przyjaciela. Już nigdy nie wkurzy się na mnie gdy poczochram mu czuprynę, już nigdy nie zobaczę tego uśmiechu za którym szalało tyle dziewczyn.. Straciłem ich oboje. Już nic nie będzie takie jak kiedyś. Jak mam teraz żyć, gdy każde miejsce w Dortmundzie przypomina mi o nich. Ale muszę żyć dla Nikoli. Ona jest taka młoda a już straciła oboje rodziców. Teraz to ja i Ania będziemy musieli zastąpić jej ich. Tylko jak mamy to zrobić. Ich nie da się od tak zastąpić. Tak bardzo ich kochałem.
Brunet klęknął przed dwoma trumnami, w których spoczywali jego najbliżsi i płakał. Jeszcze nigdy nie czuł takiego bólu jak teraz.

Miłość kiełkując w ser­cu za­puszcza bar­dzo głębo­kie korze­nie, dla­tego wyr­wa­nie jej bez uszkodze­nia tak de­likat­ne­go grun­tu jest niemożliwe
by­wa, że wy­rywa­na jest tyl­ko ra­zem z ser­cem, które już nie może jej za­silać swoim biciem
zwa­na jest jedną z naj­piękniej­szych miłości- miłością, aż po grób.. 
 

**********************************************************************************************

Przepraszam że tak kończę to opowiadanie, ale inaczej nie umiałam ;<
Dziękuje wszystkim, którzy komentowali to opowiadanie i dodawali mi motywacji ;*
Zapraszam na mojego nowego bloga <3
http://nie-chce-cie-zranic.blogspot.com/

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 28 - ostatni

( rok później)

Dziś mój kochany braciszek wreszcie powie sakramentalne "TAK" Stachurskiej. Bardzo się z tego powodu cieszę. Już tydzień temu przyjechaliśmy do Polski, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Teraz na 7 godzin przed rozpoczęciem ceremonii wszystko jest gotowe. Robert od rana chodzi zdenerwowany.  Marco jako jego drużba stara się go jakoś uspokoić ale ciężko mu to idzie. Mnie czekała wizyta u makijażysty i fryzjera. Marco udostępnił mi swoje auto, bym mogła bez problemu dostać się na miejsce. O godzinie 9 byłam na miejscu. Nie umiałam zdecydować się na odpowiednie upięcie włosów, ale wreszcie postawiam na takie. Wybrałam także odpowiedni makijaż. O 13 wyszłam z salonu i ruszyłam w kierunku domu. Po drodze wstąpiłam do kwiaciarni po kwiaty . Gdy wróciłam do domu wszyscy byli już gotowi. Szybko ubrałam się w moją sukienkę. Zeszłam na dół i ruszyliśmy w stronę kościoła.Pogoda była cudowna. Słońce grzało, ptaki śpiewały. Każdy z nas miał dobry humor. Mój brat jak i teraz nawet Marco, strasznie się denerwowali. Ale cóż się im dziwić. Gdy dotarliśmy na miejsce, wkoło było pełno dziennikarzy, ale jakoś specjalnie nie robiło to już na mnie wrażenia. Szybko weszłam do świątyni i zajęłam miejsce w trzeciej ławce. Koło mnie siedziała Klaudia z Wojtkiem oraz Mario i Amelia. Młodzi wreszcie weszli do kościoła i mogliśmy zaczynać. Ceremonia była cudowna. Prawie się rozkleiłam. No ale w końcu nie codziennie mój brat bierze ślub. Wyszliśmy z kościoła. Młodzi wyglądali na szczęśliwych. Po prostu promienieli. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Podeszłam aby złożyć im życzenia. Po krótkim czasie gdy wszyscy gratulowali młodym udaliśmy się na miejsce gdzie miało odbyć się przyjęcie weselne. Zabawa trwałą w najlepsze. Było już koło północy, gdy Marco Wyciągnął mnie do ogrodu, znajdującego się obok. Szliśmy trzymając się za rękę. W koło panowała cisza. Nagle Marco zatrzymał się. jakby na chwilę się zawahał.
- Wiesz jesteś dla mnie najważniejszą kobietą na świecie. Kocham Cię strasznie mocno i nie wyobrażam sobie mojego dalszego życia bez Ciebie dlatego - tu urwał na chwilę wyciągnął coś z kieszeni i klęknął przede mną. Czułam że do oczy napływają mi łzy. - Czy sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytał trochę nie pewnie
- Tak - powiedziałam i rzuciłam się na szyje blondynowi 
Po policzkach spływała mi łza, którą blondyn natychmiast otarł. To była najpiękniejsza chwila mojego życia. Teraz wiedziałam że Marco to ten, z którym spędzę resztę życia. Że to będzie miłość po grób. Reus ujął moją twarz w dłonie i delikatnie wpił się w moje usta. Czułam się dokładnie tak samo jak wtedy gdy całowaliśmy się po raz pierwszy na tej dyskotece. Te same motylki w brzuchu, te same usta, ten sam facet. Było idealnie. Już zawsze będzie idealnie. Musi tak być. Nie wyobrażam sobie że teraz będzie już inaczej. Gdy wróciliśmy na salę niestety było już po otrzepinach. Bawiliśmy się w najlepsze. To był cudowny dzień. Lepiej nie mogłam go sobie wymarzyć. Koło 6 rano wróciliśmy do domu. Wzięłam szybki prysznic i natychmiast udałam się do łóżka. Wtuliłam się w mojego narzeczonego i natychmiast zasnęłam.

(Rok później)

To wszystko dzieję się tak szybko. Właśnie oficjalnie zostałam żoną Marco Reusa. Patrycja Reus-Lewandowska. Jestem naprawdę szczęśliwa. Co najważniejsze spodziewamy się z Marco dziecka. Tak jestem w 3 miesiącu ciąży. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszymy z tego powodu. Jutro wyjeżdżamy w podróż poślubną na Malediwy. Co przez ten czas działo się u reszty? Ani i Robciowi urodził się synek. Słodkie dziecko. Klaudia i Wojtek zaręczyli się a Mario i Amelia przeżywają ciągłe rozstania i powroty. Ale w tym momencie dla mnie liczy się tylko to co dzieję się między mną i Marco. A my jesteśmy naprawdę szczęśliwi.

******************************************************************************************************

Wiem zawiodłam was tym rozdziałem, ale nie miałam na niego kompletnie pomysłu. 
Tak więc kończę tego bloga ;< 
W piątek pojawi się Epilog :* 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 27

Zbudziłam się z samego rana. Leżałam wtulona w umięśniony tors mojego ukochanego. Uśmiechnęłam się na sam ten widok. Nie żałowałam tego co stało się w nocy. Wiedziałam bardzo dobrze że Marco to ten z kim planuje spędzić resztę mojego ziemskiego życia. Wydostałam się z objęć blondyna i usiadłam na skraju łóżka. W tym momencie poczułam że od tyłu przytula mnie Reus.
- Żałujesz tego co się stało? - zapytał szeptem całując mnie w szyję
- Nie. To była najlepsza decyzja jaką w życiu podjęłam - powiedziałam odwracając się by zobaczyć twarz blondyna - Ubieraj się a ja idę nam zrobić śniadanie - dodałam i lekko musnęłam jego usta
Wstałam i ubrałam koszulę Marco, która leżała na środku pokoju. Z uśmiechem, który tego ranka nie znikał z mojej twarzy pomaszerowałam do kuchni w celu zrobienia śniadanka dla mnie i mojej Lamci. Marco jakoś nie śpieszyło się aby zejść na dół, bo zdążyłam zrobić dla nas naleśniki a jego jeszcze nie było. Chciałam iść zobaczyć co z nim, ale w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Pośpiesznie poszłam je otworzyć całkiem zapominając, że mam na sobie tylko bieliznę i koszulę Reusa. Otworzyłam drzwi i przeżyłam szok. Tak. Przed drzwiami stał Robert i Ania.
-Patrycja... - zaczął Robert lecz niestety nie zdążył skończyć
- Kochanie, nie widziałaś gdzieś moich spodni, nigdzie nie mogę ich po wczorajszym wieczorze zale... - przerwał gdyż wszedł do korytarza i zobaczył Roberta
No pięknie, ten to ma wyczucie czasu. Mógł by chociaż się ubrać, a nie wlatywać tu w samych bokserkach.
- To nie tak jak myślicie - próbowałam nas tłumaczyć
- Do góry ubrać się. A my sobie Marco jeszcze porozmawiamy - powiedział Robert, który jeszcze podobnie jak Ania byli w szoku z powodu tego co tu zastali
Posłusznie udaliśmy się na górę. Co wtedy czułam? Sama nie wiem. Ale na pewno niczego nie żałowałam. Gdy weszliśmy do pokoju pocałowałam moją Lamcie. On uśmiechnął się do mnie przeczesując swoje włosy. To był znak że ta parada w samych bokserkach przed moim bratem i przyszłą bratową trochę go zawstydziła. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół usłyszałam kawałek rozmowy Ani i Roberta. MArco może też to słyszał ale pewnie nic nie rozumiał, bo para mówiła po polsku
- Boże jak oni mogli to zrobić. Robi mi się niedobrze jak pomyśle o tym że mój przyjaciel ją tam dotykał - gorączkował się mój brat
- Robert, przecież ona jest dorosła - mówiła Ania
- Może i dorosła, ale.. - mówił Robert
- Nie ma żadnego ale. Jeśli się kochają to jest ich sprawa. My nie możemy się w to wtrącać to ich decyzja - powiedziała Ania i wyszła z ich pokoju
W krępującej ciszy zjedliśmy śniadanie. Wstydziłam się spojrzeć w oczy Robertowi, mimo że przecież nie zrobiliśmy z Marco nic złego. Po śniadaniu Robert wziął gdzieś Marco. Pewnie teraz będzie mu prawił kazania. Ja i Ania sprzątnęłyśmy po zjedzonym posiłku. Żadna z nas jednak się nie odezwała. Nagle nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Ta cała sytuacja rano była całkiem śmieszna jak by patrzeć na to z boku. Ania też zaczęła się śmiać. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Wtuliłam się w moją bratową.
- Cieszę się że wreszcie jesteś szczęśliwa - powiedziała całując mnie w czoło
- Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa - powiedziałam uśmiechając się do niej
- A Robertem się nie przejmuj. Po prostu martwi się o ciebie. Nie chce żebyś znów cierpiała przez jakiegoś mężczyznę - powiedziała -
- Mocno był zły? - zapytałam niepewnie
- Nie byłem zły, byłem po prostu w szoku - powiedział uśmiechnięty Robert, za nim stał uśmiechnięty blondyn
- No nie dziwię Ci się - zaśmiałam się
- Może pójdziemy się gdzieś przejść? - Zaproponowała Ania
- Na lody - krzyknęła pozostała trójka
- No dobra dziś nie liczymy kalorii - zaśmiała się moja bratowa i razem wyszliśmy z domu.
Ania i Robert szli przodem, ja i Marco szliśmy tyłem. Reus splutł nasze palce razem. Ja uśmiechnęłam się i lekko musnęłam jego usta.
- Ja tu wszystko widzę - zaśmiał się Robciu odwracając w naszym kierunku
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Wtuliłam się w mojego blondasa i czułam że wreszcie jestem szczęśliwa.

(Narracja trzecioosobowa)

Dwóch piłkarzy idących ulicami Dortmundu. Zapatrzeni w swoje drugie połówki. Zatrzymywali się co jakieś czas, by rozdać autografy swoim fanom. Byli szczęśliwi. Jeden już od wielu lat, drugi znalazł swoje szczęście dopiero nie dawno. Każdy z nich czuł to samo. Ogromną miłość. Robert za niecały rok wyjdzie wreszcie powie sakramentalne "Tak" swojej ukochanej. Kiedy zrobi to Marco? Nie wiadomo. Na razie o tym nie myślał. Ale już niedługo wszystko się zmieni. 

*********************************************************************************************

Z góry przepraszam za ten rozdział ;<
Nie mam za bardzo czasu pisać ;<
Nie ubłagalnie zbliżamy się do końca tego opowiadania ;*
Mam więc do nas pytanie. Chcecie aby zakończenie było szczęśliwe czy też nie? 
Piszcie w komentarzach ;*


środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 26

*Dwa tygodnie później*

Co wydarzyło się przez te dwa tygodnie. Można by rzec że nic takiego.Klaudia i Wojtek postanowili dać sobie drugą szanse. Szczęsny nie wyobrażał sobie już życia bez mojej przyjaciółki, więc jej wybaczył. Teraz znów są nierozłączni. Jutro wyjeżdżają na Karaiby, dogrzać się, bo mimo że w Niemczech jest wrzesień pogoda nie rozpieracza nas zbytnio. Ania i Robert w piątek też wyjechali  tylko że do Polski. Ani siostra bierze ślub, więc nie ich nie może tam zabraknąć. A ja każdą swoją wolną chwilę spędzam z Marco. Jestem z nim strasznie szczęśliwa. Udało nam się przetrwać to co najgorsze i jesteśmy wreszcie szczęśliwi. Jedyna rzecz jaka mnie teraz martwi to rozprawa, na której jestem świadkiem. Muszę zeznawać przeciwko Irminie i Jankowi. Strasznie się tego boję, ale wiem że mam teraz przy sobie Reusa, który pomoże mi we wszystkim.
To on pomógł mi dojść do siebie po tym co wydarzyło się w ostatnim czasie. Strasznie mnie wspierał.
- O czym tak myślisz - z rozmyślań wyrwał mnie głos ukochanego
- A tak o nas - odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy
On uśmiechnął się i złączył nasze usta w długim pocałunku, który wyrażał tyle uczyć. Tęsknotę, miłość, pożądanie. Wplotłam swoje ręce w jego włosy i przyciągam go bliżej siebie. On złożył swoje ręce na moich plecach, które tak bardzo pragnęły jego dotyku. Całował mnie coraz namiętniej. Nie umieliśmy się od siebie oderwać 
- Oj chyba wam przeszkadzam - do mieszkania Marco wparował Mario
- No tak jakby - powiedział Reus
- Oj przepraszam, przepraszam - zaśmiał się - Jeszcze się sobą nacieszycie a ja wam muszę teraz powiedzieć coś ważnego
- No mów - pośpieszaliśmy go
- No więc ja i Amelia jesteśmy razem - oznajmił nam z dumą
- No nie wierzę - powiedział Marco i poszedł przytulić swojego przyjaciela, ja zrobiłam to samo. Ten wieczór minął nam na świętowaniu

Następny dzień (wtorek)

Obudziła mnie Klaudia żeby pożegnać się przed swoim wylotem. Wyściskałam przyjaciółkę i poszłam się odświeżyć. Było już trochę za późno na śniadanie, bo na zegarze widniała 14, więc ugotowałam sobie jakiś obiad i po skonsumowaniu go, stwierdziłam że wypadało by tu trochę posprzątać. Pośpiesznie, więc wzięłam się za to. Gdy skończyłam była 17.
- No pięknie - pomyślałam - zleciał mi już prawie cały dzień
Chłopacy mieli trening za pół godziny więc postanowiłam że odwiedzę ich. Szybko ubrałam kurtkę i ruszyłam w stronę SIP. Było bardzo zimno i zaczynało padać. Nagle zatrzymało się koło mnie auto. Szyba się otwarła i moim oczom ukazała się moja blond lamcia.
- Wsiadaj - powiedział z uśmiechem
Zrobiłam to co mi kazał i po chwili byliśmy już na miejscu. Marco otworzył mi drzwi i już po chwili weszliśmy razem, trzymając się za ręce na stadion.
- To ja idę do szatni a ty zmykaj na trybuny - powiedział i pocałował mnie
Zrobiłam jak mi kazał, usiadłam na trybunach i czekałam na rozpoczęcie treningu. Zrozumiałam ze to był błąd ubrać dziś sukienkę. Trening trwał dwie godziny, więc nie marzyłam teraz o niczym innym jak o tym by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domku. Wyszłam z stadionu i poczekałam na Reusa koło jego samochodu
- O skarbie poczekałaś na mnie - powiedział uśmiechnięty przytulając mnie
- No poczekałam, bo sobie pomyślałam że może pojedziemy do mnie i obejrzymy sobie jakiś film - rzekłam
- Świetny pomysł - powiedział i pocałował mnie
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę do mojego domu. Po chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy do salonu. Marco poszedł wybrać jakiś film, a ja udałam się do kuchni zrobić popcorn. Gdy wróciłam usiadłam wtulona w mojego blondaska i zaczęliśmy oglądać.
Gdy film się skończył, a ja przyglądałam się Reusowi. Musiał to zauważyć, bo odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął szeroko.
- O co chodzi księżniczko? - zaśmiał się blondyn. Podniosłam się z kanapy i usiadłam mu na kolanach tak, żeby być z nim twarzą w twarz.
- Słuchaj, Marco. Tak sobie teraz myślę... Chciałabym ci podziękować.
- Podziękować? Ale za co?
- No wiesz... Za to, że cały czas przy mnie jesteś. Że mogę na ciebie liczyć, gdy mam jakiś problem. I za to, że jesteś osobą, przy której wreszcie czuje się naprawdę szczęśliwa. Myśl sobie co chcesz, ale taka jest prawda. - czułam, że się rumienie, ale już dawno chciałam mu to wyznać. Wyglądał na zaskoczonego, ale po chwili uśmiechnął się lekko i złapał mnie za ręce.
- Kurczę, nie wiem co powiedzieć...
- Nie musisz nic mówić - powiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy.
Blondyn nachylił się nade mną i chwilę później już się całowaliśmy. Jedną ręką obejmował mnie w pasie, a drugą wplótł mi we włosy. Czułam mój ulubiony zapach jego perfum, który działam na mnie kojąco. Obsypywał mnie całusami po szyi i dekolcie. Po jakimś czasie Marco wstał i wziął mnie na ręce i wciąż nie odrywając ode mnie swoich gorących ust zaczął kierować się w stronę schodów. Wtuliłam się w niego i nie zastanawiałam się nad tym, co robimy. Dobrze wiedziałam, co do niego czuję i chciałam być z nim już zawsze.
Po chwili byliśmy już w moim pokoju. Reus postawił mnie na ziemi i objął w pasie. Staliśmy przez jakiś czas na środku mojego pokoju zatraceni w namiętnych pocałunkach. Czułam motylki w brzuchu. Zaczęłam powoli rozpinać mu koszulę. Gdy skończyłam, ściągnęłam ją z niego i poczułam, że on zaczyna robić to samo. Nawet nie zauważyłam kiedy moja sukienka wylądowała na podłodze. Stałam w samej czarnej, koronkowej bieliźnie na środku pokoju i z początku czułam się dziwnie, ale przestałam o tym myśleć. Co ja najlepszego wyprawiałam? Gdyby tylko Robert wiedział... Ale teraz to nie było ważne. Nic się nie liczyło, oprócz tego blondyna, który tak namiętnie mnie całował. Dotknęłam jego nagiej klaty i zaczęłam delikatnie sunąć w dół po jego umięśnionym torsie. Wreszcie dodarłam do celu i zaczęłam męczyć się z jego paskiem. Blondyn oderwał się z trudem od moich ust i mi pomógł. Po chwili Marco stał koło mnie z samych bokserkach. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Wtem zdałam sobie sprawę, że Reus rozpina mi stanik. Zaczęłam zsuwać jego bokserki. Na chwilę przestał mnie całować i spojrzał mi prosto w oczy.
- Jesteś pewna że tego chcesz? - zapytał po cichu.
- Nawet nie wiesz jak tego pragnęłam - zaśmiałam się. Wiedziałam, że i tak nie mam już odwrotu. A nawet jeśli, to i tak nie miałam zamiaru tego robić.
Marco też się uśmiechnął, a potem podniósł mnie tak że owinęłam sobie nogi na jego biodrach i położył na łóżku. Nie mogłam się napatrzyć na jego ciało. Ciekawe, ile dziewczyn chciało by być teraz na moim miejscu, pomyślałam. Reus przejechał ręką po moim ciele i ściągnął mi majtki. Nie mogłam złapać oddechu, prawie się dusiłam. Nie wiem, czy to przez jego ciężar, czy przez podniecenie. Czułam na sobie jego palce i myślałam że zaraz zwariuje. Tak długo czekałam na ten moment i prosiłam, żeby nigdy się nie skończył. Nawet nie wiem jak długo tak dotykaliśmy się i całowaliśmy, aż nagle poczułam coś twardego między nogami. Jęknęłam i spojrzałam mu prostu w oczy. Widziałam, że on też mnie pożąda tak mocno jak ja jego. Nawet nie wiem, jak długo był we mnie, ale miałam wrażenie że trwa to całą wieczność. Nie mogłam uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Byłam w siódmym niebie.
Gdy skończył, Marco położył się obok mnie i mocno przytulił.
- Kocham Cię - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Marco Reusie, ja też cię kocham. Na zawsze.
Leżałam tak, wtulona w niego aż do rana. Nie zmrużyłam oka nawet na minutę i wydawało mi się że on też nie mógł zasnąć. Poczułam, że wreszcie zaczęły się spełniać moje marzenia. Gdy słońce zaczęło wdzierać się przez okno do pokoju, wtuleni w siebie zasnęliśmy.

*******************************************************************************************************************************

No to mamy 26 ;*
I jak wam się podoba? :)
Czekam na opinie w komentarzach ;*



wtorek, 8 kwietnia 2014

Ogłoszenie ;)

Hej ;*
Postanowiłam że powoli kończę tego bloga ;< 
Myślę że dodam tu jeszcze 3-4 rozdziały + Epilog. ;)
Postanowiłam więc założyć kolejnego bloga
 http://nie-chce-cie-zranic.blogspot.com/ ;*
Dziś postaram się dodać na nim bohaterów, abyście mogli się z nimi zapoznać :)
Prolog pojawi się tam razem z Epilogiem tutaj ;)
Pozdrawiam ;*

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 25

*Narracja trzecioosobowa*

Jechał z ogromną prędkością. Nie zważał na okropną pogodę, która szalała na dworze. W jego głowie kłębiła się tylko jedna myśl. Uratować jego ukochaną. On był już pewien że to z nią chce spędzić resztę życia. Nigdy nie czuł się tak wspaniale jak wtedy gdy usta tej niewinnej, drobnej dziewczyny spoczęły na jego wargach. Żaden zapach nie działał tak na jego zmysły jak woń jej perfum. Nie mógł sobie darować. To przez niego jej tu teraz nie ma. On to dobrze wiedział. Gdyby wtedy na dyskotece nie zostawił jej na chwilę samej, gdyby wziął ją ze sobą, ona była by teraz bezpieczna. Bał się że może nie zdążyć na czas. Wiedział dobrze do czego zdolna jest wściekła Irmina. Padało coraz mocniej, a przecież rano zapowiadał się tak piękny dzień. Jedyne co zdążył robić to zadzwonić na policję i powiedzieć gdzie najprawdopodobniej jest przetrzymywana Patrycja. Tymczasem ona po raz kolejny tego dnia została uderzona. Szydzono z niej. Miała łzy w oczach. Bała się że już go nie zobaczy. Bała się że ją zabiją. Oni mogli by to zrobić. Nie mieli by później żadnych wyrzutów sumienie. Dlaczego więc nie zrobili tego do tej pory? Ktoś ich powstrzymywał. To Dominik. Mimo że brał w tym udział on nadal czuł coś do tej niebywale pięknej polki. Nawet teraz gdy po jej policzkach spływały łzy. Gdy widział na jej twarzy krew. Grał twardego drania a gdzieś w głębi siebie niewyobrażalnie cierpiał. Bał się jej pomóc, bał się swoich wspólników. Dopiero gdy usłyszał kawałek rozmowy Janka i Irminy postanowił działać. A co usłyszał? Że dziś wieczorem wszystko się skończy. Wiedział co to znaczy. Wyszedł przed starą opuszczoną fabrykę na obrzeżach Dortmundu. Zapalił papierosa. Chwilę się wahał. Jednak po chwili wyciągnął telefon. Zrobił to. Wezwał policję. Wrócił do środka i jakby nigdy nic czekał. Minęło pół godziny i nic. Janek nie chciał dłużej czekać. Przystawił lufę pistoletu do jej głowy. Ona płakała. Nie chciał by jej życie tak się skończyło. Zamknęła oczy. Padł Strzał. Jednak o dziwo ona żyła. Pośpiesznie otworzyła oczy. Zobaczyła rannego Janka a wkoło siebie pełno policji. Zaraz jednak dostrzegła znajomą twarz. Jej ukochany podbiegł do niej. Jednak ona była zbyt słaba. Straciła przytomność.
 *Patrycja*

Powoli zaczęłam otwierać oczy, jednak  promienie słoneczne za bardzo mnie oślepiały. Szybko je zamknęłam. Po chwili jednak ponowiłam próbę i udało się. Przed sobą miałam niewyraźny obraz, który po chwili jednak wyostrzył się. Zobaczyłam siedzącego koło mnie Marco, który mocno ściskał moją dłoń. przytulając ją. Gdy tylko zobaczył że otwieram oczy uśmiechnął się do mnie. Miał w oczach łzy.
- Tak bardzo bałem się że Cię stracę - powiedział całując poją dłoń
- Ciii - powiedziałam - Teraz już wszystko będzie dobrze 
- Już nigdy nie pozwolę by stało ci się coś złego - Powiedział blondyn i wstał by nie pocałować
- Widzę że my chyba przeszkadzamy - zaśmiał się Robert i Ania, którzy właśnie weszli do sali
- A wy nie powinniście być na zgrupowaniu - spytałam
- NIe mogliśmy cię zostawić, zresztą chłopacy i tak jutro wracają - powiedział Marco
- Jak to jutro? - spytałam zdziwiona 
- No weź pod uwagę kochana że przez 7 dni byłaś nie przytomna - powiedziała Ani i zajęła miejsce Marco
- Ja pójdę po lekarza żeby Cię zbadał - powiedział Robert i wyszedł z sali 
- Dzień dobry, jak się pani czuje - powiedział lekarz, który po chwili wszedł do sali 
- Dziś bardzo dobrze - powiedział 
- Myślę że już dziś może pani opuścić szpital, badania, które pani zrobiliśmy wyszły dobre, więc nie ma podstaw aby tu pani trzymać - powiedział lekarz z uśmiechem - za chwilę przyniosę wypis 
Z uśmiechem przeciągnęłam się na łóżku. Cieszyłam się że ten koszmar się już skończył. Po jakiś dwóch godzinach wreszcie leżałam na swoim łóżku. W objęciach uroczego blondyna. Oglądaliśmy na laptopie jakoś komedie. Jednego Byłam na 100% pewna. Już nic nas nie rozdzieli. (Ale czy na pewno?)

******************************************************************************************************************************

 Kolejny krótki i kiepski rozdział ;c 
Kompletnie nie mam pomysłu co dalej ;/
Mam w prawdzie jakiś pomysł, ale nie wiem za bardzo jak go rozwinąć ;*
Do następnego :)


 



piątek, 28 marca 2014

Rozdział 24

To wszystko działo się za szybko. Nie nadążałam zbierać myśli. Dlaczego on mi to robi. A może to nie on? Może to ktoś inny tak bardzo do niego podobny. Całe moje ciało przeszywał przeraźliwy ból. Spojrzałam na zegarek na ścianie, który wskazywał godzinę 1 w nocy. Czyli trzymali mnie tu już prawie 24h a ja czułam jakby to był już miesiąc. Żal, ból i ogromna wściekłość przepełniały moje serce. Nie wiem na kogo byłam bardziej zła. Na Marco, czy na siebie. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Spojrzałam w ich kierunku dostrzegłam blondyna. Było ciemno, więc nie widziałam jego twarzy. Nadal nie miałam 100% pewności czy to Reus jest wspólnikiem Janka i Irminy. Tajemnicza postać przyklękła przy mnie. Wtedy doznałam szoku. To nie był REUS. To był Dominik. Chłopak z, którym chodziłam do gimnazjum i dałam mu kosza. Myślałam że się z tym pogodził, ale jak widać było inaczej. Uśmiechnął się do mnie szyderczo i wziął moją rękę. Z pojemnika jaki miał przy sobie wyciągnął strzykawkę z jakimś jasnoniebieskim płynem i wstrzyknął mi ją w ramię. Poczułam ból a potem zapadłam w głęboki sen.

*Klaudia*

Wojtek, gdy dowiedział się o mojej zdradzie wpadł w furię. Nie widziałam go jeszcze takiego wściekłego. Teraz dopiero zrozumiałam że mój romans z Dominikiem nie miał najmniejszego sensu. Ten chłopak chodził ze mną i Patrycją do gimnazjum. Teraz był strasznie podobny do Marco. Nie wiem dlaczego tak dałam m się omotać. Teraz jestem pewna że kocham tylko i wyłącznie Wojtka. Tylko że jego już straciłam. On wyjechał na zgrupowanie z BVB a ja siedzę w domu i płaczę. Do tego to zaginięcie Patrycji. Postanowiłam zadzwonić do Dominika i powiedzieć mu że to do czego doszło między nami zeszłej nocy to tylko jednorazowy wyskok. Wybrałam jego numer a ten po dłuższej chwili odebrał.
- Hej - powiedziałam
- No cześć - powiedział spiętym głosem 
- Co Ty taki spięty? - zapytałam 
- Nie chyba Ci się wydaje, po co dzwonisz? - zapytał
W tej chwili usłyszałam coś. W słuchawce było słychać jak ktoś krzyczy. Ten ktoś jak mi się wydawało to była Patrycja. A może mi się przesłyszało. Chwilę później usłyszałam głos Irminy jak mówi do kogoś żeby ją uciszył. Byłam w kompletnym szoku. Nie dałam jednak tego po sobie poznać
- A tak pogadać - wydukałam 
- Zadzwonię do Ciebie jutro, bo dziś mam dużo pracy - odpowiedział i się rozłączył
Coś mi tu nie grało. Musiałam natychmiast jechać do Marco.

(Kilka godzin wcześniej)
*Marco*

Wszyscy pojechali już do domu. W klubie zostałem tylko ja, Patrycja, Amelia i Mario. Potańczyliśmy jeszcze trochę. Ja postanowiłem iść po samochód. Amelia i Mario tańczyli a Patrycje zostawiłem samą w loży. Gdy wróciłem nie było już jej. Poszedłem zapytać Mario czy jej nie widział.
- Widzieliśmy jak jakiś blondyn wyprowadzał ją pijaną jakieś 5 min temu w klubu, ale myśleliśmy że to ty - powiedział mój przyjaciel. To nie byłem ja więc kto to mógł być. Wybiegłem Z lokalu jednak nikogo nie było na zewnątrz. Nie mogłem teraz jej stracić. Przecież dopiero ją odzyskałem.
(Teraz)
Szukałem jej wszędzie, ale nie znalazłem jej. Przepadła gdzieś na dobre. Spojrzałem na telefon, ale jak widać miałem rozładowaną baterie. Postanowiłem wrócić do domu. Nawet dobrze nie usiadłem na kanapie a do salonu wpadła Klaudia
- Wiem co się dzieje z Patrycją - krzyknęła od progu. 
- Wiesz gdzie jest!? Mów - krzyknąłem i na nowo wróciła do mnie nadzieja że ją odzyskam 
- NIe wiem gdzie dokładnie jest, ale wiem że przetrzymuje ją Irmina - powiedziała 
- To ja już chyba wiem gdzie - powiedziałem i wybiegłem z domu by udać się w owe miejsce

*********************************************************************************************************************************

Wreszcie udało mi się tu coś napisać :) 
Rozdział nie powala objętością ani treścią ;)
Jak widać Marco jest niewinny ;* 
Mam nadzieję że teraz zacznie mi się lepiej pisać ;*


czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 23

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Czułam że mam skrępowane ręce i nogi. Strasznie bolała mnie głowa. Nagle zapaliło się światło i do pomieszczenia weszły jakieś trzy osoby. Jedna podeszła do mnie. Od razu ją poznałam. To był Janek. Próbowałam krzyczeć jednak miałam zaklejone usta.
- Weź ją ucisz - usłyszałam głos kobiety którą dobrze znałam - Marco zrobił kawał dobrej roboty - dodała ze śmiechem
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam ją. Tak To była Irmina. Ale bardziej zainteresowała mnie osoba stojąca za nią. Blondyn. Znałam go. Nawet bardzo dobrze. Stał odwrócony tyłem więc nie byłam w 100 % pewna czy to on. Ale kto inny mógł by to być. Idealnie ułożone blond włosy. Ta sama wysportowana sylwetka. Nagle zadzwonił jego telefon, więc wyszedł żeby odebrać. Zaczęłam się szarpać i usiłowałam krzyczeć. Jak on mógł mi to zrobić. Nienawidzę go. Wczoraj mówił że mnie kocha a dziś co. Po moim policzku płynęła łza. Irmina nachyliła się nade mnie i zaczęła się śmiać.
- Mówiłam ci żebyś zostawiła Marco w spokoju, ale tym nie słuchałaś, byłaś naiwna. Myślisz że on serio mógł by Cię pokochać. Śmieszna jesteś - mówiła - Ty nie masz mu nic do zaoferowania. Ja to całkiem coś innego. Widzisz ostrzegałam Cię, ale ty nie słuchałaś, więc teraz zagramy według moich zasad. Zrozumiano - dokończyła
Pokiwałam głową na znak że ją rozumiem. Byłam przestraszona.  Zła na siebie. Jak ja mogłam mu zaufać. Nagle poczułam ukłucie w ręce. Spojrzałam na rękę i ujrzałam że Janek wbił mi w nią strzykawką.
- No teraz sobie trochę pośpi - powiedział do Irminy i wyszli z pomieszczenia. Zostałam sama. Biłam się ze swoimi myślami, jednak po chwili zmorzył mnie sen. 

*Robert*

Dziś wieczorem miałem jechać z chłopakami z BVB na obóz przygotowawczy przed sezonem, jednak nie mogę. Na imprezie zginęła Patrycja. Zdzwoniłem po wszystkim znajomych jednak nikt nie wiedział gdzie jest. Zgłosiliśmy to na policję jednak oni zaczną jej szukać dopiero jak minie 48 godzin od jej zniknięcia a my nie możemy tyle czekać. Nie mogłem dodzwonić się do Marco. Dziwnę. Postanowiłem pojechać do jego domu jednak nikogo tam nie zastałem. A co jeśli im coś się stało razem. Różne myśli chodziły mi po głowie. Byłem już u trenera i powiedziałem mu że na razie nie mogę jechać na to zgrupowanie, ale że dołączę na nie gdy tylko moja siostra się znajdzie. Klopp zrozumiał moją sytuację więc nie robił mi zbytnich problemów. Jest już godz 17 a po tej dwójce ani śladu. Obdzwoniliśmy z Anią wszystkie szpitale, ale i tam ich nie było. Nic nie jadłem. Boże jak ja się o nią martwię. Mario także nie jedzie, bo chce pomóc nam w poszukiwaniach. Mam nadzieję że uda nam się ją znaleźć

*Patrycja*

Nie wiem ile spałam, ale gdy obudziłam się. Na krześle na przeciwko mnie siedział Janek. Gdy zobaczył że otwieram oczy wstał i podszedł do mnie.
- Teraz odkleję Ci taśmę z ust, ale masz nie krzyczeć - powiedział spokojnie
Kiwnęłam głową w geście że się zgadzam. Janek delikatnie odkleił taśmę i spojrzał mi w oczy. 
- Widzisz do czego doprowadziła Cię ta miłość do Reusa - powiedział gładząc dłonią mój policzek 
- Zostaw mnie w spokoju - rzuciłam oschle unikając jego spojrzenia. 
- Oj niegrzeczna dziewczynka z Ciebie się w tym Dortmundzie zrobiła - powiedział przysuwając się do mnie. Zaczął mnie nachalnie całować. Nie chciałam tego. Zaczęłam się szarpać. Udało mi się go mocno kopnąć nogami co sprawiło że upadł. 
- Ty parszuwa suko - krzyknął - To ja usiłuje być dla ciebie miły a ty takie coś robisz 
- Odpierdol się ode mnie - krzyczałam 
W tym momencie dostałam parę razy pięścią w twarz. Czułam że z nosa leci mi krew. Janek szybko zakleił mi z powrotem usta taśmą i wyszedł z pomieszczenie gasząc przy tym światło. Znowu zostałam sama w tej ciemności. Chciałam umrzeć. Miała dość tego życia. 

***********************************************************************************************************************************************

Wiem że krótki, ale chce was dłużej potrzymać w niepewności ;* 
Więc jak widać sielanka Partycji i Marco nie trwała długo ;)
Mam nadzieje że mnie za to nie zabijecie ;* 



niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 22

Gdy obudziłam się Mario jeszcze spał. Wyswobodziłam się z jego ramion, wzięłam ciuchy z szafy i poszłam się wykąpać. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Po godzinie wróciłam do pokoju jednak po moim towarzyszu nie było już śladu.  Weszłam na laptopa i sprawdziłam co nowego na fb. Jak ja tam dawno nie byłam. Pośród wielu zaproszeń do znajomych ( głównie od piłkarzy BVB ) i licznych powiadomień było coś co przykuło moją uwagę. Wiadomość od Amelii
- Cześć kochana ;) przepraszam że tak długo się nie odzywałam. Słyszałam że jesteście z Klaudią w Dortmundzie. Może spotkamy się, bo tak się składa że od roku tu mieszkam ;* - pisała
Moja radość to coś nie do opisanie. Po ponad trzech lata mogłam znowu zobaczyć swoją przyjaciółkę.
- Jasne że możemy, jeśli chcesz to dziś idziemy z chłopakami na imprezę napiszę Ci dokładnie do jakiego klubu to tam się spotkamy ;* - szybko jej odpisałam
NA odpowiedź nie czekałam długo bo już za chwilę napisała
- Mi pasuje ;) Numer mam ten sam więc pisz na telefon ;) To widzimy się w klubie
Pożegnałyśmy się. Postanowiłam zadzwonić do Klaudii i jej powiedzieć o tym wszystkim jednak nie odbierała. A że byłam głodna postanowiłam zejść na dół. Jednak w tej chwili do mojego pokoju wszedł Robciu.

*Robert*

Spałem sobie spokojnie, gdy obudził mnie dzwonek do drzwi. Powoli powlekłem się by je otworzyć. Zobaczyłem przygnębionego Wojtka
- Wchodź stary - powiedziałem
- Hej, jest może Klaudia? - zapytał gdy był już w salonie
- Nie, myśleliśmy że jest u ciebie - powiedziałem
- No właśnie nie jest. Martwię się o nią. Wczoraj wieczorem pokłóciliśmy się i ona po prostu wyszła. Od naszego powrotu ze zgrupowania czuję że coś przede mną ukrywa - powiedział i spuścił głowę
- Kurdę nie dobrze - mówiłem trapiąc się po głowie - Gdzie ona może się podziewać
- Nie wiem, ale ja myślę że ona kogoś ma - rzekł smutno
- Hej chłopaki. Co macie takie grobowe miny - zapytał Mario, który zszedł właśnie z góry
- Martwimy się o Klaudię. Wczoraj wieczorem gdzieś wyszła i jeszcze jej nie ma - odpowiedziałem
- Może powinniście pogadać z Patrycją - rzekł Goetze - w końcu się przyjaźnią to może coś wie
- To jest dobry pomysł, poczekajcie pójdę z nią pogadać - powiedziałem i poszedłem na górę

* Klaudia *

Boże co ja robię. Byłam szczęśliwa z Wojtkiem, a teraz. Na pewno mi tego nie wybaczy.  Pozwoliłam uwieść się temu blondynowi. Zaczęło się od przypadkowego spotkania na mieście. Potem wszystko się tak szybko potoczyło. Czy coś do niego czuję nie wiem. Muszę zadzwonić do Patrycja i jej powiedzieć żeby mnie na razie kryła a potem coś wymyślę. Wyciągnęłam telefon i wybrałam jej numer.
- Hej - powiedziałam
- Boże Klaudia gdzie ty się podziewałaś! Wojtek jest u nas! Wszyscy się o ciebie martwiliśmy - mówiła przerażona
- Patrycja ja wczoraj zrobiłam coś bardzo głupiego. Wszystko Ci wyjaśnię jak wrócę, ale błagam wymyśl coś i kryj mnie przed Wojtkiem - rzekłam błagalnie
- Okey pozdrów ją - odrzekła i się rozłączyła
Nie wiedziałam o co jej za bardzo chodzi. Szłam ulicami Dortmundu. Nie chciałam wracać na razie do domu, więc postanowiłam iść na zakupy kupić coś na dzisiejszą imprezę.

*Patrycja*


- Co chcesz Robciu? - zapytałam
- Nie wiemy gdzie jest Klaudia. Wczoraj pokłóciła się z Wojtkiem poszła gdzieś i nie wróciła na noc - powiedział jak widać bardzo się denerwował
- Co?! O kurwaa... - nie zdążyłam dokończyć gdy zadzwonił mój telefon - to ona - powiedziałam do Roberta i odebrałam.
Z rozmowy dowiedziałam się tylko że zrobiła coś głupiego i mam ją kryć przed Wojtkiem.
- I gdzie jest? - spytał zdenerwowany Robert
- Spotkałam Amelie, wiesz tą naszą przyjaciółkę co wyjechałam do Niemiec i zrobiły sobie babski wieczór - wymyśliłam na poczekaniu.
- Okey powiem Wojtkowi, bo chłopak strasznie się denerwuje - powiedział - NIe zapomnij o imprezie dziś wieczorem - dodał
- Jak bym mogła zapomnieć - uśmiechnęłam się
- No tak, ja jadę po Anie na lotnisko, będę za jakieś 2 godziny - rzekł wychodząc z pokoju
Gdy zeszłam na dół nikogo już nie było. Gdy spojrzałam na zegarek zatkało mnie. Było już po 15. Szybko zrobiłam sobie coś do jedzenia. Potem posprzątałam i poszłam do salonu obejrzeć jakiś film. Nie wiem jak długo tam siedziałam, gdy ktoś zakrył mi oczy rękami
- Mario - zapytałam
- Nie - odpowiedziała dziewczyna
- Klaudia - spytałam
- Nie - odpowiedziała
Już dokładnie wiedziałam kto to jest. Wstałam z kanapy i rzuciłam się na szyję mojej ukochanej bratowej.
Zrobiłyśmy sobie kawę i opowiadałyśmy sobie nawzajem o tym co wydarzyło się przez ten czas co się nie widziałyśmy.
- A wy się nie ubieracie? Jest już prawie 18 a o 19 mamy być w klubie - powiedział
- Już idziemy - powiedziałam - A do jakiego klubu idziemy?
- Do tego co zawsze - powiedział uśmiechnięty
Napisałam szybko Amelii gdzie się wybieramy i poszłam się szykować. Ubrałam się w mój ulubiony zestaw. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół. Ania i Robert byli już gotowi. Postanowiliśmy że podjedziemy jeszcze po Mario i od niego jedziemy prosto do klubu. Tak też zrobiliśmy. Po 15 min byliśmy u Mario a po 30 min pod Klubem. Dołączyliśmy do reszty. Byli wszyscy łącznie z Amelią. Ann z Mo tańczyli podobnie jak reszta piłkarzy ze swoimi wybrankami. Impreza trwała w najlepsze. Tańczyłam chyba z każdym piłkarzem BVB. Wypiłam dość sporo. Nagle podszedł do mnie Marco.
- Patrycja możemy pogadać? - zapytał
- Okey tylko dopiję drinka - rzekłam i opóźniłam szklankę
Reus zaprowadził mnie na ławkę za klubem.
- Wiem że ty jesteś teraz z moim najlepszym przyjacielem, ale muszę Ci coś powiedzieć - zaczął
- Ale ja nie jestem z Mario - powiedziałam śmiejąc się ( Tak ten śmiech przez procenty)
- Jak to? - zapytał zdziwiony
- Normanie, To wtedy było dla jaj - rzekłam
Uśmiechnął się. Boże jak mi brakowało tego uśmiechu
- Patrycja ja strasznie żałuje swojego zachowania. Tego że Cię straciłem. Chce to wszystko naprawić - rzekł
- Ale to chyba niemożliwe - powiedziałam
- Dlaczego? - Spytał wyraźnie smutny
- Bo ty jesteś z Ann, a ja nie chce tego niszczyć - powiedziałam i zaczęłam wracać do klubu jednak MArco złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stroną
- JA nie jestem z Ann. Ann to moja... - mówił niepewnie
- Twoja? - spytałam
- Siostra. Sam się dowiedziałem parę dni temu że mam siostrę - rzekł
Kamień spadł mi z serca. Ann nie była moją rywalką tylko jego siostrą. Nagle poczułam jego dłonie na moich biodrach. Znów ten sam przyjemny dreszcz co zawsze gdy mnie przytulał. Czułam jego oddech na mojej szyi
- Patrycja ja.. Kocham Cię - szepnął mi do ucha
Byłam w szoku. Chciałam wykrzyczeć całemu światu że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie bo MARCO REUS mnie kocha. Spojrzałam mu głęboko w oczy
- Ja ciebie też - powiedziałam cicho
On przybliżył swoją twarz do mojej i stało się to na co czekałam tyle czasu. Pocałował mnie. Stałam jak wryta.
- Przepraszam nie powinienem - powiedział jednak ja zamknęłam mu buzie pocałunkiem
Całował mnie delikatnie jak był miała mu się zaraz rozpłynąć. Byłam w siódmym niebie, albo nie byłam wyżej. Trzy metry nad niebem. Chciałam żeby ta chwila nigdy się nie kończyła.
- Czyli wybaczysz mi to co zrobiłem - spytał gdy zdołaliśmy się od siebie oderwać
- Tak - odpowiedziałam wtulona w Marco.
Wróciliśmy na salę. Jednak ja nie pamiętam już za dużo. Wiem tylko tyle że wypiłam jeszcze parę drinków. Ostatnie co pamiętam to to że byłam wtulona w najwspanialszego faceta na świecie.

***********************************************************************************************************************************************

No więc musiałam ich pogodzić ;*
Rozdział słaby, bo pisany w pośpiechu, ale mam nadzieję że wszystko jest teraz jasne ;D


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 21


(Zabawa trwała w najlepsze gdy naglę dostałam SMS o treści...)

Przepraszam. Wiem że zawaliłem. Teraz jesteś szczęśliwa z Mario. Życzę wam szczęścia, ale chciał bym żeby nasze relacje wyglądały tak jak kiedyś. Jeszcze raz przepraszam/ Marco
Nie wiem czego on ode mnie chciał. Przecież teraz ma swoją Ann. Boże jak ja nienawidzę tej dziewczyny. To ona zabrała mi resztę nadziei że między mną a Reusem wszystko się ułoży. Chłopacy po prostu ją ubóstwiają. Od jakiś 10 min gadają tylko o niej. Mam tego dość. Jednak mimo to chciała bym znów rozmawiać z nim normalnie. Jeśli nie mogę z nim być to może chociaż przyjaźń wystarczy. Odpisałam mu więc .
Też bym chciała jednak to nie takie proste. To wszystko miało inaczej wyglądać. 
Po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Patrycja wszystko ok? - spytał szeptem mnie na ucho Mario 
- Nie nic nie jest okey. Ann pozbawiła mnie nadziei że dogadam się z Marco - powiedziałam mu na ucho tak aby nikt nie usłyszał
Chciało mi się płakać. Brunet o nic więcej nie pytał tylko mnie przytulił. Był dla mnie jak brat. Czułam że mogę mu wszystko powiedzieć. Przy nim byłam bezpieczna. Wiedziałam że nie da zrobić mi nic złego. 
- Ja idę do mojego pokoju - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.
- Poczekaj idę z tobą - rzekł Mario i ruszył za mną
Weszliśmy do mojego pokoju. 
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponował Mario
- No okey - powiedziałam 
- To ja skoczę na dół po piwko i jakieś żelki czy coś a ty znajdź jakiś film - rzekł po czym wyszedł z pokoju
Usiadłam z na łóżku z laptopem na kolanach i szukałam czegoś fajnego.  
- I jak masz coś - spytał Mario, który właśnie wszedł do pokoju cały obładowany  żelkami i innymi smakołykami
- Tak. Co powiesz na "Incepcje"? - zapytałam 
- Mój ulubiony - rzekł z uśmiechem i usiadł koło mnie
Położyłam laptopa na szafce koło łóżka i zaczęliśmy seans. Wtulana w bruneta otworzyłam puszkę z piwem i upiłam łyk. Film był po prostu genialny. Gdy się skończył Goetze wziął laptop na kolana
- Oglądamy coś jeszcze? - spytał rozpromieniony Mario
- No w sumie możemy obejrzeć " Kochanie, poznaj moich kumpli" - zaproponowałam
- Mi pasi - rzekł pokazując rządek swoich idealnie prostych zębów
- No to włączaj - powiedziałam z uśmiechem
Niestety nie było dane dotrwać mi to końca filmu gdyż już w połowie zasnęłam

*Marco*

Straciłem ją. Gdy dziś zobaczyłem Patrycją w objęciach Mario czułem jak ktoś wbija mi nóż w plecy. Postanowiłem zwinąć się do domu. Odwiozłem Ann do jej mieszkania i wróciłem do mojego. Pierwsze co zrobiłem po powrocie to wysłałem SMS do Partycji
Przepraszam. Wiem że zawaliłem. Teraz jesteś szczęśliwa z Mario. Życzę wam szczęścia, ale chciał bym żeby nasze relacje wyglądały tak jak kiedyś. Jeszcze raz przepraszam/ Marco
Jestem kompletnym dupkiem. Mogłem być szczęśliwy u boku Patrycji a ja to wszystko spieprzyłem. Dlaczego gdy powiedziała mi o Irminie nie przytuliłem jej i powiedziałem że damy sobie z tym radę. Że przezwyciężymy wszystko, bo się kochamy, bo kocham ją jak głupi. Dlaczego wtedy w kawiarnie nie powiedziałem jej że Irmina to przeszłość, że teraz liczy się tylko ona. Że nie dam jej skrzywdzić nikomu. Że jest dla mnie całym światem. Zawaliłem. Moje rozmyślanie przerwał sygnał SMS, szybko wziąłem telefon do ręki. 
Też bym chciała jednak to nie takie proste. To wszystko miało inaczej wyglądać. 
Wiem. Mieliśmy być szczęśliwi. To ja miałem być na miejscu Goetzego. Byłem facetem a teraz nie mogłem powstrzymać łez. Znacie to uczucie, kiedy świat wali wam się od stopami a wy nie możecie nic zrobić. Walnąłem pięścią w ścianę. Wyszedłem z domu i kierowałem się w stronę Signal Iduna Park. Wszedłem na murawę. Wziąłem piłki i zacząłem je kopać w stronę bramki. Pierwsza, druga, trzecia i tak dalej. Nagle usłyszałem za sobą znajomy głos. Odwróciłem się i ujrzałem trenera 
- Marco co ty tu robisz o tej porze - Spytał z uśmiechem na twarzy
Podziwiałem go. Niezależnie od tego co się działo on zawsze był uśmiechnięty.
- Musiałem pewne rzeczy przemyśleć. A to na murawie najlepiej mi się myśli - odpowiedziałem i posłałem kolejną piłkę do bramki
- Jeśli chcesz to wiec że mi możesz o wszystkim powiedzieć - powiedział, gdy podszedł do mnie i objął mnie ramieniem
- Nie chce trenera obarczać swoimi sprawami sercowymi - rzekłem opuszczając wzrok na murawę
- Ja wysłucham każdego waszego problemu - odpowiedział posyłając mi szczery uśmiech
- No więc chodzi o Patrycję - zacząłem - Mieliśmy świetny kontakt. Choć świetny to może mało powiedziane. Zakochałem się w niej z wzajemnością, ale gdy pojawił się pierwszy problem nawaliłem. Zamiast pomóc jej się z nim uporać dałem nogę. Później gdy miałem okazję wszystko naprawić, znowu zawaliłem. Powiedziałem jej że nie jestem pewien czy nie kocham już Irminy. A teraz ona chyba ułożyła sobie życie z Mario - dokończyłem swoją opowieść
- Nie możesz tracić nadziei. Jak to mówią do trzech razy sztuka. Jeśli nadal ją kochasz walcz o nią i się nie poddawaj. W końcu nikt ci nie mówił że będzie łatwo - powiedział klepiąc mnie w ramię
- Ma trener rację, muszę o nią walczyć - rzekłem i wybiegłem ze stadionu
Szybko dobiegłem do domu. Po jutrze wyjeżdżamy na zgrupowanie przygotowawcze przed rozpoczęciem sezonu, więc nie mam dużo czasu żeby naprawić to co zniszczyłem. Jutro mamy iść do klubu na imprezę. Tam będę musiał z nią porozmawiać mam nadzieję że mi wybaczy. Ale zostało jeszcze coś. A dokładniej ktoś. Ann.

**********************************************************************************************************************************************

No i mamy kolejny rozdział ;)
Mamy tu perspektywę Marco ;*
Czy uda mu się odzyskać Patrycję i kim dla niego jest Ann dowiecie się już w kolejnym rozdziale ;**


wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 20

Usiadłam na łóżko. Z dołu dochodziły mnie śmiechy gości. Ja nie miałam ochoty na zabawę. A już na pewno nie miałam ochoty patrzeć na zakochanych Marco i Ann. Dlaczego ja byłam taka głupia. Dlaczego ja mu zaufałam. Zabawił się moimi uczuciami a teraz co? Ma już inną. Na domiar złego Irmina nie dawała o sobie zapomnieć. Codziennie przysyłała nowe pogróżki. Czego ona ode mnie chciała. Przecież ja i Reus to już przeszłość. Zaczynało mnie to wszystko powoli przerastać. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szybko otarłam łzę. Drzwi się uchyliły i do pokoju zajrzał Mario.
- Mogę - zapytał
- Jasne, wchodź - powiedziałam lekko uśmiechając się do niego
- Co jest? - spytał siadając na moim łóżku
- Nic - odpowiedziałam
- Patrycja, mnie nie oszukasz widzę że coś się z tobą od pewnego czasu dzieje - rzekł
- Wiem. Muszę się komuś wygadać, ale nie mam komu. To wszystko mnie przerasta - powiedziałam i przytuliłam się do klubowej 10
- Mów ja cię zawsze wysłucham - powiedział
- Okey, ale nie tutaj. Nie chce żeby ktokolwiek to słyszał to zostaje między nami - rzekłam i spojrzałam w jego brązowe oczyska
- Chodź pójdziemy się gdzieś przejść - powiedział
Wszyliśmy z pokoju i kiedy byliśmy przy schodach Goetze odwrócił się
- Mam pomysł, wiem że cierpisz przez Reusa, więc poudawajmy na dole że jesteśmy razem - powiedział z uśmiechem
- No nie jest głupi pomysł kochanie - rzekłam i pocałowałam go w policzek
Zeszliśmy na dół trzymają się za ręce. Weszliśmy do salonu i stanęliśmy w progu. Mario mnie przytulił a ja położyłam mu głowę na ramieniu. Widziałam jak w salonie zapanowała nagle cisza. Marco spojrzał na nas i opuścił wzrok. Robert patrzył na nas ze zdziwieniem.
- My wychodzimy, będziemy za jakoś godzinę ewentualnie 2 - powiedziałam z uśmiechem
- Można wiedzieć gdzie idziecie - spytał Robert
- Do mnie - odpowiedział pewnie Mario
Spojrzałam na Marco. Cały czas patrzył w podłogę. Reszta patrzyła na nas w dużym szoku.
- Wy... no.. jesteście razem - wyjąkał wreszcie Kuba
- No a nie widać - powiedziałam
- No to trzeba to opić - rzekł uradowany Piszczu
- Nie ma sprawy, ale to jak wrócimy - powiedziałam z uśmiechem - To my lecimy Papatki - dodałam i ruszyliśmy z Mario w stronę drzwi
- Narka - usłyszeliśmy w odpowiedzi
Gdy tylko wyszliśmy z domu wybuchliśmy śmiechem.
- ty widziałaś ich miny - mówił "Mój chłopak" dusząc się ze śmiechu
- Hahahahahaha no mogliśmy im zrobić zdjęcie - odpowiedziałam ze śmiechem
- Dobrze widzieć cię znowu taką radosną - powiedział i mnie przytulił
- Widzisz ja na mnie działasz - odpowiedziałam wtulając się w bruneta
Szliśmy do parku. Mario cały czas nadawał jakie odpały robili na zgrupowaniu. Trudno było się nie śmiać. Szczególnie z tego jak nalali Mo ketchupu do buta i ten musiał biegać 5 karnych kółek za spóźnienie na trening. Wreszcie doszliśmy do ławki na której wspólnie usiedliśmy.
- No to mów - zaczął Mario
- No więc, pamiętasz wtedy tą akcje z Irminą? - zapytałam
- No pamiętam - odpowiedział
- No więc od tamtego czasu ona nie daje mi spokoju. Cały czas dostaje SMS z pogróżkami, Na szczęście na razie tylko mi grozi. Tylko raz przyszła osobiście. Mino to zaczynam się bać. Nie wiem czego ona ode mnie chce. Przecież ja i Marco to już przeszłość - mówiłam a po moim policzku spływały łzy
- Nie płacz. Musimy iść z tym na policję - powiedział mój towarzysz przytulając mnie
- Nie jeszcze nie teraz proszę, niech to zostanie na razie między nami - prosiłam go
- Nie wiem. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo. Ja bym się chyba zabił jak by coś Ci się przez nią stało - mówił
- Nic mi się nie stanie - powiedziałam chodź tak naprawdę sama nie byłam tego pewna
- No okey, ale jak tylko napiszę Ci coś jeszcze mów mi o tym - rzekł - A o co tak właściwie chodzi między tobą a Marco - zapytał
- No wszystko się zjebało. On teraz ma Ann. Ona jest 100 razy ładniejsza ode mnie nie mam z nią szans. A poza tym nie wiem co ja sobie wyobrażałam. Że będziemy razem. Byłam głupia. On zabawił się moimi uczuciami a teraz ma inną. A jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie mówił mi że nie jest pewien czy przestał już kochać Irminę - rzekłam
- Nie przejmuj się nim znajdziesz lepszego - powiedział i pocałował mnie w czoło - A teraz wracajmy już
- Okey - odpowiedziałam i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

*Robert*

Wciąż nie mogę w to uwierzyć że niby moja kochana siostrzyczka jest z Mario. Przecież rano mówiła że nic ich nie łączy. Tu coś nie gra. Gdy tu weszli wyglądała na szczęśliwą. Może nie powinienem się w to wtrącać, ale boje się że on ją skrzywdzi. Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Potrzebuje czasu. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Reusa
- Robert my z Ann będziemy się już zbierać - powiedział  
- Okey. Poczekaj odprowadzę Was - rzekłem i wstałem z kanapy aby odprowadzić przyjaciela 
Najpierw pożegnałem się z Ann a potem z moim przyjacielem. Wróciłem do salonu. Tematem numer jeden wśród chłopaków była moja siostra i Mario. Po tym jak ta dwójka przyznała że są razem Reus zrobił się jakiś nieobecny. Dziwne. Cóż nie zostało mi teraz nic innego jak modlić się żeby Goetze jej nie skrzywdził. 

*Patrycja*

Gdy wróciliśmy do domu Reusa już na szczęście nie było. Pierwsze co usłyszeliśmy jak weszliśmy do domu to radość chłopaków że teraz opijamy mój związek z Mario. 
- Chłopaki wy serio w to uwierzyliście? - spytał ze śmiechem Mario 
-  No. A nie jesteście razem? - zapytał smutny Piszczu 
- Nie - odpowiedziałam razem z Mario 
- To się nie napijemy - rzekł smutny Błaszcz
- A kto tak powiedział - zaśmiałam się - można się napić z okazji waszego powrotu 
- Dobrze gada polać jej - zaśmiał się Robert i poszedł do kuchni po kieliszki i wodę ognistą
- No to zaczynamy - powiedziałam i zaczęliśmy imprezę.
Zabawa trwała w najlepsze gdy naglę dostałam SMS o treści...

************************************************************************************************************************************************

Nie zabijajcie mnie za ten rozdział ;c
Wieje w nim nudą wiem ;c
Zagadka kim jest Ann nadal pozostaje nierozwiązana ;*
Ale obiecuje że już w następnych rozdziałach się dowiecie ;D



środa, 26 lutego 2014

Rozdział 19

Następnego dnia obudził mnie nikt inny jak Robert. Szczęśliwa rzuciłam mu się na szyje.
-  Tęskniłam - krzyknęłam i mocno go przytuliłam
- Ja za tobą bardziej - rzekł i przytulił mnie mocniej - Klaudia mi już opowiedziała o tym co się stało z Marco i o incydencie z Mario
- I weź jej teraz coś powiedz - powiedziałam i opuściłam wzrok
- Nie miej do niej żalu, zrobiła to dla twojego dobra, martwi się o ciebie. A co do Mario, mam nadzieję że między wami niczego nie ma - powiedział i spojrzał na mnie pytająco
- Nie, to był tylko jednorazowy incydent - odpowiedziałam
- Wiesz ja bardzo go lubię ale Goetze nie jest dla ciebie. On nie umie się ustatkować. Marco jest całkiem inny mam nadzieję że wam się jeszcze ułoży - powiedział
- To już raczej niemożliwe. On ma już kogoś innego, ja byłam dla niego tylko zabawką po tym jak Irmina z nim zerwała. Muszę się z tym pogodzić. Marco to przeszłość - rzekłam i pokazałam mu artykuł, który czytałam wczoraj
- Nie wiesz co go łączy z tą dziewczyną. Może to jego kuzynka, albo koleżanka. Nie możesz wierzyć we wszystko co piszą na takich stronach, ale pogadam z nim - odpowiedział i mocno mnie przytulił, całują w czoło - a teraz chodź na śniadanie bo Klaudia zaraz zacznie się niecierpliwić
- Robert.. - zaczęłam niepewnie
- Tak? - spytał
- Nie mów nikomu o tym co wydarzyło się między mną a Mario - rzekłam i wbiłam wzrok w podłogę
- Okey - powiedział i razem zeszliśmy na śniadanie. Klaudia szybko zjadła, przebrała się i popędziła do Wojtka. Zostałam sama z Robertem. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś serial, gdy Lewy zaproponował żebyśmy zaprosili chłopaków. Z chęcią się zgodziłam. Stęskniłam się za tymi głupkami.

 Marco

Dziś wróciłem ze zgrupowania. Za chwilę miała mnie odwiedzić Ann. Wziąłem szybki prysznic i ogarnąłem się. Moje włosy zostały perfekcyjnie ułożone. Popsikałem się perfumami i wyszedłem z łazienki. Skoczyłem w samą porę gdyż od razu usłyszałem dzwonek do drzwi.
 - Hej - powiedziała Ann
- Hej - odpowiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją w policzek - wejdź
 Zrobiłem nam kawę.
 - Marco, może nie mówmy innym co nas na prawdę łączy - rzekła Ann
 - Dlaczego? Wstydzisz się mnie? - zapytałem
 - Nie, nie.o to chodzi - odpowiedziała
- To o co? - nie dawałem za wygraną
- Po prostu boję się jak zareagują - powiedziała 
- No okey, ale kiedyś im powiemy - rzekłem i ją przytuliłem
- Tak - rzekła i mocniej mnie Przytuliła - przecież nie da się tego ukrywać przez całe życie
W tym momencie zadzwonił do mnie telefon. To Robert. Szybko odebrałem
- No hej Robciu - przywitałem go
- No hej blondyneczko - powiedział i zaczął się śmiać - wpadnij do mnie chłopcy już są zagramy w Fifę
- Okey, ale nie przyjdę sam- powiedziałem i spojrzałem na Ann, która właśnie śmiała się z czegoś w telewizji. Rozłączyłem się.
- Zbieramy się mała - powiedziałem
- Gdzie idziemy - spytała z zaciekawieniem w oczach
- Do Roberta, poznasz resztę moich przyjaciół, bo na razie zdążyłaś poznać tylko kilku z reprezentacji - rzekłem i uśmiechnąłeś się do niej
- Myślisz że mnie polubią - spytała ze zmartwieniem w oczach
- Nie ma innej opcji - powiedziałem i przytuliłem ją - No więc Ann, przedstawię cię jako moją..
- Koleżankę - dokończyła za mnie
- Okey, może być koleżanka - powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać
Wyszliśmy z domu w dobrych humorach. Wsiedliśmy do samochodu i po niecałych 10 min byliśmy pod domem mojego przyjaciela. Ale nie przewidziałem jednego. Tam przecież będzie Partycja. Ale trudno. Stanęliśmy przed drzwiami. Niepewnie wyciągnąłem rękę i zadzwoniłem dzwonkiem z nadzieją że otworzy mi Robert.

   Patrycja

Na chłopaków nie trzeba było długo czekać. Po 10 min Mario, Mo, Nuri, Kuba, Łukasz, Kevin i Auba siedzieli już w salonie, popijając piwo i kłócąc się kto gra jakim zespołem. Na szczęście nie było jeszcze Reusa. To osoba na którą miałam dziś najmniejszą ochotę patrzeć. Usiadłam z chłopakami w salonie. Wzięłam sobie piwo i powoli je sączyłam. Nie nacieszyłam się jednak długo spokojem, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam nadzieje że Robert pójdzie otworzyć, jednak pomyliłam się. Mój brat nie zamierzał ruszyć tyłka żeby iść zobaczyć kto przyszedł. Byłam zmuszona iść sama wpuścić gościa. Wiedziałam że to on. Otworzyłam drzwi. Po prostu mnie zatkało. Jak on mógł przyjechać tu z nią. Zabolało. Nawet bardzo. 
- Hej - powiedział - Patrycja to jest moja koleżanka Ann, Ann to jest siostra Roberta Patrycja 
- Hej - Powiedziała dziewczyna i wyciągnęła rękę w moim kierunku 
- Cześć - powiedziałam od niechcenia i podałam jej rękę - wejdźcie - rzekłam i wskazałam ręką na salon
Reus przepuścił Ann w drzwiach. Gdy przechodził obok mnie rzucił mi przepraszające spojrzenie. Ja jednak nie patrzyłam na niego. Zamknęłam drzwi i oparłam się o ścianę. Słyszałam jak Reus przedstawia ją chłopakom. Było słychać że przypadła im do gustu. Szlak mnie trafiał.  Nawet nie znałam tej całej Ann, ale już za nią nie przepadałam. Wróciłam do salonu. Wzięłam moje piwo i pokierowałam się w stronę schodów na górę. 
- Nie zostaniesz z nami - spytał Mario ze smutnym wzrokiem 
- Nie - rzuciłam i poszłam do swojego pokoju. 

************************************************************************************************************************************************
Jak wam się podobał wczorajszy mecz? ;*
Mi bardzo ;*
 Mychitarian Reus i 2x Lewy *.*

Zapraszam na mojego drogiego bloga :*
http://twoj-usmiech-nadzieja-na-lepsze-jutro.blogspot.com/

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rodział 18

* Trzy dni później *

Przez te trzy dni nie wydarzyło się nic ciekawego. Poza paroma SMS od Irminy, ale nimi się już nie przejmuje. Przecież już nie spotykam się z Marco. Dziś Polska gra mecz towarzyski z Danią. Niestety nie będziemy z Klaudią na tym meczu osobiście. Rano obudziłam się strasznie szybko. Jasne promienie słoneczne wdzierały się do pokoju przez okno. Spojrzałam na zegarek. była 7:34. stwierdziłam że już nie zasnę, dlatego postanowiłam iść pobiegać. Ubrałam się w to:


Mimo wczesnej godziny na dworze było już bardzo ciepło. Ubrałam słuchawki na uszy i pobiegłam z stronę parku. Po 30 min biegania postanowiłam się porozciągać. Brakowało mi tego. Ostatnio nie miałam czasu na bieganie czy inną aktywność fizyczną. Po 8 wróciłam do domu. Weszłam pod prysznic. Zimna woda ochłodziła moje ciało. Wlałam na gąbkę mój ulubiony żel pod prysznic o zapachu arbuza. Umyłam się dokładnie. Po zakończonym myciu Wytarłam się dokładnie i ubrałam w to. Następnie zrobiłam sobie śniadanie. Klaudia jeszcze spała. Z kawą w ręku usiadłam na kanapie w salonie i przeglądałam na laptopie wszystkie nowości. Nagle trafiłam na artykuł o Reusie.
" Na jego horyzoncie dwie śliczne dziewczyny, którą wybierze " 
Marco Reus ostatnio często widywany był u boku niejakiej Patrycji Lewandowskiej, siostry napastnika Borussii Dortmund i Reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego. Czy tą dwójkę coś złączy? Mamy zdjęcia, które mogą potwierdzić że ta dwójkę łączy coś więcej niż przyjaźń. Jednak nie tylko z nią widziano go ostatnio. Wczorajszą w popołudniową przerwą w treningach, którą piłkarze Reprezentacji Niemiec mogli wykorzystać na spotkanie z rodzinami Marco spędził w towarzyskie tajemniczej dziewczyny. Zapatrzona w siebie dwójka spacerowała w okolicach hotelu w którym zatrzymali się piłkarze. Którą wybierze Reus? Pewnie czas pokarze. 
Czułam że po policzku spływają mi łzy. Zależało mi na Reusie, ale jemu na mnie już chyba nie. Muszę być silna, muszę. Wytarłam łzy weszłam na fb. Było parę nowych powiadomień. Szybka obczaiłam co nowego i poszłam obudzić Klaudię. 
- Wstawaj śpiochu już 12 - krzyknęłam jej do ucha na co blondi prawie spadła z łóżka
- Oszalałaś, chcesz żebym zawału kiedyś przez Ciebie dostała - mówiła na co ja zaczęłam się śmiać
- Byś musiała się teraz zobaczyć - powiedziałam - Chodź idziemy na lody a potem kupić jakieś piwo na mecz 
- Tak, piwo to coś czego teraz mi trzeba - odpowiedziała Klaudia i szeroko się uśmiechnęła 
- Alkus - powiedziałam i wyciągam język w jej kierunku 
- Odezwała się ta nie pijąca - rzekła na co obie wybuchłyśmy śmiechem 
Dwie godziny później szłyśmy z lodami w ręku przez Dortmund. W pewnej chwili podleciał do mnie jakiś dziennikarz
- Czy to prawda że jest pani dziewczyną Marco Reusa? - spytał
- Nie, nie jestem i nie będę jego dziewczyną - odpowiedziałam i pociągnęłam Klaudie za rękaw karząc iść dalej.
Zrobiłyśmy zakupy i wróciłyśmy do domu. O 20:45 Siedziałyśmy przed telewizorem z piwem w ręce. Na policzkach miałyśmy flagę Polski. Klaudia ubrała koszulkę Szczęsnego, ja zostałam prze koszulce Roberta. Po zaciętym pojedynku Polska wygrała 3-2. Byłyśmy takie szczęśliwe. Cieszyłam się, bo jutro wróci Robert i chłopacy. Nie będzie już tak nudno. Jest jeden minus. Marco też wraca, a ja chyba nie chce go teraz widzieć. Ale trudno, przecież nie będę go do końca życia unikać. W szampańskich humorach udałyśmy się spać.

*********************************************************************************************************

Tu macie dziewczynę z którą spotkał się Marco. Ma na imię Ann i sporo nawiesza w życiu głównych bohaterów. Nie zdradzę jednak jaką rolę odegra. Dowiecie się czytając kolejne rozdziały. ;**
Zapraszam do czytania i komentowania ;*
Wasze komentarza naprawdę motywują ;*

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 17

Reus dzwonił do mnie kilka razy, ale nie odbierałam więc po pewnym czasie dał sobie spokój. Jutro chłopacy jadą na zgrupowanie więc go nie zobaczę przez pewien czas. Tak będzie lepiej. Będzie miał czas żeby przekonać się na kim mu zależy.Do wieczora siedziałam w pokoju owinięta w koc. Około 19 Klaudia nie dała za wygraną i musiałam wpuścić ją do środka.
- Partycja nie przejmuj się tak nim. Jest tylu innych facetów na pewno kogoś znajdziesz - pocieszała mnie blondi
- A co jeśli ja nie chce innego? - spytałam patrząc jej w oczy. Wiedziałam że nie wie co powiedzieć więc zmieniłam temat - Wojtek jutro jedzie do Polski na zgrupowanie. Powinnaś ten wieczór spędzić z nim.
- Nie chce Cię zostawić samej w takim stanie. Możesz sobie coś zrobić - mówiła
- Nie jestem tak głupia - powiedziałam i lekko się do niej uśmiechnęłam - No już ubieraj się i zmykaj do Wojtka
- Jesteś pewna że mam iść? - spytała
- Tak, jestem tego na 100% pewna - rzekłam
Znowu zostałam sama. Nagle usłyszałam dźwięk SMS. Nieznany numer
 Myślisz że nie wiem że się spotykasz z Marco. Zabije Cię suko jeśli tylko go tkniesz. On będzie mój czy ci się to podoba czy nie.
Muszę przyznać że ona zaczynała mnie przerażać. Nie wytrzymałam. Wyszłam z domu i pokierowałam się do najbliższego klubu. Pierwsze co zrobiłam to pokierowałam się do baru. Zaczęłam pić. Z każdym kolejnym kieliszkiem moję życie nabierało kolorów. Moje problemy przestały istnieć. Nie myślałam o Marco, Irminie. W pewnym momencie dosiadł się do mnie jakiś facet po 50.
- Co taka ślicznotka robi tu sama? spytał z chytrą miną
- Gówno. Odpierdol się ode mnie swojego życia nie masz? - spytałam, i odwróciłam głowę w innym kierunku
- Dobra, przepraszam widzę że dama nie w sosie - powiedział i oddalił się 
Szczerze? Czułam się wyśmienicie. Pomimo faktu że ten stary dziad się cały czas na mnie gapił z głupim uśmieszkiem. Piłam dalej. Topiłam smutki w alkoholu. Może nie powinnam, ale nie miałam innego wyjścia. Nie chciałam nikomu mówić o swoich problemach. Chciałam sobie z tym poradzić sama. Nie wiedziałam że będę tego strasznie żałowała. Byłam porządnie wstawiona. Zobaczyłam jak Goetze wchodzi do klubu. Nie chciałam żeby widział mnie w takim stanie. Postanowiłam już wrócić do domu. Gdy wstałam wszystko wokoło zrobiło się jakieś dziwne. Kręciło mi się w głowie. Poczułam że upadam. Już miałam uderzyć o podłogę gdy ktoś mnie złapał. To ten stary dupek Nic więcej nie pamiętam. 

*Mario*

Jutro rozpoczyna się zgrupowanie więc dziś postanowiłem się trochę rozerwać. Reus nie był w nastroju do imprezy, Mo się nie chciało ruszyć dupy z domu dlatego postanowiłem iść sam. Wziąłem szybki prysznic i Ubrałem się. Do klubu miałem kawałek więc postanowiłem iść pieszo. Gdy wszedłem chciałem iść do baru, ale jakaś kompletnie pijana dziewczyna porwałam mnie do tańca. Nagle coś przykuło moją uwagę. A dokładniej ktoś. Patrycja. Była nawalona, nawet bardzo. Jak ona mogła się tak załatwić. Nie widziałem jej jeszcze w takim stanie. Coś musiało się stać, inaczej by tak nie zrobiła.  Uwolniłem się od nieznajomej i ruszyłem w kierunku młodej Lewandowskiej. Chyba mnie nie zauważyła, bo wstała i chciała gdzieś pójść. Zatoczyła się i prawie upadła jednak złapał ją jakiś koleś grupo po 50. Zaczął ją gdzieś prowadzić. On chciał jej coś zrobić. Musiałem działać szybko. Zacząłem przeciskać się między ludźmi tak żeby nie zniknęli mi z oczu. Wreszcie udało mi się ich dogonić.
- Zostaw ją - krzyknąłem 
- Spierdalaj gówniarzu, ona jest moja słyszysz? - powiedział śmiejąc mi się prosto w twarz 
- Zostaw ją, bo inaczej pogadamy - rzekłem przez zaciśnięte zęby
- Co mi zrobisz? Przywalisz? Uważaj żebyś sobie przy tym paznokcia nie złamał - mówił śmiejąc się  
- Przegiąłeś - powiedziałem i sprzedałem mu parę ciosów w twarz. 
Facet miał szczęście że mi uciekł inaczej chyba bym go zabił. Patrycja ledwo kontaktowała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do siebie do domu. Położyłem ją na kanapie i przykryłem kocem. Żebym mógł z nią pogadać musiała wytrzeźwieć.

*Patrycja*

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Nie wiedziałam gdzie jestem. Wystraszyłam się że ten dziad mógł mi coś zrobić jednak za chwile ujrzałam nad sobą Goetze. Odetchnęłam z ulgą.
- Co ja tu robię - spytałam go
- Wczoraj chyba za dużo wypiłaś, jakiś stary koleś wyprowadził cię z sali i gdzieś prowadził. Na szczęście zauważyłem to i poszedłem za wami. Gość trochę oberwał, ale najważniejsze jest to że nic Ci nie zrobił. Dlaczego tak się załatwiłaś? - spytał uważnie mi się przyglądając
- Tak jak by pokłóciłam się z Reusem. Powiedział że nie wie czy już nie kocha Irminy. Zabolało mnie to - Rzekłam spuszczając wzrok - proszę Cię nie mów nic Robertowi o tym co się stało w nocy. - dodałam po chwili
- Okey - odpowiedział - Zbieraj się zaraz wyjeżdżam na zgrupowanie więc podrzucę Cię do domu
- Już już - powiedziałam
Powoli podniosłam się z kanapy na której spałam. Moja głowa pękała, w ustach miałam pustynie. Prawdziwa męka. Mario podał mi butelkę wody i uśmiechnął się do mnie. Wyszliśmy z jego domu i pokierowaliśmy się do jednego z jego aut. Po drodze Mario zgarnął jeszcze Mo i Marco, którzy jechali jak się okazało z nim. Czułam na sobie wzrok blondyna. Po 10 minutach jazdy byliśmy pod domem. Pożegnałam się z chłopakami i weszłam do domu.
- Gdzieś ty się podziewała całą noc. Ja tu odchodzę od zmysłów. Mogłaś mnie chociaż powiadomić że wychodzisz. Bałam się że coś sobie zrobiłaś - krzyczała Klaudia
- Proszę mów ciszej - tylko tyle udało mi się z siebie wydusić
- Uuuu widzę że ktoś tu ma kaca - Klaudia specjalnie mówiła coraz głośniej - Można wiedzieć gdzie to się balowało?
- Błagam pogadamy później - powiedziałam i udałam się do pokoju.
Padłam na łóżko i odrazu zasnęłam. Obudziłam się za 3 godziny. Czułam się troszkę lepiej. Poszłam do łazienki i od razu weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę. Rozmyślałam co by ze mną było gdyby nie Mario. Byłam mu ogromnie wdzięczna. Po 15 min skończyłam brać prysznic. Ubrałam się w to:

i zeszłam na dół. Tam czekała już na mnie Klaudia.
- Teraz możemy pogadać? - spytała
Opowiedziałam jej przebieg wczorajszego wieczoru. Klaudia mocno mnie przytuliła. Cieszyłam się że nie jest już na mnie zła. Do końca dnia siedziałyśmy w domu i oglądałyśmy Tv. Miałam cholerne szczęście że mam taką przyjaciółkę.

**********************************************************************************************************************************************
No to mamy 17 ;* 
Zapraszam też na mojego nowego bloga ;)
http://twoj-usmiech-nadzieja-na-lepsze-jutro.blogspot.com/

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 16

Chłopacy wyszli po północy. Klaudia akurat wróciła do domu, więc postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film.
- Co powiesz na "Jestem Bogiem" - spytała
- Jestem za - powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki - To ja zrobię popcorn a ty przynieś piwo z lodówki
- Już się robi - odpowiedziała blondi i poszła w stronę kuchni
Po jakiś 5 min siedziałyśmy rozłożona na kanapie z piwem w ręku i oglądałyśmy film. Gdy się skończył, Klaudia przyniosła nam po jeszcze jednym piwie.
- Boże my się tu zanudzimy jak chłopacy wyjadą na zgrupowanie - powiedziała Klaudia
- No. Bez Roberta jest tu strasznie cicho a co dopiero jak wyjedzie reszta - zaczęłam się śmiać - Wiesz powiem Ci że ten Moritz to całkiem niczego sobie jest
- No ładny, zabawny skoro nie wyszło ci z Marco może spróbuj z nim - powiedziała
- Nie no co ty. Mo jest tylko dobrym kolegą i lepiej żeby tak zostało - powiedziałam choć wyobraziłam sobie to.
- Nie marudź tylko bierz się za jakiegoś, bo ty tu starą panną zostaniesz - śmiała się ze mnie Klaudia
- No, no ty tam lepiej uważaj na Wojtusia żeby ci go jakaś napalona fanka nie odbiła - powiedziałam na co Klaudia chciała mnie uderzyć jednak zamiast tego wylała mi piwo na nogi - Wiesz może idź ty już lepiej spać, bo od tych piw do końca ci się w dyńce poprzestawiało - rzekłam że śmiechem
- Wiesz do jest dobry pomysł, jest już po 3 - odpowiedziała blondynka i poszła na górę.
- Erotycznych - krzyknęłam za nią
- Nawzajem - usłyszałam w odpowiedzi
Ja szybko ogarnęłam salon i kuchnie i też udałam się spać. Rano obudził mnie telefon.
- Halo - powiedziałam zaspana
- Hej - usłyszałam niepewny głos - Przepraszam że Cię obudziłem, ale musimy porozmawiać - rzekł Marco
- Musimy w tej chwili, bo tak jak by jeszcze śpię - spytałam
- Nie, spotkajmy się o 13:30 w tej kawiarni koło stadionu - odrzekł
- Okey - rzuciłam i rozłączyłam się
Spojrzałam na zegarek. Była 9:05. Wstałam. Klaudia jeszcze spała. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i  uczesałam je w koka. Zeszłam na dół i postanowiłam zrobić śniadanie, lecz ku mojemu zaskoczeniu lodówka świeciła pustkami.
- No tak Patrycja, nie ma Ani więc kto wiał zadbać o to żebyś miała co jeść - pomyślałam i postanowiłam skoczyć do sklepu na zakupy. Ubrałam to:


( bez torebki)

Szybkim krokiem wybiegłam z domu i kierowałam się w stronę mojego celu.  Po drodze wpadłam na Leitnera
- O jaki z ciebie ranny ptaszek, gdzie tak pędzisz o tej porze - powiedział z uśmiechem gdy tylko mnie zobaczył
- Jaki ranny ptaszek jest już prawie 10. Idę do sklepu , bo niestety lodówka świeci pustkami - odpowiedziałam mu
- O to akurat mogę Cię odprowadzić, bo mam po drodze - rzekł i razem ruszyliśmy w drogę
- A ty już nie śpisz? Wydawało mi się że też jesteś niezłym śpiochem - powiedziałam
- No bo jestem, ale ten debil Mario dzwonił że ja i Marco mamy do niego wpaść pograć w Fifę - odpowiedział
- Znowu będzie wojna o Real? - zapytałam ze śmiechem
- Jak znam życie to tak - odrzekł i zaczął się śmiać
Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy na miejscu.  Pożegnałam się z Mo i weszłam do sklepu. Szłam pakując do koszyka pieczywo i jeszcze kilka rzeczy do jego obłożenia. Wzięłam też coś do picia. Potem poszłam do kasy, zapłaciłam za zakupy i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Był gorący poranek, słońce świeciło mi prosto w oczy, nawet nie zauważyłam jak wpadłam na jakiegoś kolesia
- Przepraszam - powiedziałam
- Nie szkodzi - odpowiedział i ruszył idąc dalej
Skądś go znałam. Widziałam go już tu kilka dni temu. A może po prostu go z kimś pomyliłam. Sama już nie wiedziałam. Gdy weszłam do domu Klaudia już wstała. Siedziała właśnie w salonie i oglądał Tv rozwalona na całej kanapie. Pominę fakt że była jeszcze w piżamie. Jak na nią to i tak szybko wyszła łóżka.
- Hej blondi - powiedziałam i poczochrałam jej grzywkę
- No ey tylko nie grzywka - gorączkowała się
- No okey, następnym razem zapamiętam - odrzekłam - Co jemy?
- Fajnie by było gdyby jeszcze było coś w lodówce -rzekła
- Zaraz będzie, właśnie wróciłam z zakupów - odpowiedziałam
- Wybawca - rzuciła i przyszła pomóc mi zrobić jakieś kanapki
O godzinie 12 byłyśmy po śniadaniu. Postanowiłam iść naszykować się na spotkanie z Reusem. Zrobiłam lekki makijaż rozpuściłam włosy i przebrałam się w to:


O 13 wyszłam z domu i wolnym krokiem zmierzałam w stroną kawiarni. Bałam się tego spotkania. Cieszyłam się że znowu będę mogła zobaczy Reusa. Gdy doszłam na miejsce Reus już tam był.
- Hej - powiedział i niepewnie mnie przytulił
- Hej - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego - To o czym chciałeś ze mną porozmawiać - dodałam gdy już usiedliśmy 
- Chciałem Cię przede wszystkim przeprosić. Wtedy zachowałem się jak gówniarz. Powinienem postawić się na twoim miejscu. Wiem że się bałaś.  Ale ja po prostu nadal nie mogę uwierzyć że Irmina posunęła się do czegoś takiego - rzekł i spojrzał mi w oczy
- Ale dlaczego wtedy ze mną nie zostałeś, dlaczego wyszedłeś, przecież ona mogła mi coś zrobić - mówiłam i czułam że moje oczy robią się wilgotne
- Byłem wściekły, emocje wzięły górę nad rozsądkiem, Irmina jeszcze nie jest mi obca. Ja nie mogę uwierzyć że ona taka jest. Te lata, które byliśmy parą, wydawało mi się że jesteśmy szczęśliwi - kontynuował  
- Kochasz ją? - zapytałam
- Nie, znaczy chyba nie.. - rzekł i opuścił głowę
- Dajmy sobie czas. Najpierw ty sam musisz dojść do wniosku czy jesteś gotowy na nowy związek czy nadal kochasz swoją byłą. Na razie zostańmy przyjaciółmi - wypaliłam i wyszłam z kawiarni zostawiając go samego. Zabolało mnie to. Po tym wszystkim co Irmina zrobiła on nadal nie jest pewny czy już jej nie kocha. Czułam się jak by potraktował mnie jak zabawę. Weszłam do domu  z płaczem. Klaudia nie zdążyła mnie zatrzymać. Wpadłam do naszego pokoju i zamknęłam się w nim. Podłam na łóżko i wtuliłam głowę w poduszkę. To wszystko za dużo mnie kosztowało. Chciałam być sama. Musiałam sobie w głowie to wszystko ułożyć.

*******************************************************************************************************************************************

Kompletnie nie miałam pomysłu na ten rozdział  ;c 
Nie jestem z niego w 100% zadowolona ;<
Mam nadzieje że kolejny będzie lepszy. ;*
Macie tu na pocieszenie Reusa i Lewego ;*