sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 11


*Marco*

Szybko ogarnąłem się wziąłem kluczyki do mojego auta i pobiegłem w jego kierunku. Po chwili jazdy byłam już w szpitalu. Popędziłem do sali gdzie leżała Patrycja. Robert z Anią gdy tylko mnie zobaczyli wyszli z sali.
-Zostawiamy was samych. My wracamy do domu, możemy wreszcie spać spokojnie-powiedział Lewy z wyraźną ulgą na twarzy.
-Okey. Zajmę się nią-powiedziałem i uśmiechnąłem się do przyjaciela. W odpowiedzi Lewy mocno mnie przytulił.
-Lekarz powiedział że na razie jest jeszcze bardzo słaba, ale wyjdzie z tego
-To najważniejsze
Pożegnaliśmy się. Patrzyłem za nimi aż zniknęli mi z wzroku. Spojrzałem przez szybą na Patrycje. Nie wiedziałem co bielsze ona czy pościel. Wszedłem do środka. Usiadłem na krześle stojącym obok jej łóżka.
Pati spojrzała na mnie i mimo trudu uśmiechnęła się.
-Przepraszam, że wyrwałam cię z bankietu, ale chciałam wam pogratulować wygranego sezonu a nie chciałam fatygować tu całej drużyny- powiedziała 
-Nie ma sprawy-posłałem jej uśmiech-nie byłem na bankiecie więc nie musisz przepraszać.
-Jak to nie byłeś? Nie poszedłeś na tak ważną imprezę dla drużyny? dlaczego?
-Nie miałem nastroju na imprezę. A poza tym i tak nie miał bym z kim iść- powiedział ze smutną miną
-Nadal nie pozbierałeś się po rozstaniu z Irminą?
-Nie rozmawiajmy o tym, powiedz lepiej jak się czujesz.
-Strasznie boli mnie noga. Lekarz powiedział że nie jest złamana, ale boli jak nie wiem co. A tak poza tym to czuje się tak jak wyglądam.
-No to możesz wracać do domu, bo wyglądasz cudownie-gdy to powiedziałem na twarz Patki pojawił się uśmiech.
-Nie kłam blondasku. Wyglądam okropnie.jak wyjdą ze szpitala idziemy do okulisty bo masz coś ze wzrokiem
Zacząłem się śmiać. Złapałem ją za rękę. Powiedziałem jej że dziś strzeliłem gola dla niej. Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo. Około 1 w nocy Patrycja zasnęła. Po cichu wyszedłem z sali. Szedłem pustym korytarzem. Panowała tu niesamowita cisza. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. wyciągnąłem telefon i zobaczyłem na wyświetlaczu zdjęcie Mario. 
-Czego ten człowiek może chcieć o tej porze-pomyślałem-Hejka-powiedziałem odbierając połączenie
-Marco piłeś?-usłyszałem głos mocno pijanego przyjaciela.
-Nie a dlaczego pytasz?-zapytałem mimo że dobrze znałem odpowiedź na to pytanie
-Przyjechał byś po mnie? Bo jak słychać nie jestem wstanie prowadzić.
-No okey tylko powiedz gdzie mam przyjechać.
Mario posłusznie podał mi miejsce gdzie mam się zjawić. Wyszedłem z szpitala i wsiadłem do wozu. Po 10 min byłem na miejscu. Wpakowałem Goetzego do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu.
-Oj Reusiaczku ty chyba w domu nie byłeś. Nie ogarnął byś się tak szybko. Spowiadaj mi się tu dlaczego nie byłeś na bankiecie i z kim balowałeś!-Powiedział i spojrzał na mnie wzrokiem miał chyba wyglądać groźnie, ale prawda jest taka że pijany Mario może z taką miną wyglądać tylko śmiesznie, dlatego wybuchłem śmiechem.
-Nigdzie nie balowałem. Byłem w szpitalu u Patrycji.
-Przepraszam jeśli wam w czymś przeszkodziłem-w tym momencie zrobił kocie oczy.
-Nie, nie przerwałeś. Już byłem na korytarzu, gdy zadzwoniłeś.
Mario mówił coś jeszcze, ale już nie szło go zrozumieć. Przed samym domem zasnął. Jakoś jednak udało mi się do dowlec do łóżka. walnąłem go w ciuchach do spania a sam pojechałem do siebie. do domu dotarłem coś po 2. Szybko przebrałem się i poszedłem spać. Rano obudziłem się dopiero przed 12. Wstałem i wziąłem szybki prysznic. W pośpiechu ubrałem się i zeszedłem do kuchni zrobić sobie śniadanie. Gdy je zjadłem, pojechałem odwiedzić Patrycje.

*Patrycja*

Wczesnym rankiem zbudziło mnie promienie słoneczne, które wpadały przez szybę do mojej sali. wciąż czułam się słabo. Noga bolała mnie jeszcze mocniej niż wczoraj. Prócz tego rana pooperacyjna też nie dawała o sobie zapomnieć. Mimo to cieszyłam się, że to ja tu leże. Gdyby na moim miejscu była Klaudia nie umiała bym sobie darować że spowodowałam ten wypadek. Z rozmyślań wyrwał mnie Marco.
-Można?-zapytał w drzwiach
-Oczywiście-powiedziałam z uśmiechem
Marco podszedł i dał mi buziaka w policzek. Usiadł przy mnie. Rozmawialiśmy przez długi czas. Potem dołączył do nas Robert. Powiedział mi że mama i Milena jutro pod wieczór będą w Dortmundzie, bo niestety wcześniej nie było wolnych miejsc na żaden lot. Wiedziałam że strasznie się o mnie martwią. byłam strasznie zmęczona. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Gdy się obudziłam w pokoju panował mrok. Zobaczyłam że Reus śpi przy moim łóżku. Tak słodko wyglądał. Ile dała bym żeby móc codziennie budzić się koło niego. Nagle blondyn ocknął się.
-Nie śpisz już-spytał zaspany
-Nie, przed chwilą się obudziłam-powiedziałam-Która jest właściwie godzina?
Blondyn wyciągnął z kieszeni telefon i sprawdził na nim godzinę.
-Prawie 2 w nocy-rzekł z łagodnym uśmiechem
-Robert dawno poszedł
-Koło 23 siłą wyrzuciłem go do domu, żeby się wyspał. Był przy tobie już od 5 rano. Jak do Ciebie przyszedłem z trudem wygnałem go na śniadanie.
-Biedny, przeze mnie ma same kłopoty.
-Nie zadręczaj się tym teraz. To nie twoja wina to był wypadek.
-Ale to ja go spowodowałam. A ty też idź się wyśpij.
Reus najpierw sprzeczał się ze mną że tu zostanie, jednak udało mi się go namówić, żeby poszedł do domu. Ja postanowiłam udać się spać.

*Dwa tygodnie później*

Czułam się już znacznie lepiej. Jutro będę mogła wyjść z szpitala. Mama i Milena były w Dortmundzie tydzień jednak musiały wracać, bo mamie nie udało się wziąć na dużej urlopu. Marco odwiedzał mnie codziennie. zapewniał mi sporą porcję śmiechu. Gdyby nie on pewnie oszalała bym w tych czterech ścianach. oczywiście będę musiała na siebie uważać. Jak się okazało później moja noga jest bardzo silnie zbita, dlatego jutro przed wyjściem z szpitala, lekarz usztywni mi ją. Dziś odwiedził mnie także Mario. mieliśmy z Reusem spory ubaw, gdy Goetze próbował poderwać pielęgniarkę, która się mną zajmowała. Jeszcze nigdy nie widziałam go w akcji ale jeśli to tak zawsze wygląda to nie dziwie się że jest nadal sam.
Niestety moja opiekunka dała mu kosza.
-Patrycja a wiesz że za dwa tygodnie będziesz mieć wolną chatę na dłużej-wypalił Mario
-Jak to-zdziwiłam się
-No normalnie Robert i Ania jadą na zgrupowania. Tak się złożyło że mają w tym samym czasie-wytłumaczył mi Goetze
-To muszę się spinać żeby dojść do siebie i będziemy robić epickie melanże-zaśmiałam się
-Hohoho co ja widzę. Mojej siostrzyczce zdrowie wraca-powiedział ze śmiechem Robert który właśnie wszedł do środka
-No chyba nie-Powiedziałam i zaczekam udawać że mam atak wyrostka na co wszyscy wybuchli śmiechem.
Późnym wieczorem moi towarzysze poszli do domu a ja spać. Obudził mnie lekarz, który powiedział że jedziemy usztywnić mi nogę. Po niecałych 15 min noga była usztywniona. Wróciłam na salę. Czekał tam na mnie już braciszek. Ubrałam się w ciuchy, które mi przywiózł:

Odebrałam wypis i znów byłam wolna. Dostałam również kule, które pomagały mi w chodzeniu. Przez najbliższy tydzień będę się z nimi męczyła. Ale dam radę. Robert pomógł mi wsiąść do samochodu. Ruszyliśmy w kierunku domu. 
-Boże jak dobrze znowu widzieć dom-powiedziałam gdy byliśmy na miejscu. Robert tylko uśmiechnął się i pomógł mi opuścić auto. Podeszłam do domu. Robert otworzył mi drzwi. Było tu dziwnie cicho. Weszłam do salonu i stanęłam jak wryta. Na stole stał wielki tort z napisem Witamy w domu!  a obok stali Marco, Mario, Klaudia, Wojtek, Ania oraz Kuba i Łukasz wraz z żonami.
-Niespodzianka-krzyknęli wszyscy chórem.
Mimowolnie zaczęłam płakać. Każdy podchodził do mnie i przytulał mówiąc że cieszą się że wróciłam. Ostatni podszedł Marco przytulił się i dał mi buziaka w policzek. Gdy uśmiechnął się do mnie znowu straciła kontakt z światem. Jego uśmiech to coś co sprawia, że nie myślę o nikim innym niż ON

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 10

Po paru godzinach drogi byłyśmy na miejscu. Był środek nocy. Odwiozłam Klaudie do domu po czym sama pojechałam do swojego. Cały czas myślałam o Marco. Chciałam do niego zadzwonić tylko po to żeby usłyszeć jego głos. Na zegarku widniała 2:45 więc postanawiam że zadzwonię rano. Podjeżdżając pod dom zobaczyłam że w kuchni jest zapalone światło. Mama musiała na mnie czekać. Zaparkowałam ostrożnie samochód brata pod domem i ruszyłam w stronę drzwi. Mama przywitała mnie w progu. Milena już spala. Nie chciałam jej budzić. Dlatego postanowiłam że przywitała się z nią rano. Zjadłam to co naszykowała mi mama i poszłam spać. Rano obudziła mnie Milena która wpadła z krzykiem do pokoju.
-No w końcu wróciłaś!- krzyknęła i przytuliła mnie-Na ile przyjechałaś?
-Niestety jutro po południu muszę wracać 
-Dlaczego tak szybko?
-Robert gra ostatni mecz w sezonie. Wiesz jakie to dla niego ważne.
-No tak. Ale teraz opowiadaj jak tam jest.
-Naprawdę świetnie. Bałam się że będę się tam czuła nieswojo ale jest zupełnie inaczej. Zaprzyjaźniłam się z znajomymi Roberta. Klaudia spełniła swoje marzenie i jest w Wojtkiem.
-Słyszałam już o tym.
-Naprawę skąd?
-Pisali na stronach plotkarskich, ale myślałam że to tylko jakieś nieporozumienie.
Gadaliśmy jeszcze jakoś godzinę. Potem przyszła mama. Przyniosła mi śniadanie. Gdy zjadłam podała mi jeszcze nie otwartą kopertę. Wiedziałam że to wyniki matury. Otwarłam ją niepewnie. To co tam ujrzałam wprowadziło mnie w wielkie zdziwienie. Nie spodziewałam się że Poszło mi aż tak dobrze. Wszystkie matury napisałam powyżej 70%. A niemiecki podstawowy na 92%. Zaczęłam skakać po łóżku ze szczęścia. Mama z Mileną nie mogły też w to uwierzyć. Zaraz zadzwoniłam do Ani. Bratowa pogratulowała mi i powiedziała że Marco rano jak był po Roberta pytał o mnie. Ania i Robert domyślali się że czuje coś do Reusa. Mimo wszystko ja pozostawiałam to dla siebie. Po rozmowie z Anią poszłam z mamą i siostrą na zakupy oraz kawę i lody. Południe minęło strasznie szybko. Po powrocie do domu zrobiłam kolację. Zjedliśmy razem po czym Milena powiedziała że idzie ze swoim chłopakiem do kina. Ja z mamą postanowiliśmy obejrzeć jakiś film na DVD. Podałam jej sok a sama wzięłam sobie piwo
-Widzę że Robert strasznie rozpił cię w tym Dortmundzie- rzekła ze śmiechem.
-A przestań mamo. Ja od zawsze lubię piwo nic się nie zmieniło. 
-No tak. Od zawsze cię do niego ciągło. 
-No Ey obiecałaś że już mi nie będziesz wypominać tego powrotu z urodzin Klaudii.
-Ale czy ja coś mowie-powiedziała i zaczęła się śmiać 
-Dobra już dobra oglądamy.
Na dworze było już prawie ciemno. My oglądaliśmy "Nad Życie". Wzruszający film. Całą końcówkę płakałyśmy. Gdy dobiegł końca poszliśmy spać. Musiałam się wyspać bo jutro znowu czekała nas daleka podróż. Miałam tylko nadzieję że nie będzie znowu takich korków i dojedziemy prędzej. Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam się umyć. Gdy wróciłam miałam jedno połączenie nieodebrane. Miałam nadzieję że to Marco, jednak było ono od Klaudii.  Szybko do niej oddzwoniłam. Powiedziałam że jedziemy o 12 żeby być szybciej w domu. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o wynikach naszych matur po czym pożegnaliśmy się. Zaraz poszłam spać. Obudziłam się o 9 szybko wzięłam prysznic i ubrałam się w to:




Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Milena i mamuśka siedziały przed telewizorem. Dołączyłam do nich. Śmiałyśmy się i rozmawialiśmy aż zobaczyłam że jest już 11:30. Poszłam się spakować. Oczywiście nie zabrakło dostawy jedzenie dla Roberta i Ani. O 12:05 ruszyliśmy w drogę. Strasznie mi się dłużyła. Spojrzałam na zegarek było chwilę po 15. Klaudia zasnęła z słuchawkami na uszach. O 17 zrobiliśmy sobie mały postój. Dzwonił akurat Robert że wychodzą z Anią na imprezę i że jeśli nie mamy klucza to będzie tam gdzie zawsze. Po rozmowie zjadłyśmy "kolację" w przydrożnej knajpie. Czułam że ogarnia mnie zmęczenie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. 
-Dobrze się czujesz, dasz rade dalej jechać?-spytała zmartwiona Klaudia
-Tak nic mi nie jest. Już jest ok-kłamałam 
Ruszyliśmy w dalszą drogę. Były straszne korki. Miałyśmy prawie 2 godziny opóźnienia od planowanego powrotu. Byłyśmy prawie w Dortmundzie kiedy nagle strasznie źle się poczułam. Miałam jakieś dziwne mroczki przed oczami. Ostatnie co pamiętam to krzyk Klaudii i jakiś huk


*Robert*

Dziś na treningu każdy dawał z siebie wszystko. Jutro czeka nas bardzo ważny  mecz. O 17 wróciłem do domu. Wziąłem szybki prysznic. Zadzwoniłem do Patrycja i powiedziałem gdzie mają szukać klucza jak
wrócą. Mieliśmy już wychodzić kiedy Anią powiedziała mi że ma jakieś źle przeczucie że stanie się coś złego. Jakoś nie wierzyłem specjalnie w to ale powiedziałem że nie będę nic pił dopóki dziewczyny nie zadzwonią że już są. Pojechaliśmy pod jeden z klubów w Dortmundzie. Chłopcy już na nas czekali. Marco nie był w nastroju więc koło 24 postanowił wrócić do domu. My bawiliśmy się dalej była może 2 kiedy z sali wyciągnął mnie przerażony Marco. 
-Ey co jest dlaczego przerywasz mi imprezę i co ty tu w ogóle robisz przecież dwie godziny temu pojechałeś do domu?
-Patrycjaa..-powiedział i urwał
-Co Patrycja?spytałem niepewnie.
-Ona, one miały wypadek.
-O ku*wa! Co z nimi?!- rzekłem przez łzy nie mogłem stracić mojej ukochanej siostry.
-Żyją, są w tym szpitalu co ja. Klaudia jest tylko lekko poobijana ale gorzej z Patrycją- tu jego głos się urwał widziałem że płacze. Ruszyłem w kierunku auta. Krzyknąłem tylko przyjacielowi żeby powiedział o wszystkim reszcie. Po 15 minutach byłem w szpitalu. Spytałem pielęgniarki gdzie jest Patrycja a to bez problemu wskazała mi sale. Musiałem ubrać specjalne obuwie ochronne. Chwilę się z tym męczyłem ale udało się. Szybko odszukałem sale siostry. Spojrzałem na nią przez szybę. Lekarze podłączali ją do urządzeń monitorujących jej stan zdrowia. Gdy jeden z lekarzy opuszczał sale spytałem co z nią. W odpowiedzi usłyszałem że narzazie zrobili wszystkie badania i teraz czekają na wyniki ale następne godziny będą decydujące. Kazał mi być też dobrej myśli gdyż Patrycja jest silna. Pozwolił mi nawet na chwilę do niej wejść. Po pół godziny ujrzałem Anie Marco i resztę chłopaków za szybą. Wyszedłem z sali i przekazałem im co powiedział mi lekarz a także wysłałem chłopaków do domu żeby odpoczęli przed meczem. Nie chciałem żeby drużyna ucierpiała przez wypadek mojej siostry. Ania i ja zostaliśmy. Po jakiś 20 min przyszedł Wojtek powiedział nam że z Klaudią wszystko okey i jutro już wyjdzie. Na korytarzu panowała grobowa cisza. Słychać było tylko tykanie zegarka. Zetknąłem na niego. Była prawie 4. Ania mimo wszystko poszła zadzwonić do Mileny. Ja siedziałem i patrzyłem na moją malutką siostrzyczkę. Nagle usłyszałem głos lekarza.
-Panie Robercie
-Co z nią?
-Jej stan jest stabilny,ale tak jak mówiłem zadecydują najbliższe godziny. Pana siostra teraz przejdzie drobną operację. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy żeby jak najszybciej z tego wyszła. A pan powinien mimo wszystko jechać do domu i się wyspać.
-Nie mogę jej zostawić tu samej. Zresztą i tak teraz nie zasnę. 
-W takim razie proszę o cierpliwość. 
Powiedział i wyszedł do sali. Za nim weszły jeszcze dwie pielęgniarki. Przewieźli ją na blok operacyjny. Ania wróciła i powiedziała że mama i Milena przylecą najbliższym samolotem na który uda im się kupić bilety. Operacja Patrycji trwała już 3 godziny. Ja nie miałem żadnych wieści co się z nią dzieje. Strasznie się o nią bałem. O 9:30 wyszedł lekarz i powiedział że wszystko się udało i teraz przewiozą ją na sale gdzie będą czekać aż się wybudzi. Zadzwoniłem do trenera i powiedziałem mu że dziś nie zagram. Trener słyszał już o wypadku więc nie robił mi z tego powodu problemów. Czuwałem przy niej cały dzień. Dwie godziny przed meczem przyszli chłopacy i Klaudia która już mogła opuścić szpital. Powiedzieli że wygrają ten mecz dla mojej siostry. Przytuliłem każdego z osobna. Gdy wyszli znowu usiadłem pod salą i czekałem na wieści od lekarza.


 *Marco*

Przed meczem pojechaliśmy do szpitala zobaczyć co z Patrycją. Musieliśmy wygrać ten mecz. Przed meczem trener mówił żebyśmy dali z siebie wszystko ponieważ Bayern wygrał i żeby być pierwszym potrzebne nam te trzy punkty. Pierwsza połowa nie układała się po naszej myśli. Już w 17 min przegraliśmy 1:0. Jednak druga polowa należała już do nas. W 57 min wyrównał Mario a już w 60 na prowadzenie wyprowadził nas Kuba, który strzelił pięknego gola po asyście Łukasza. W 87 min to mi udało się strzelić. Tego gola strzeliłem dla niej. Robert przyjechał tylko na końcówkę i na odebranie trofeum, ponieważ tak kazał mu Kloop. Wszyscy cieszyliśmy z triumfu. Po meczu zorganizowany był bankiet. Robert jednak nie chciał na nim zostać i pojechał z powrotem do szpitala. Ja też nie chciałem tam być. Pojechałem do domu. Wziąłem prysznic przebrałem się i chciałem iść spać. Jednak zadzwonił mój telefon. Dzwonił Robert. Powiedział że Patrycja wybudziła się i chce mnie widzieć.




poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 9


Obudził mnie potworny kac. Zeszłam do kuchni po wodę. Wszyscy jeszcze spali. Nagle poczułam że ktoś przytula mnie od tylu. Odwróciłam się i zobaczyłam zaspanego jeszcze blondyna. Przytulił mnie mocno. 
- Hej piękna - powiedział
- Hej brzydal-
- No Ey foch!- powiedział 
- No przepraszam - odpowiedziałam i zrobiłam smutną minę
- Buziak się należy- powiedział i pokazał palcem na policzek 
- Masz - powiedziałam i dałam mu buziaka 
W tej chwili do kuchni weszła Klaudii
- No pięknie kota nie ma myszy grasują- powiedziała ze śmiechem po czym wzięła 2 butelki wody i wróciła do pokoju. Marco usiadł przy stole a ja wstawiłam wodę na kawę.
-Ale masz śliczne nogi- usłyszałam głos blondyna
Wtedy dopiero zorientowałam się że nadal jestem w koszuli nocnej, która ledwo zakrywa mi pośladki. Czułam że robię się czerwona.
-O Kurde. Zapomniałam się przebrać. Poczekaj zaraz wracam- powiedziałam 
-Nie musisz mi się podoba- powiedział z uśmiechem
-Nie podlizuj się- powiedziałam z uśmiechem i rzuciłam w niego ręcznikiem kuchennym.
Szybko pobiegłam do góry. Przebrałam się w to:




Zrobiłam lekki makijaż i włosy związałam w luźnego koka. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam na łóżku Marco. Coś go dręczyło. Kiedy usłyszał że wyszłam podniósł wzrok. Zobaczyłam w jego oku łzę. Podeszłam do niego i nie pytając o nic przytuliłam. Wtedy pokazał mi zdjęcie Irminy, która całuje się z jakimś typem. Wiedziałam że jeszcze go to boli. On ją nadal kochał. Marco przytulił mnie mocniej. Siedzieliśmy tak milcząc. Chciałam żeby Marco był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, ale bałam się mu o tym powiedzieć. Ciszę przerwał dźwięk gwizdka. Pociągłam Marco za rękę. Zeszliśmy na dół, zrobiłam nam kawę.Reszta jeszcze spala.
-Może skoczymy gdzieś razem na miasto dziś wieczorem?- spytał Marco- Muszę to wszystko odreagować
- Nie ma sprawy- powiedziałam z uśmiechem- Jutro rano wraca Robert więc popołudniem jadę z Klaudią do Polski.
-Zostawiasz mnie- spytał ze smutkiem 
-Tylko na dwa dni- powiedziałam i poczochrałam mu włosy
Gadaliśmy jeszcze jakieś pół godziny. Reusowi trochę poprawił się już humor. Gdy wstał Mario zebrali się i pojechali do domu. Następni wstali Kuba i Łukasz. Nie wyglądali najlepiej. Dałam mi coś na ból głowy. Zjedli śniadanie i powlekli się do domów. Klaudia i Wojtek jeszcze spali. Postanowiłam iść pobiegać. Przebrałam się w to:
I wyszłam z domu. Najpierw biegałam po parku. Z słuchawki na uszach. Nagle w kogoś uderzyłam. Ściągłam słuchawki i spojrzałam w górę. Zobaczyłam nikogo innego jak Janka.
- Hej kochanie- powiedział i chciał mnie przytulić
- Co ty tu robisz?
- Stoję nie widzac?
- Bardzo śmieszne. Po co tu przyjechałeś?- Do ciebie co nie można?
- Nie- powiedziałam i chciałam biec dalej. Jednak on był szybszy i złapał mnie za rękę
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. ALBO będziesz ze mną albo nie będziesz z nikim.
Wyrwałam się mu i pobiegłam przed siebie. Nie wiedziałam dlaczego ale pobiegłam w kierunku domu Reusa. Coś mnie tam ciągło. Cała zapłakana dobiegłam 
Do jego domu. Blondyn chyba chciał gdzieś wyjść ponieważ nawet nie zdążyłam zadzwonić a on już otworzył drzwi. Nic nie mówiąc wpadłam mu w ramiona. Tylko tam czułam się bezpieczna. Reus zaprowadził mnie do salonu. Usiadłam na kanapie a on zniknął w kuchni. Po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i kilkoma butelkami wina.
-Mów co się stało- powiedział głaskać mnie po głowie 
-Janek tu jest- powiedziałam a po moim policzku spłonęła kolejna łza
-Co ten bydlak Ci zrobił! Zabije gnoja
-Marco spokojnie nic mi nie zrobił. Po prostu każde jego spotkanie wywołuje u mnie ból. Jeszcze teraz jak powiedział że albo będę z nim albo z nikim innym
-Spokojnie już ja dopilnuje że do niego nie wrócisz- powiedział i podał mi kieliszek wina- chodź utopimy nasze smutki w alkoholu
- Zamiast spotkać się wieczorem będziemy pić cały dzień.
Siedzieliśmy i piliśmy. Czułam się bardzo dobrze w towarzystwie Marco. Z każdą kolejną butelką poruszaliśmy coraz bardziej osobiste tematy.
-Wiesz pasowalibyśmy do siebie-wypaliłam w pewnym momencie
-Wiem- Powiedział Reus uśmiechając się do mnie
Spojrzałam na zegarek była już 19.
- O Kurde chyba muszę wracać
- Zostań jeszcze trochę. Obejrzymy jakiś film. 
-Okey- zgodziłam się
Marco wstał podszedł do DVD. W czasie gdy Reus wybierał film poczułam wibracje w kieszeni. Dzwonił Robert.
-Hej braciszku- powiedziałam usiłując zachowywać się jak trzeźwa
- Gdzie ty się podziewasz! Klaudia do mnie dzwoniła martwi się o ciebie nie może się do ciebie dodzwonić ja też dzwonię już chyba 5 raz
-Jestem u Marco. Oglądamy film.
-I dlatego jesteś pijana? 
-Nie jestem pijana
-Nie wcale. Ale okey. Jak jesteś u Marco to nie musimy się martwić. Tylko żebym dzieci potem bawić nie musiał- powiedział i zaśmiał się.
- kiedy wracacie?
- Jutro rano. Dobra ja idę nad staw. Pa
Rozłączył się. Marco wybrał film. Usiadł obok i przytulił mnie. Ja wtuliłam się w niego. Oglądaliśmy film i piliśmy wino. Około 22:30 film dobiegł końca. Chciałam iść do domu ale Marco mnie zatrzymał.
-Nie będziesz wracać o tej porze do domu. I jeszcze w takim stanie. Będziesz spala u mnie w pokoju a ja prześpię się na kanapie-powiedział
Zgodziłam się. Blondas zaprowadził mnie do jego sypialni a sam poszedł spać do salonu.
-Marco ale ja nie mam piżamy- krzyknęłam tak aby mnie usłyszał.
-Chwileczka-usłyszałam jego głos 
Za chwilę Reus bez koszulki szukał w swoich szafach czegoś co mogło by mi służyć za piżamę. Ja patrzyłam na jego wspaniałe wyrzeźbione mięśnie. Wreszcie znalazł jakiś T-shirt. Podał mi go i spojrzał mi w oczy.
-Dobranoc piękna- powiedział i złożył na moim policzku buziaka 
- Pa blondasku- powiedziałam i poszłam do łazienki umyć się.
Po 20 minutach byłam z powrotem w pokoju. Reusa już nie było. Poszłam spać. Rano a właściwie południem obudził mnie Marco. Powiedział że Robert wrócił i że kazał ci się szykować bo zaraz tu po mnie będzie. Powlekłam się do łazienki. Umyłam się ubrałam i uczesałam. Gdy zeszłam na dół Robert był już w kuchni. Gadał o czymś z Reusem. Cały czas się śmiali. Uwielbiam ten widok. Gdy zobaczyli że już jestem kazali mi coś zjeść. W tym czasie Robert miał skończyć kawę.
-Dasz radę Patrycja jechać tak daleko sama?- spytał Robert
-Coo?! Ale jak to? Czemu ty i Ania nie jedziecie? 
-Nie mogę muszę trenować. Za trzy dni mecz. Musimy go wygrać. 
- No tak okey to zaraz wyjedziemy. 
Zjadłam i pożegnałam się z Marco. Gdy wróciliśmy do domu Przebrałam się w to:



Pomalowałam się. Szybka spakowałam się i zeszłam na dół. Klaudia była już gotowa. Pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę. 




wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 8


Obudziłam się w swoim pokoju. Marco już nie było. Pomyślałam że wstał i wrócił do domu zerknęłam na zegarek 9:05. Trening miał dopiero za trzy godziny. Poszłam umyć się i ubrałam się w to:




Pościeliłam nasze łóżka i Zeszłam na dół. Marco właśnie robił śniadanie.
-Hej- powiedziałam w progu drzwi 
-Hej, obudziłem cię?- spytał
-Nie - uśmiechnęłam się do niego- Nie musiałeś robić śniadania 
-Ale chciałem- rzekł z uśmiechem 
Zjedliśmy śniadanie i pożegnaliśmy się. Gdy Reus wychodził z domu wpadł na Klaudie która właśnie wróciła. Ta to ma wyczucie czasu. Teraz znowu będzie snuć jakieś teorie. Weszła do kuchni gdzie kończyłam sprzątać po śniadaniu.
- Patrycja czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć? - spytała z uśmiechem na twarzy
- Nie, nie mam ci nic do powiedzenia
- Czyli mi się wydawało że Marco był ciebie na noc? 
- To długa historia 
- Ja mam czas - powiedziała i usiadła przy stole czekając aż zacznę opowiadać. Opowiedziałam jej wszystko. No prawie wszystko. Ominęła to że mnie przytulił i parę innych. Później mówiła już tylko Klaudia. Na koniec powiedziałam jej że mamy na trzy dni chatę wolną bo Robert z Anią zostali nad stawem. Zaprosiliśmy więc na wieczór Marco, Kubę, Łukasza, Wojtka i Mario. Dostałam w tej chwili sms od Marco:

          WEŹ KLAUDIE I WPADNIJCIE NA TRENING ;*

Szybko odpisałam mu:

OKEY ;*

I poszłam się szykować. Ja ubrałam to:


Klaudia to:



Chłopaków czekał ich ostatni mecz w tym sezonie. Na razie byli na pierwszym miejscu w tabeli, ale Bayern miał tylko 2 punkty mniej. Jeśli chcieli cieszyć się z wygranej musieli wygrać. Około 11:45 ruszyliśmy w kierunku Iduny. Po kwadransie drogi naszym oczom ukazał się stadion.Gdy weszliśmy na murawę Chłopacy byli już gotowi do treningu, ale jakoś nie spieszyło mi się żeby go zacząć. Mario nosił na barana Łukasza, który krzyczał że zagląda w oczy śmierci a Marco z Kubą turlali się z niewiadomych powodów po ziemi. Wojtek przyszedł i przytulił Klaudie. Postanowiłam im nie przeszkadzać i poszłam do chłopaków. Mario z Łukaszem poznali mnie z trenerem. Kloop okazał się bardzo wesołym i miłym facetem. Rozmawiałam z nim prawie cały trening. Klaudia robiła zdjęcia chłopakom. którzy nadal zamiast trenować wydurniali się. Po dwóch godzinach treningu Jurgen miał już ich dość i puścił ich wolno. Gdy wyszliśmy z stadionu Klaudia powiedziała mi że jedzie z Wojtkiem na zakupy i że wróci na wieczór pomoc mi przygotować coś na imprezę. Ruszyłam sama w kierunku domu. Nagle zatrzymało się auto. Usłyszałam głos Reusa
- Wsiadaj podrzucę cię do domu
- Nie pójdę sama i tak muszę po drodze iść do sklepu kupić coś na wieczór.
- Nie ma problemu pójdę z tobą
Nie miałam wyboru wsiadłam do jego samochodu. Pojechaliśmy do jakiegoś marketu. Marco jeździł wózkiem a ja wrzuciłam potrzebne rzeczy. W sumie to kupiliśmy niewiele. Piwa, wódka i jakieś smakołyki do zagryzki. Marco pomógł mi zanieść zakupy do domu. Zrobiłam mu kawę. Posiedzieliśmy jakoś godzinę. Coraz bardziej lubiłam spędzać czas z tym uroczym blondynem. Gdy Reus poszedł zadzwonił telefon. Dzwoniła mama. Przyszły wyniki matur. Powiedziałam jej że jak Robert z Anią wrócą do domu to wpadniemy. Mama ucieszyła się że przyjadę do domu. Gdy skończyłam rozmowę poszłam się wykąpać. W między czasie wróciła Klaudia. Gdy wykąpałam się, wyruszyłam włosy i zakręciłam końcówki na prostownicy. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni.
- Widzę że miałaś gościa
-Tak Marco podrzucił mnie do domu i zaprosiłam go na kawę. - powiedziałam nawet nie patrząc na przyjaciółkę
- Jak wróci Robert jedziemy do Polski. Przyszły wyniki matur.
- Wiem mama do mnie dzwoniła
Gdy Klaudia poszła robić się na bóstwo dla Wojtka poszłam do naszego pokoju. Położyłam się na łóżko i włączyłam muzykę w słuchawkach. Po chwili  zobaczyłam że jest już 17. Za godzinę mieli przyjść Chłopacy. Poszłam do łazienki pomalować się i poprawić włosy. Przebrałam się w to:





Poszłam na dół naszykować szklanki i inne potrzebne rzeczy. Klaudia wyszła po Wojtka. O 17:50 zadzwonił dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłam drzwi stał w nim Marco. Ubrany był w śliczne niebieskie rurki i niebiesko-czarną koszule w kratę. Poczułam jego ręce na mojej talii.
- Hej- powiedział przytulając mnie 
- Hej przystojniacho- odpowiedziałam i Przytulałam go mocniej.  Wtedy pocałował mnie w policzek. Zaprosiłam go do środka. Po chwili dołączyli do nas Mario z Kubą i Łukaszem. Podałam im piwo na co Mario powiedział że dziś piją coś mocniejszego. Przyniosłam kieliszki i 40% napój bogów. Ja na razie raczyłam się tylko piwem. O 18:45 przyszli Klaudia z Wojtkiem. O 23 Chłopacy już trochę wymiękli. Wojtek spał przytulony do doniczki kwiatka który stał w korytarzu. Mario zaprzyjaźnił się z z wieszakiem na kurtki. A Kuba i Łukasz spali jeden na drugim na kanapie w salonie. Ja Klaudia i Marco nie spaliśmy jeszcze ale już ledwo trzymaliśmy się na nogach. Pozbieraliśmy chłopaków. Wojtek spał w pokoju Roberta i Ani. Za chwilę dołączyła do niego Klaudia. Kuba i Łukasz w gościnnym a Mario w salonie ja i Marco poszliśmy spać do pokoju mojego i Klaudii. Podałam na łóżko i zaraz zasnęłam.  



środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 7


Poczułam że coś szarpie mnie w ramie. To na pewno Klaudia przyszła mnie obudzić
-Dlaczego przerywasz mój sen o boskim R...- otworzyłam oczy i zobaczyłam nademna Roberta z Reusem -Rooney- dokończyłam
- Wiedziałem że ci się podoba. - powiedział Robert śmiejąc sie a Marco tylko się uśmiechnął. Spojrzałam w jego piękne oczy i odpłynęłam.
  -EY siostra pospiesz się za pół godziny jedziemy.-Powiedział wychodząc z pokoju. Klaudii już nie było w pokoju. Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki umyć się i przebrać. Nie wiedziałam co ubrać ale w końcu wybór padł na to:



Zeszłam na dół. Był tam tylko Robert i Marco. Spytałam gdzie reszta. Opowiedzieli że Kuba, Łukasz Wojtek, Klaudia i Mario wyjechali już jakąś godzinę temu i pewnie są już na miejscu. My jedziemy zaraz po śniadaniu. Zjedliśmy coś na szybko i ruszyliśmy w kierunku samochodu Marco. W drodze Robert powiedział że on zostanie nad stawem bo ma tam zarezerwowany domek. Chce zrobić Ani niespodziankę. Stachurska zaraz po treningu ma przyjechać do nas. Po koło godzinie drogi byliśmy na miejscu. Wszyscy bawiliśmy się cudownie tylko Marco nadal siedział smutny. Chciałam do niego podejść ale zobaczyłam że Klaudia i Wojtek całują się na pomoście. Cieszyłam się że Klaudii marzenie się spełniło. Nagle usłyszałam plusk wody i śmiech chłopaków. Okazało się że w czasie gdy Klaudia i Wojtek zajmowali się sobą Mario zakradł się i wepchnął ich do wody. Postanowiłam wykorzystać chwilę nieuwagi i podeszłam do Marco.
-EY uśmiech proszę- powiedziałam siadając koło Niego na kocu
-To nie takie proste
-Wiem co czujesz. Też takie coś niedawno przeżyłam.
-To chodź przejdziemy się i mi o tym opowiesz. 
Wstaliśmy i powoli szliśmy dróżka która biega dookoła stawu. Opowiedziałam wszystko po koleji Marco. Po moim policzku płynęły łzy. Nadal mnie to wszystko bolało. Nagle poczułam że przytulają mnie jego silne ramiona. Czułam się taka bezpieczna.
- Ey maleńka nie płacz. Już nikt cię tak nie skrzywdzi. A jeśli któryś się odważy to będzie miał ze mną do czynienia.
Uśmiechnęłam się do niego
- Chyba powinniśmy wracać już prawie 21 zaraz pewnie będziemy się wszyscy zbierać do domu.
Blondyn spojrzał na zegarek i przyznał mi rację. Gdy wracaliśmy Marco poprosił mnie żebym opowiedziałam coś więcej o sobie. Powiedziałam mu o moich zainteresowaniach i o tym że będę tu razem z Klaudią studiować. Gdy doszliśmy nad staw reszta właśnie kończyła pakować rzeczy do auta. Poszłam przywitać się z Anią. W tym czasie inni pojechali. Zostałam tylko ja Marco Ania i Robert. Posiedzieliśmy z nimi trochę. Zaczęło robić się ciemno. w oddali zaczynało się chmurzyć więc w nocy pewnie będzie padać. 
- To my Patrycja chyba musimy się zbierać. - powiedział blondyn a ja dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego że wracam z Reusem sama.
- Tylko żeby mi z tego dzieci nie było. - krzykanał za nami Robert. - za 3 dni wracamy więc wiesz siostra domu mi nie roznieś.
-Okey- powiedziałam biorąc przy okazji piwo ze stołu.
W drodze powrotnej prawie cały czas smialismy się. Wypilam piwo. Spojrzałam na Marco.
- Ślicznie się uśmiechasz- powiedziałam choć sama nie wiem dlaczego 
Dla ciebie mogę częściej- powiedzial i uśmiechnął się
- Oj bo się zarumienię- Odpowiedziałam
W tej chwili dostałam sms od Klaudii. Napisała że idzie z Wojtkiem na maraton filmowy więc wróci jutro rano albo popołudniu. Na dworze zanosiło się na burzę. W oddali widać było pioruny.
- No pięknie muszę zostać w taką pogodę sama w domu. 
- Widzę że ktoś boi się burzy. A dlaczego sama?
Wyjaśniam mu że Klaudia idzie z Szczęsnym do kina.
- Jeśli chcesz to mogę z tobą zostać.- spytał trochę niepewnie
- Naprawdę?
- No jasne
- NO to okey. Możesz spać na Klaudii łóżku.
Blondyn uśmiechnął się do mnie. Dalej jechaliśmy w milczeniu. Gdy dojechaliśmy posłałam Reusowi łóżko. Zrobiłam kolacje. Zjedliśmy rozmawiając o Klaudii i Wojtku. Na dworze zaczęło lać. Poszłam się umyć. Gdy zeszłam z powrotem na dol Marco szukał jakiegoś filmu.
- Nie sądzisz że to idealna pogoda by obejrzeć jakiś horror?- spytał uśmiechając się
- To konieczne?- spytałam
- Jeśli będziesz się bała to możesz się do mnie przytulić- powiedział Reus i uśmiechnął się. Poszłam po popcorn i piwo. Usiadłam koło Marco i podałam mu puszkę. Na dworze szalała burza. Napoczatku film nie był straszny jednak po pewnym czasie zaczęłam się trochę bać. W pewnym momencie tak się przestraszyłam że wpadłam w ramiona Blondaska. Nagle przestało mnie interesować wszystko dookoła. Poczułam jego perfumy. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie jak to by było, gdybym mogą budzić się przy nim codziennie. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos   
- Film się skończył idziemy spać czy robimy coś jeszcze?
- Możemy coś jeszcze obejrzeć tylko błagam żadnego horroru
- To może tym razem jakąś komedia? 
- A co powiesz na Kac Vegas 3
- Czemu nie - powiedział i mnie przytulił.
 Ja nie protestowałam. Po jakieś godzinie oglądania zasnęłam.

* Marco*

Roberta siostra to prawdziwy skarb. Nie chce się narazie angażować w żaden związek ale Patrycja jest naprawdę wspaniała. Teraz śpi smaczne w moich ramionach a ja nie mam serca jej budzić. Powoli wstałem. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Przykryłem kocem i poszedłem na dół posprzątać bałagan który zrobiliśmy. Gdy skończyłem poszedłem się umyć i spać.: