sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 6

 Pogotowie zabrało Marco do szpitala. Przytulialam brata i znowu rozplakalam się. -Ciii malutka, Wszystko będzie dobrze Marco jest silny wyjdzie z tego.- pocieszał mnie.
-Mam taką nadzieję- odpowiedziałam
-Chodź jedziemy do domu
-Jedźmy do Marco proszę
-Okey tylko pojade się przebrać i powiedzieć Ani o Marco.
Pojechaliśmy do domu. Robert wszystko opowiedział Ani. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Gdy mój brat przebrał się pojechaliśmy do szpitala. Marco byl nadal nieprzytomny. Siedzieliśmy u niego do wieczora. Potem zmienili nas Mario z Kubą. Gdy wrócilismy do domu Ania z Klaudią spały. Cieszyłam się,  bo bałam się rozmowy z przyjaciółką. Rano znowu jadę do szpitala. Muszę siedzieć przy Marco gdy chłopacy będą na treningu. Położyłam się na łóżku i znowu zaczęłam płakać.

*Klaudia*

Marco miał wypadek. Było mi go strasznie szkoda. Ten blondyn wpadł mi w oko. Ale Wojtek na żywo był o wiele ładniejszy. Leżałam na łóżku i myślałam o tym wszystkim. Nagle Patrycja weszła do pokoju myślała że śpię. Nie wyprowadziłam jej z błedu. Położyła się na łóżku i zaczęła płakać. Ona chyba zakochała się Marco. Nie wiem co robić, muszę z nią rano szczerze porozmawiać. Postanowiłam iść spać.

*Patrycja*

Płakałam prawie całą noc. Rano wstałam bardzo wcześnie. Ubralam się w to: 



I zeszlam na dół. Robert już nie spał. Powiedział że zawiezie mnie do Reusa już teraz, żeby chłopacy mogli przygotować się na trening. Zjadłam śniadanie i pojechaliśmy. Weszalm do sali. Przywitałam się z Łukaszem i Wojtkiem. Powiedziałam że Robert czeka na nich przed szpitalem. Usiadłam przy blondynie, który jeszze nie odzyskał przytomność. Złapałam go za rękę. Siedziałam godzinę kiedy przyszedł lekarz.
- Pani jest kimś z rodziny?- spytał- jeśli nie proszę opuścić sale.Nie mogłam zostawić go teraz samego pomyślałam
-Tak, jestem jego narzeczoną- wymyśliłam na poczekaniu
-Dobrze w takim razie może pani zostać- stwierdził
- A mogł by mi pan powiedzieć co z nim?
- Pani narzeczony ma lekkie wstrząśnienie mózgu. Jego stan jest stabilny i niedługo powinien odzyskać przytomność.
- Dziekuje 
0ALekarz wyszedł a ja znowu usiadłam przy blondynie. Zauważyłam że zaczyna otwierać oczy.

*Marco*

Obudzilem się w szpitalu. Nie pamiętalem co się stało. Obok mnie siedziała siostra Roberta. Gdy zobaczyła że otworzyłem oczy uśmiechnęła się do mnie
- Co się stało?-zapytałem.
Patrycja opowiedziała mi wszystko. Strasznie bolała mnie głowa więc mała Lewandowska poszła po pielęgniarkę żeby dała mi coś przeciwbólowego. Gdy pielęgniarka wyszła spytałem ile byłem nieprzytomny.Pati spojrzała na zegarek.
-Około 20 godzin.
Uśmiechnąłem się do niej. 
- Zadzwonie powiedzieć chłopaka że odzyskales przytomność. Czuwalismy przy tobie całą noc.
=Gdy wyszła w drzwiach staną lekarz.
- Jak sie pan czuje?
-Dobrze, tylko strasznie boli mnie głowa.
-To normalne. Miał pan i tak dużo szczęścia skończyło się tyloma na lekkim wstrząśnięci mózgu i małych zadrapaniach.
Już miał wyjść kiedy odwrócił się
- Ta dziewczyna powiedziała że jest pana narzeczoną. To prawda?
-Tak, tydzień temu jej się oświadczyłem - uśmiechnąłem się do lekarz i pomyślałem że czemu nie.
-Gratuluje- powiedział lekarz i wyszedł z sali.

*Patrycja*

Zadzwoniłam i powiedziałam Robertowi że Marco odzyskał przytomność i że jest tylko trochę poobijany. Robert ucieszył się i powiedział że po treningu przyjadą go odwiedzić. Gdy wróciłam do sali Marco uśmiechnął się do mnie
- Wróciłaś kochanie. - rzekł 
- Sorki że tak powiedziałam ale inaczej nie mogła bym tu zostać.
- Nic nie szkodzi 
- Marcoo...- zaczęłam niepewnie- może to zostać między nami?
- Spoko nie ma.problemu 
Siedziałam u niego do południa. Marco przez cały ten czas był jakiś smutny i nieobecny. Zastanawialo mnie czemu nie ma przy nim teraz Irminy. Spytałam go o to. Opowiedział mi wszystko od momentu gdy wyszedł z domu Roberta do czasu gdy urwał mu się film. Było mi go strasznie żal. Wiedziałam że minie trochę czasu zanim o niej zapomni.

Tydzień później

Marco wyszedł ze szpitala ale cały czas był przybity po tym co się stało. Chłopacy cały czas go wspierali. Ja odbyłam poważną rozmowe z Klaudia. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Coś czuje że jej znajomośc z Wojtkiem idzie w dobrym kierunku. Wczoraj nawet byli razem w kinie. Ja narazie nikogo nie spotkałam. Ale czas pokaże. Jutro mamy jechać wszyscy razem nad staw. Marco napoczatku nie chciał jechać jednak udało nam sie go namówić. Dziś wieczorem miał wpaść Wojtek i Mario pograć z Robertem w fife. Poszłam ogarnąć się. Ubrałam sie w to:



I zeszłam na dol wszyscy już byli. Klaudia siedziała na tarasie z Wojtkiem i pili piwo, Robert z Mario grali w fife a Ania była w kuchni. Poszłam do niej. Ania nie czuła się najlepiej więc kazałam jej iść spać. Zrobiła to o co ją prosiłam. Wróciłam do chłopaków. Wzięłam sobie piwo i oglądałam jak grają. Zauważyłam że Klaudia z Wojtkiem gdzieś poszli.
-A niech sobie idą- pomyślałam
Po godzinie Robert poszedł do Ani a ja zostałam z Goetze. Postanowiliśmy zagrać mecz. On grał Realem ja Barceloną. Padł remis 2:2. Było koło 23 gdy Mario poszedł. Poszłam do pokoju, umyłam się i położyłam do łóżka. Sięgłam po laptopa i weszłam na fb. Postanowiłam dodać zdjęcie z naszej pierwszej imprezy w Dortmundzie. Byliśmy tam wszyscy. Reus jeszcze wtedy się uśmiechał. Gdy zdjęcie się dodało wylogowalam się. Nawet nie wiem, o której wróciła Klaudia. Spałam jak małe dziecko.

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 5


-Dziewczyny! -usłyszałam głos Ani z dołu
-Już chwileczka zaraz idziemy- krzyknęła Klaudia kończąc zapinac moją sukienke
-No gotowe- powiedziała do mnie uśmiechajac się- Nadal nie mogę uwierzyć w to że tu jesteśmy. Uszczypnij mnie, bo niewierze!
-Proszę- powiedziałam i mocno uszczyplam ją w ramie
- Ała musiałas tak mocno?!
- Pani Szczęsna się nie pieni tylko zejdzie na dół poznać męża- powiedziAlam
Obie wybuchlysmy śmiechem. Zeszlysmy na doł gdzie siedzieli już Kuba z Agatą oraz Łukasz z Ewą. Robert przedstawił nam dziewczyny i podał po piwie. Wzięliśmy z Klaudią po jednym i zaczęliśmy rozmawiać z Ewą. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworze- krzyknęłam
Gdy otworzylam moim oczą ukazał się Mario.
-Hej-powiedzial-Pięknie wygladasz-rzekł i mocno mnie przytulil. Tak mocno mnie ściskał że z trudnem udało mi się mu odpowiedzieć. Wtem zza rogu wyłonił się Robert.
-Mario, mógł byś nie podrywac mi siostry?- spytał ze śmiechem
-No okey- powiedzial i zrobił smutną minke
Weszliśmy do salonu. Mario wziął piwo i przyszedł do mnie i Klaudii. Chwilę gadalismy gdy usłyszałam głos Roberta.
- Dziewczyny ktoś chce was poznać!
Pociągnęłam Klaudie za sobą i weszlysmy do korytarza, skąd dobiegal głos Roberta. Gdy weszliśmy nogi się pod nami ugiely. Stał tam Wojtek i mega słodki blondyn. Spojrzałam w jego oczy, które wlepil we mnie z takim słodkim uśmiechem. Jednak tą piękną chwilę przerwała Klaudia która poleciała do niego i zaczęłam z nim rozmawiać. Podeszłam do Wojtka i przedstawilam się.
Wojtek uśmiechnął się do mnie i powiedział że Robert nigdy nie wspominał że ma takie ładne koleżanki. Zaprowadziłam chłopaków do salonu i podałam im piwo. Marco napoczatku nie chciał wziąć ale jakoś udało mi się go namówić. Przez następną godzinę Gadalam z Wojtkiem i Mario. Nie wiem dlaczego ale to oni najbardziej przypadli mi do gustu. Kube i Łukasza też bardzo lubialam ale teraz przy żonach byli grzeczni.Ale może jak ich póżnej poznam lepiej nie będą z tyłu za resztą. Marco nie zdążyłam zbytnio poznać bo cały czas gadał z KlaudIą. Muszę przyznać że strasznie mi się podobał ale powtarzałam sobie w myślach że muszę się ogarnąć bo on niedługo będzie miał żonę. Nagle zobaczyłam że Marco i Robert gdzieś zniknęli. To było silniejsze ode mnie. Poszłam ich poszukac. Nagle usłyszałam kawałek ich rozmowy
-Robert nie mówiłeś, że masz taką ładną siostre.
-Bo nie pytałeś ale wiesz co powinneś się domyślić, bo to u nas rodzinne- zasmial się mój brat
- Ale Robert chyba nie o tym mieliśmy rozmawiać
- Myślę że powinnem ci coś pokazać.
Więcej nie udało mi się usłyszeć gdyż zawołał mnie Mario że pijemy. Poszłam do gości. Siedzieliśmy i gadalismy jednak za jakieś 5 min zobaczyłam jak Marco wybiega z domu. Za nim Robert.
- Nie wierzę w to! To niemożliwe! Myślałem że się przyjaznimy a wy mi robicie takie coś! - krzyknął Marco w drzwiach. Chciałam biec za nim ale Robert złapał mnie.
- Zostaw go. On musi sam to przemyśleć. Pokazałem mu zdjęcie które dziś zrobiłem. Nie muszę chyba mówić co tam było.
- Tym bardziej nie powinien być teraz sam.
Robert jednak kazał mi usiąść. Opowiedział przebieg rozmowy. Wynikało z tego że Marco mu nie uwierzył tylko uznał że to photoshop i obraził się na nich wszystkich. Siedzieliśmy jeszcze długo. Gadalismy, piliśmy ale ja cały czas myślałam o Marco. Było mi go żal. Ale coż sam jest sobie winien. Mógł im wierzyć.

*Marco*

Nie wierzę że oni byli w stanie zrobić mi takie świństwo. Wybieglem z domu Roberta i pokierowalem się w stronę domu. Padał deszcz. Cały mokry weszlem do domu. Poszlem do pokoju. To co tam zastałem,było nie do uwierzenia. Irmina leżała naga w moim łóżku z tym fagasem ze zdjęcia.
-Kochanie przysięgam to nie tak jak myślisz- mówiła jednak ja jej już nie słuchałem
- WYPIERDALAJ!- krzyknąłem
- Ale misiu proszę.
- Pakuj się i WYPIERDALAJ!
Ponieważ mnie nie słuchała sam wyjałem walizkę i zacząłem ją pakować. Gdy skończyłem jej kochanka już nie było. Wyniosłem jej walizkę za drzwi i wyrzuciłem ją z domu. Czyli chłopacy mieli rację. A ja głupi im nie wierzyłem! Byłem w niej zakochany a ona poprostu chciała mojej kasy. Łzy płynęły mi po policzku. Położyłem się na kanapie. Nie wiem jak długo leżałem ale wkońcu udało mi się zasnąć. Obudziłem się o 12. Trening trwał już od godziny ale mi było to obojętne. Mój telefon dzwonił praktycznie bez przerwy więc go wyłączyłem. Poszłem do kuchni wziąłem szklankę i butelkę wódki. Miałem wszystko w dupie. Zacząłem pić. Po pary szklankach urwał mi się film.

*Patrycja*

Robert rano mimo kaca wstał i poszedł na trening. Ja wstałam o 12:30. Poszłam się wykąpać. W głowie miałam drugą impreze. Ubrałam się w to: 



I zeszłam na dół.  Przy stole siedziały Ania z Klaudia i z czegoś się śmiały. Usiadłam z nimi. Po godzinie wszedł zdenerwowany Robert. Marco nie przyszedł na trening i nie odbiera telefonów. Bał się że sobie coś zrobił. Powiedziałam mu że jeśli Mrco nie odezwie się przez najbliższą godzine to pojedziemy do niego razem.
-Widzę siostrzyczko, że nasz Marco wpadł ci w oko.-powiedział patrząc na mnie
-Nie prawda-krzyknełam ale czułam że oblałam się rumieńcem
-Przecież to widać. widziałem jak na niego wczoraj patrzyłaś- uśmiechnął się do mnie
-Jakie to ma znaczenie. On planuje ślub z inną! -krzyknęłam i wybiegłam z kuchni do pokoju. 
Usiadałam na łóżku wziełam laptopa i obczajałam fb. Wtedy do pokoju weszła Klaudia. Z smutną miną spytała
- Podoba ci się Marco?
-To nie ma znaczenia-odparłam
-Dla mnie ma- rzekła
Wiedziałam że Klaudi też się podoba, dlatego nie chciałam jej nic mówić. Naszczęście mój brat mnie uratował i zawołał że jedziemy do Marco. Za dwadzieście minut byliśmy już prawie koło jego domu, kiedy zobaczyliśmy go. Wyszedł z domu całkowicie pijany. wszedł na drogę. Robert ruszył w jego kierunki. Niestety nie zdążył nic zdrobić. Samochód uderzył w Reusa, który nieprzytomny upadł na ziemie. Robert wzywał pogotowie. Zaczęłam biec w ich kierunku. Poczułam że po moich policzkach płyną łzy.


 





poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 4


3 dni zleciły strasznie szybko. Teraz siedzę z Klaudią w Taksówce, której zmierza w kierunku lotniska. Patrzyłam przez okno i myślałam jak tam będzie.  Będę tesknila za widokiem mojego rodzinnego miasta. W tej chwili moje rozmyślnie przerwał telefon. Dzwonił Robert który chciał się dowiedzieć kiedy będziemy. Przewidziany czas za jaki będziemy w Dortmundzie wynosił około 5 godzin. Brat strasznie się ucieszył że niedługo będę z nim w domu. Powiedzial że przyjedzie po nas z Kuba i Łukaszem. Zaczęłam się śmiać żeby przyjechali oplem to będzie smieszniej. Gadalam z nim jeszcze chwile poczym Robert Powiedzial że musi się jeszcze wykąpać i przygotować. Pożegnaliśmy się, kątem oka spojrzałam na Klaudie. Siedziała z wielkim uśmiechem na twarzy po czym szło wywnioskowac że myśli o Wojtku. Jeszcze 5 godzin pomyślałam i postanowiłam założyć słuchawki na uszy ciesząc się dalszą podróżą.

*5godzin później*

Siedzimy na lotnisku w Dortmundzie i czekamy aż Robert po nas przyjedzie. Długo nie czekałyśmy bo po 10 minutach zobaczyliśmy chłopaków. Z radością rzuciłam się na szyje Robertowi.  
-Jaki słodki widok, kochający się Lewandowscy. Aż robię sobie zdjęcie - usłyszałam głos Kuby i dźwięk robionej fotki. Łukasz przytulił mnie i powiedział że fajnie mnie znowu widzieć. Kuba kończąc chwalić sie ludzia na lotnisku naszym zdjęciem, zrobił to samo. Cieszyłam się że będę się z nimi widywac częściej. Przedstawilam im Klaudie, która patrzyła w chłopaków jak w obrazek. Na chwile odebrało jej
mowę, ale za chwile Wszystko wrócilo do normy. Wyszliśmy z lotniska i udalismy się w kierunku...OPLA. Na raz wybuchłysmy z Klaudia śmiechem. Chłopcy próbowali zachować powagę ale nie wyszlo im to bo zaraz parskneli smiechem. Wsiedlismy do auto, oczywiście tak jak w reklamie, i ruszyliśmy w drogę do domu Roberta. Już wiedziałam że podjęłam dobrą decyzje i nie będę się tu nudzić. Całą drogę smialismy sie. Chłopcy opowiadali nam jak to schowali Wojtkowi ciuchy gdy był pod prysznicem i chodzi 15min po szatni owinięty w recznik i ich szukał. Klaudia zasmiala się ze chciała by to widzieć. Nasze rozmowy weszły jednak na temat Marco. Chłopacy powiedzieli nam o jego dziewczynie Irminie. Ona go zdradzała i była z nim tylko dla kasy. Marco jednak świata poza nią nie widział i nie słuchał ich gdy mu mówili że powinien skończyć ten związek. Nie mieli jednak dowodu na jej niewiernosc, które były by wiarygodne w oczach Marco. Było mi go strasznie żal. Zakochal się w nieodpowiedniej kobiecie. Gdy podjechaliśmy pod dom chlopacy pożegnali się z nami i powiedzieli że wszyscy wpadną wieczorem poznać dziewczyny. Zobaczyłam na twarzy Klaudi uśmiech większy niż do tej pory. Weszliśmy do mieszkania, Ania już na nas czekała. Wpadliśmy sobie w ramiona. Kochała moją bratową i nie wyobrażałam sobie żeby był nią ktoś inny. Przedstawilam jej Klaudie. Zjadlysmy obiad i udalismy się do naszego nowego pokoju.
Rozpakowalysmy się. Klaudia poszla się wykąpać, kiedy Ania weszła do pokoju. 
-Hej piękna, mogę wejść? - powiedziała do mnie Ania
-Oczywiście że możesz - powiedzialam i ją przytulilam - Strasznie za tobą tesknilam
-My za tobą też. Jak Klaudia sie wykapie pójdziemy na zakupy. Trzeba jakoś wyglądac bo na wieczór będziemy mieć gości- wysłała mi znaczacy uśmiech 
- Ania co ty kombinujesz?- spytałam ze śmiechem
- Nic tylko poprostu wiesz Mario i Wojtek są wolni. A Marco..
- Marco planuje ślub z Irminą-dokończyłam za nią 
-Robert ci mówił? - spytała smutna
- Tak opowiadali nam jak tu jechaliśmy-odpowiedzialam- To kto dziś będzie?- zręcznie zmieniłam temat
- Ty Klaudia ja Robert Kuba i Łukasz z żonami Mario Wojtek i Marco 
Właśnie w tym momencie z łazienki wyszła Klaudia. Wzięłam szybki prysznic i ruszyliśmy na zakupy.
Ja kupiłam to:



Klaudia to:




A Ania to:



Wróciłysmy do domu zaczełyśmy przygotowalysmy przekaski na wieczór. Wtedy do domu weszli Robert z Mario którzy wrócili z treningu i przywieźli napoje oraz alkohol. Mario spojrzał na nas i uśmiechnął się do Roberta.
-Widać że Polki-zaśmiał się Mario
Potem Robert poznał nas z nim. Mario okazał się być naprawdę sympatycznym chłopakiem. Rozmawiałam z nim chwile a już zdążyłam dowiedzieć się wielu ciekawych faktów o moim bracie. Później Mario poszedł a my zaczęliśmy się przygotowywać na wieczór.

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 3

* Robert *

Za 5 dni przylatują dziewczyny. Ania właśnie szykowała im pokój, gdy do domu wpadli Mario i Wojtek.
Krzyczeli że widzieli Irmine jak całowała się z innym facetem po czym wsiedła do jakiegoś auta i odjechała. 
Powiedziałem, że jeśli znowu zobaczymy takie coś, musimy zrobić zdjęcia i pokazać Marco. Strasznie mi było żal przyjaciela. Marnował się przy tej dziewczynie. Irmina od początku nie przypadała nam do gustu, więc może Marco teraz wyśli, że wymyślamy takie brednie sami, żeby ich rozdzielić. Dałem chłopaką po piwie i zaczeliśmy grać w fifę. Dziś nie mieliśmy treningu, więc do wieczora mogliśmy robić co chcemy. Po jakiejś godzinie dołączyli do nas Kuba i Łukasz. Marco pojechał z Irminą na zakupy, zatem przyjdzie za jakieś dwie godziny. Dziewczynie ewidentnie zależało na jego kasie. Postanowiliśmy, że nie powiemy nic Marco, dopóki nie będziemy miec dowodów, bo bez tego i tak nam nie uwierzy. Jak zwykle naszą gre poprzedzała kłótnia kto gra Realem.Wykorzystaliśmy moment że nie ma Marco, który zawsze nim grał i wybraliśmy sobie drużyny. Wiedzieliśmy, że Reus za szybko z tych zakupów nie wróci. Lecz ku naszemu zdziwieniu za nie całą godzinę przyjaciel był już u mnie i popijał z nami browara. Siedzieliśmy jeszcze dwie godziny grając po czym chłopacy zebrali się i poszli do domu. Został tylko Marco. Spojrzałem na przyjaciela i zobaczyłam że coś go dręczy.
- Ey Marco co jest?- Spytałem 
- Dlaczego wy jej tak nienawidzicie?-zapytał z smutkiem w oczach
-Marco zrozum jesteś naszym przyjacielem, chcemy dla ciebie jak najlepiej a Irmina to poprostu nie jest dziewczyna dla ciebie.
-Ale ja ją kocham! Cholernie ją kocham! Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Dlatego chce Cię prosić, abyś ty ją zaakceptował i przekonał do tego chłopaków. Będziecie musieli to zrobić, gdyż planuje jej się oświadczyć.  
-CO!?- Tylko tyle udało mi się powiedzieć. 
-Robert, postaw się na moim miejscu co byś zrobił, gdybyśmy takie rzeczy gadali o Ani. Jak byś się czuł na moim miejscu. No właśnie. Dlatego uszanujcie moją decyzje. Muszę lecieć. widzimy się jutro na treningu.- powiedział to po czym opuścił pokój i pokierował się w stronę drzwi.
Ja nadal stałem jak wryty. nie mogłem uwierzyc w to że on chce poślubić tą dziewczynę. Wiedziałem jedno, musimy jak najszybciej wybić Marco ten pomysł z głowy.

* Patrycja *

Wczorajszy dzień spędziłam z Klaudią na zakupach. Dziś  popołudniu miałyśmy się spotkać w kawiarniu i obgadać co i jak w związku z wyjazdem. Już miałam wychodzić z domu, gdy usłyszałam dwonek do drzwi. Mamy ani Mileny nie było w domu, więc poszłam otworzyć. Myślałam, że to Klaudia postanowiła  po mnie wpaść, jednak gdy otworzyłam drzwi moim oczą ukazał się.. Janek. 
-Czego chcesz!?- spytałam
-Hej- uśmiechnął się do mnie- mogę wejść przecież nie będziemy tak rozmawiać w progu.
-Owszem będziemy. To co chcesz?-powtórzyłam pytanie
-Patrycja błagam nie możesz wyjechać do Dortmundu!
-Ależ mogę. Nikt mi tego nie zabroni a już napewno nie ty!
-Ale ja cię kocham, nie pozwolę ci wyjechać! Zrozumiałem swój błąd a teraz wiem że kocham tylko ciebie.
-Szkoda że tak późno. Wiesz musisz już iść, bo zaraz wychodzę.- powiedziałam i zamknełam mu drzwi przed nosem. Nadal go kochałam, ale nie mogłam mu tego okazać. Może on tylko sobie żartował. Usiadłam pod ścianą i zaczełam płakać. Nie wiem jak długo tak siedziałam i płakałam, ale nagle poczułam że ktoś mnie przytula. To była Klaudia. Opowiedziałam jej wszystko a ona stwierdziła, że muszę o tym zapomnieć, bo już za cztery dni lecimy do Dortmund i zaczynamy nowe życie. Miała racje. Poszłam do łazięki ogarnełam się i ruszyłyśmy na miasto. Wróciłam późnym wieczorem. Poszłam do swojego pokoju zaczełam się powoli pakować. Po godzinie umyłam się i położyłam spać.. 





niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 2

-Wróciłam- krzyknęłam wchodząc do domu.
- W samą pore na kolację- Usłyszałam głos mamy chrzątającej się po kuchni.
Ściągłam buty i poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole. Znów miałam przed oczami Janka z jego nową dziewczyną. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy:
-Coś się stało? Matura Ci źle poszła, bo nie wyglądasz najlepiej.- spytała z troską w głosie.
-Nie po prostu widziałam dziś Janka- powiedziawszy to spóściłam głowę.
-Patrycja, córeczko nie przejmuj się nim. Znajdziesz sobie kogoś lepszego- rzekła i pocałowała mnie w czoło.
-Chce jechać odwiedzić Roberta do Dortmundu. Klaudia też chce ze mną jechać. Pojedziemy zanim przyjdą wyniki matur. bo potem będe musiała złożyć papiery do warszawskiej uczelini.- powiedziałam
-Myślę żę to wspaniały pomysł. Robert z Anią napewno ucieszą się z waszych odwiedzin.Myślałam nawet ostanio, że może przeprowadzisz się do Roberta i zaczniesz studiować w Dortmundzie. To była by dla ciebie szansa a przy okazji zapomniała byś o Janku.- odparła
-Chcesz się mnie pozbyć?- spytałam ze śmiechem
-Nie ale uważam że to by była dla ciebie szansa-uśmiechneła się do mnie
-Ale ja nie chce zostawiać Klaudi tutaj samej- powiedziałam
-Może Robert się zgodzi i Klaudia też będzie mogła pojechać z tobą. Przemyśl to- rzekła po czym wyszła z kuchni zostawiając mnie samą z kolacją.
Po zjedzeniu , sprzątłam kuchnie i poszłam do pokoju. Może mama rzeczywiście ma rację i powinnam wyjechać do Dortmundu. Zacząć nowe życie w nowym środowisku. Postanowiłam zadzwonić do brata.
Odebrał po pierwszym sygnale. Powiedziałam mu w jakiej sprawie dzwonie. Robert powiedział że to świetny pomysł i że ja i Klaudia możemy przyjeżdzać do Dortmundu choć by dziś. Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo. Opowiedział mi o Marco i jego dziewczynie, której nienawidzą oraz o tym jak Wojtek znalazł się w Borussi. Gdy skończyliśmy rozmawiać zadzwoniłam do Klaudi i powiedziałam jej żeby do mnie zaraz wpadła. Nie mineło 10 minut gdy na moim łóżku siedziała wesoła blondynka zajadając się ciastkami, które znalazła w kuchi. Jednym słowem czuła się jak u siebie w domu.
-Będe studiować w Dortumundzie. Rozmawiałam już z Braciszkiem i się zgodził bym u niego zamieszkała.- powiedziałam do Klaudi, której z wrażenia rozsypały się wszystkie ciastka.
-Chcesz mnie tu zostawić samą! Co ja tu będę robić przed tyle czasu sama. Najpierw wyjechała Amelia teraz ty!?- Gorączkowała się blondynka.
-Daj mi skńczyć.-uśmiechnęłam się do niej- Jeśli chcesz możesz wyjechać ze mną. Robert się zgodził byś mieszkała z nami, więc jeśli chcesz..- niezążyłam skończyć gdzyż właśnie w tym momencie na szyje rzuciała mi się Klaudia krzycząc że jedzie ze mną. Rozmawiałyśmy do poźnej nocy ustalając kiedy wyjeżdzamy. Wybór padł na środę czyli za 6 dni. Zarezerwowałyśmy bilety na samolot i jedząc ciastka oglądałyśmy "Trzy metry nad niebem". gdy film się skończył Klaudia poszła do domu a ja się umyć i spać.
Następnego ranka przy śniadaniu poinformowałam mamę i siostre o tym że lece do Dortmundu. Mam cieszyła się że podjełam taką decyzję. Milena postanowiła że odpuści sobie dziś trening i pójdzie ze mną na zakupy. Chciała korzystać z ostatnich dni mojego pobytu w domu, bo poźnej nie będziemy się tak często widzywać. Po powrocie z zakupów razem zrobiłyśmy obiad i jedząc oglądałyśmy jakiś program o życiu aligarorów. Milena powiedziała mi że ma nowego chłopaka i że planuje przedstawić go mamie. Żałowałam że mnie już przy tym nie będzie. Ale obiecała że jak wrócę z Dortmundu zobaczyć wyniki matury to mi go przedstawi. Naszą rozmowę przerwał odłos otwierania zamka w drzwiach. Do domu weszła mama, podałyśmy jej obiad i rozmawiałyśmy do póżnej nocy śmiejąc się przy tym do łez.

*Klaudia*

Jadę z Patrycją do Dortmundu! Jestem taka szczęśliwa. Poznam wkońcu Wojtka zawsze o tym marzyłam. Powiedziałam rodzicą że w środę wyjeżdzam. Napoczątku byli w szoku, ale potem cieszyli się że będe mogła studiować na dobrej uczelini w Niemczech. Obiecałam że będe ich odwiedzać tak często jak to możliwe. Umyłam się i powędrowałam do łóżka. Całą noc jednak nie udało mi się zasnąć. Myślałam nad wyjadzem i nad tym jak tam będze się czuła.

*Robert*

W środę przylatuje moja siostra i jej przyjaciółka. Barszo się z tego cieszę, bo bardzo dawno ich nie widziałem. Będą studiować tutaj, więc zamieszkają u mnie. Ania bardzo się cieszy, że będzie miała kogoś z kim będzie mogła szczerze pogadać. Myślę że polubią moich przyjaciół i będą się tu czuly jak u siebie w domu. 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 1

Wreszcze po wszystkim! Wróciłam do domu po ostatnim dniu matur. Poszło mi dobrze. Gdy weszłam do mieszkania nikogo nie było. Mama w pracy, Milena na treningu a Robert w Dortmundzie. Strasznie tęskniłam za bratem dlatego postanowiłam że zaraz po maturze pojadę odwiedzić jego i Anię. Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizję. Skakałam po programach ale nie było nic ciekawego. W tej chwili zadzwonił do mnie telefon.
-Patrycja!-usłyszałam w słuchawce głos Klaudii- Słyszałaś już?!
-Boże Klaudia mów o co ci chodzi! Coś się stało?!- krzyknęłam
-No Wojtek będzie grał teraz w Borussi! Zabierz mnie ze sobą jak pojedziesz do Roberta! Ja muszę go poznać! Błagam cię!- Krzyczała Klaudia
-Hahahahaha wiedziałam że jak się o tym dowiesz będziesz chciała jechać ze mną. Pogadam z Robertem i dam ci znać, ale myślę że się zgodzi.- Powiedziałam śmiejąc się pod nosem
-Nudzisz się?-zapytała
-No troszeczkę- rzekłam
-To chodź na zakupy! Muszę wkońcu kupić sobie coś jak bym jechała z tobą do Dortmundu.-ekscytowała się moja przyjaciółka
-Hahahaha okey to za godziną w centrum handlowym.-powiedziawszy to rozłączyłam się. Poszłam wziąść szybki prysznić i ogarnąć się przed wyjściem.Gdy schodziłam na dół do domu weszła Milena.
-Padam na twarz! Trenar dawno nie dał nam takiego wycisku. A ty gdzieś się wybierzasz?- spytała widząc mnie szykującą się do wyjścia.
-Tak. Idę z Klaudią na zakupy.- odpowiedziałam
-To życzę miłych zakupów- uśmiechneła się do mnie po czym zniknęła za drzwiami łazienki.
Strasznie podziwiałam moje rodzeństwo. Niestrudzenie dążyły do wyznaczonego sobie celu. Robetr grał w piłkę, Milena w siatkówkę. Ja jedyna z rodzeństawa nie byłam zapalonym sportowcem. W przyszłości chciałam zostać psychologiem co prawda sportowym, ale ja nigdy nie lubiłam tak jak oni ganiać za piłką.
-Wychodzę!- krzyknęłam do Mileny, która aktualnie śpiewała coś pod nosem biorąc prysznic.
-Okey- usłyszałam w odpowiedzi
Dzień był dość chłodny, wzięłam swoją bluzę i wyszłam z domu. Szłam w kierunku centrum handlowego, kiedy zobaczyłam to czego widzieć nie chciałam. Drugą stroną ulicy szedł Janek, mój były obściskując się z jakoś dziewczyną. Szybko odwróciłam wzrok i szłam dalej. Mój humor jednak uległ gwałtownemu pogorszeniu. Rany po zerwaniu były nadal świerze. Nie pozbierałam się jeszcze po tym co mi zrobił.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Klaudii
-Hejka- krzyknęła tuż przy moim uchu. Podskoczyłam w przerażeniu na co ona zaczeła się śmiać
-Rzeczywiście bardzo śmieszne.-rzekłam
-Ey Patrycja co ci się stało, że taka wkurzona jesteś?-spytała
-Nic. Po prostu widziałam przed chwilą Janka, ale nie chce teraz o tym gadać.- powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam
-Zapomnij o tym idiocie. Nie był Ciebie wart.- odparła i mocno mnie przytuliła
-To co idziemy?-spytałam
-Taaak!- krzykła z radością
Po dwóch godzinach buszowania po sklepach, udałyśmy się na kawę. Siedziałyśmy jeszcze godzinę i gadałyśmy. W większości gadała Klaudia, która czały czas jarała się Wojtkiem. Ja zdązyłam się przyzwyczaić, jednak jak by ktoś jej nie znał mógł by pomyśleć, że oszalała.Gdy wypiłyśmy, pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy obładowane nowymi ciuchami do domu.

Prolog

Jutro zaczynam pisać maturę. Co potem? szczerze nie mam bladego pojęcia. Chce zacząć studiować w Warszawie, ale w sumie nic mnie tu już nie trzyma. Od rozstania z Jankiem wszystkie rzeczy i miejsca tu kojarzą mi się z nim. Czy zostanę tu? Czas pokarze. Dziś dzwonił do mnie Robert. Życzył mi powodzenia na maturze. Tak strasznie za nim tęskniłam. Teraz jednak będę miała długie wakacje więc na pewno go odwiedzę. Już tyle razy zapraszali mnie z Anią do siebie a ja nie miałam okazji z tego skorzystać. Ale nadrobimy to. Już niedługo. 

**********************************************************************************