niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 25

*Narracja trzecioosobowa*

Jechał z ogromną prędkością. Nie zważał na okropną pogodę, która szalała na dworze. W jego głowie kłębiła się tylko jedna myśl. Uratować jego ukochaną. On był już pewien że to z nią chce spędzić resztę życia. Nigdy nie czuł się tak wspaniale jak wtedy gdy usta tej niewinnej, drobnej dziewczyny spoczęły na jego wargach. Żaden zapach nie działał tak na jego zmysły jak woń jej perfum. Nie mógł sobie darować. To przez niego jej tu teraz nie ma. On to dobrze wiedział. Gdyby wtedy na dyskotece nie zostawił jej na chwilę samej, gdyby wziął ją ze sobą, ona była by teraz bezpieczna. Bał się że może nie zdążyć na czas. Wiedział dobrze do czego zdolna jest wściekła Irmina. Padało coraz mocniej, a przecież rano zapowiadał się tak piękny dzień. Jedyne co zdążył robić to zadzwonić na policję i powiedzieć gdzie najprawdopodobniej jest przetrzymywana Patrycja. Tymczasem ona po raz kolejny tego dnia została uderzona. Szydzono z niej. Miała łzy w oczach. Bała się że już go nie zobaczy. Bała się że ją zabiją. Oni mogli by to zrobić. Nie mieli by później żadnych wyrzutów sumienie. Dlaczego więc nie zrobili tego do tej pory? Ktoś ich powstrzymywał. To Dominik. Mimo że brał w tym udział on nadal czuł coś do tej niebywale pięknej polki. Nawet teraz gdy po jej policzkach spływały łzy. Gdy widział na jej twarzy krew. Grał twardego drania a gdzieś w głębi siebie niewyobrażalnie cierpiał. Bał się jej pomóc, bał się swoich wspólników. Dopiero gdy usłyszał kawałek rozmowy Janka i Irminy postanowił działać. A co usłyszał? Że dziś wieczorem wszystko się skończy. Wiedział co to znaczy. Wyszedł przed starą opuszczoną fabrykę na obrzeżach Dortmundu. Zapalił papierosa. Chwilę się wahał. Jednak po chwili wyciągnął telefon. Zrobił to. Wezwał policję. Wrócił do środka i jakby nigdy nic czekał. Minęło pół godziny i nic. Janek nie chciał dłużej czekać. Przystawił lufę pistoletu do jej głowy. Ona płakała. Nie chciał by jej życie tak się skończyło. Zamknęła oczy. Padł Strzał. Jednak o dziwo ona żyła. Pośpiesznie otworzyła oczy. Zobaczyła rannego Janka a wkoło siebie pełno policji. Zaraz jednak dostrzegła znajomą twarz. Jej ukochany podbiegł do niej. Jednak ona była zbyt słaba. Straciła przytomność.
 *Patrycja*

Powoli zaczęłam otwierać oczy, jednak  promienie słoneczne za bardzo mnie oślepiały. Szybko je zamknęłam. Po chwili jednak ponowiłam próbę i udało się. Przed sobą miałam niewyraźny obraz, który po chwili jednak wyostrzył się. Zobaczyłam siedzącego koło mnie Marco, który mocno ściskał moją dłoń. przytulając ją. Gdy tylko zobaczył że otwieram oczy uśmiechnął się do mnie. Miał w oczach łzy.
- Tak bardzo bałem się że Cię stracę - powiedział całując poją dłoń
- Ciii - powiedziałam - Teraz już wszystko będzie dobrze 
- Już nigdy nie pozwolę by stało ci się coś złego - Powiedział blondyn i wstał by nie pocałować
- Widzę że my chyba przeszkadzamy - zaśmiał się Robert i Ania, którzy właśnie weszli do sali
- A wy nie powinniście być na zgrupowaniu - spytałam
- NIe mogliśmy cię zostawić, zresztą chłopacy i tak jutro wracają - powiedział Marco
- Jak to jutro? - spytałam zdziwiona 
- No weź pod uwagę kochana że przez 7 dni byłaś nie przytomna - powiedziała Ani i zajęła miejsce Marco
- Ja pójdę po lekarza żeby Cię zbadał - powiedział Robert i wyszedł z sali 
- Dzień dobry, jak się pani czuje - powiedział lekarz, który po chwili wszedł do sali 
- Dziś bardzo dobrze - powiedział 
- Myślę że już dziś może pani opuścić szpital, badania, które pani zrobiliśmy wyszły dobre, więc nie ma podstaw aby tu pani trzymać - powiedział lekarz z uśmiechem - za chwilę przyniosę wypis 
Z uśmiechem przeciągnęłam się na łóżku. Cieszyłam się że ten koszmar się już skończył. Po jakiś dwóch godzinach wreszcie leżałam na swoim łóżku. W objęciach uroczego blondyna. Oglądaliśmy na laptopie jakoś komedie. Jednego Byłam na 100% pewna. Już nic nas nie rozdzieli. (Ale czy na pewno?)

******************************************************************************************************************************

 Kolejny krótki i kiepski rozdział ;c 
Kompletnie nie mam pomysłu co dalej ;/
Mam w prawdzie jakiś pomysł, ale nie wiem za bardzo jak go rozwinąć ;*
Do następnego :)


 



4 komentarze:

  1. Jak dobrze, że nic jej się nie stało :*
    Skonczylas w takim momencie, żeobawiamnsie ze cos zlego sie stanie ...
    Przepraszam Cię że nie komentowałam, lecz nie miałam jak ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Uff... Dobrze, że wszystko się pomyślnie skończyło :)
    I cóż to za tajemnicze zakończenie? ;> Czyżbyś znowu planowała im trochę namieszać? :P
    Czekam na nowy rozdział :)

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jest nasz super hero. Super rozdział. Co do nowego wątku to pamiętaj, że to twoje opowiadanie to ty je piszesz i, że tak powiem to ty masz nad nim władzę. Pamiętaj, że ja jestem twoją stałą czytelniczką. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. życzę również weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. przypadkiem wpadłam na tego bloga.
    Świetny!
    Cieszę sie, ż emiędzy nimi wszystko sie ułożyło, oby już nic im w szczęściu nie przeszkodziło.
    Pozdrawiam ♥
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń