czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 14

Rano obudziła mnie Klaudia żebym pożegnała się z bratem i Anią
- No w końcu doczekałam się mój braciszek wreszcie wyjeżdża-powiedziałam schodząc na dół
- Też cię kocham głupku - powiedział Robert wyglądając z kuchni z zacieszem na twarzy
- A kto powiedział że cię kocham? - Odpowiedziałam wyciągając język w jego kierunku
- Nie wyciągaj języka bo Ci krowa nasika - mówił próbując udawać poważnego
- Jedyna krowa, którą tu widzę to ty Robercik - powiedziałam posyłając mu buziaka w powietrzu
- No wiesz ty co, foch! Z ta krową to przegięłaś ja przecież jestem reniferem! - krzyknął udając obrażonego
- Sądząc po nosie to Rudolfem - usłyszałam głos Ani z łazienki.
Zaczęłyśmy się z Klaudią śmiać w niebo głosy. Robert próbował na początku udawać poważnego jednak za chwilę też zaczął się śmiać.
- No dobra chodź tu debilu mój - powiedziałam i uściskałam go. Później przytuliłam moją ukochaną bratową. Klaudia miała ich zawieść na lotnisko. Gdy wyszli poszłam się ubrać i coś zjeść. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Myślałam że to Klaudia jednak pomyliłam się
- No proszę kogo my tu mamy - powiedziałam Irmina która stała w progu. - Myślę że mamy sobie coś to wyjaśnienia
- Chyba nie mamy o czym rozmawiać - powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi jednak nie zdążyłam, gdyż Irmina już stała w korytarzu
- Owszem mamy - powiedziała i popchnęła mnie tak że wylądowałam na podłodze - Zapamiętaj sobie podła suko Marco i jego pieniądze nigdy nie będą twoje - krzyknęła i uderzyła mnie w twarz
- Ty ich na pewno mieć nie będziesz - powiedziałam przez zaciśnięte zęby gdy już się podniosłam
- Oj jeszcze się zdziwisz - krzyknęła po czym kopła w moją usztywnioną nogę co spowodowało że straciłam równowagę i znowu upadłam. Tym razem miałam mniej szczęścia i uderzyłam głową o próg. Wszystko przed oczami zamazywało mi się. Czułam że krew spływa mi po policzku. Jedyne co potem słyszałam to, to że ktoś krzyczy moje imię.

Ocknęłam się na kanapie. Ujrzałam nad sobą twarz Mario.
- Boże jak dobrze że odzyskałaś przytomność. Już myślałem że będę musiał wezwać pogotowie.
- Moja głowa.. Ałaa
- Będziesz miała sporego guza, ponadto masz lekko przeciętą lewą brew. Gdzie macie apteczkę to zaraz opatrzę ci ranę.
Powiedziałam mu gdzie jest apteczka i już po chwili Mario bawił się z lekarza. Gdy skończył mocno mnie przytulił. Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach.
- Opowiedz mi dokładnie co tu się wydarzyło. - Powiedział Goetze uważnie mi się przyglądając. Opowiedziałam mu więc wszystko co się wydarzyło dziś rano a on przytulił mnie jeszcze mocniej. Całe moje ciało przeszywał przyjemny dreszcz gdy jego ręce spoczywały na moich biodrach.
- Patrycja ogarniaj się Mario to tylko twój przyjaciel -powtarzałam sobie w myślach
Spojrzałam w jego oczy. Było w nich widać że się martwi.
- No już Mario wszystko okey - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem
- Nie kochana nic nie jest okey, Irmina musi zapłacić za to co ci zrobiła - powiedział gładząc kciukiem mój policzek.
- Nie proszę niech to zostanie między nami - prosiłam go
- Patrycja musisz iść na policję ona ci grozi - nie dawał za wygraną brunet
- Nie teraz jeśli powtórzy to się jeszcze raz to pójdę.
Goetze w końcu się zgodził ale postanowił że zostanie ze mną aż  nie wróci Klaudia. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy cieszyć się słońcem do ogrodu. Mario pływał w basenie a ja leżałam na leżaku i opalałam się pijąc pepsi. Później dołączyli do nas Marco i Klaudia. Od razu zauważyli plaster i guz na mojej głowie. Wcisnęłam  mi historie że uderzyłam się o drzwiczki szafki  w kuchni. Klaudia uwierzyła jednak Reusa to nie przekonało. Zrobiłam mi po drinku. Południe mijało nam w bardzo dobrych humorach. Nagle Goetze położył‚ się na mnie.
- Złaź ze mnie ty grubasie! - krzyczałam
Jednak Mario zamiast zejść, wziął mnie na ręce i zaczął biec ze mną na pierwsze piętro mieszkania. Marco i Klaudia tylko śmiali się i zaczynali kolejnego drinka w basenie. Zrobiliśmy rundkę po całym domu i wróciliśmy do ogrodu. Mario wskoczył do basenu. Po godzinie Goetze zaczął się zbierać. Klaudia wykorzystała to i poprosiła go żeby podrzucił ją do Wojtka. Znowu zostałam sama z Marco. Wstałam z leżaka i usiadłam koło basenu w którym pływał Reus. Podpłynął do mnie. Oparł się rękoma o brzeg.
- W końcu sami - powiedział i już miał mnie pocałować kiedy do ogrodu wpadała Klaudia.
- Nie przeszkadzajcie sobie ja tylko przyszłam wam powiedzieć że nie wracam na noc, bo idę z Wojtkiem i Mario na imprezę - rzekła ochoczo blondynka z szerokim uśmiechem - Tylko wiecie żeby mi tu z tego małych Reusiaków nie było
- Ty już się o Reusiaków nie martw tylko uważaj żeby tu prędzej mali Szczęśni nie biegali - rzekł ze śmiechem Marco
- Bawcie się dobrze - powiedziałam do blondynki z wymuszonym uśmiechem, żałowałam że ja nie mogę bawić się z nimi. Wiedziałam że będzie jeszcze dużo imprez w moim życiu, ale po porannym incydencie z Irminą wolała bym się wyluzować. Klaudia pożegnała się z nami i pobiegła w stronę auta Mario, który już zaczął się niecierpliwić i strasznie trąbił.
- Znowu zostaliśmy sami - powiedział blondyn z uśmiechem a ja spojrzałam w jego śliczne oczy - Ey mała co jest? - zapytał po krótkiej chwili Marco. Po jego minie widziałam że się o mnie martwi, ale nie chciałam mu nic mówić o Irminie. Dopiero co pozbierał się po rozstaniu z nią a teraz ona znowu chce namieszać w jego życiu tylko dla tego że chce dobrać się do jego pieniędzy. - Nie nic mi nie jest mam po porostu gorszy dzień  - powiedział tak by było to wiarygodne
- Poczekaj zaraz wyjdę z basenu i pójdziemy na spacer albo obejrzymy jakiś film co ty na to? - spytał wesoło blondyn
- Okey, to ja skocze tylko po kulę- powiedziałam i powoli wstałam czekając za blondaskiem. Reus wyszedł z wody i złapał mnie za rękę pomagając iść w kierunku domu. Gdy Marco był w łaziance dostałam SMS.
"Odpieprz się suko od Marco, bo pożałujesz"
Skąd ona miała mój numer. Zaczynałam panikować, choć w sumie nie wiem czy powinnam się jej bać. Czułam że muszę porozmawiać z Mario, tylko on wiedział o Irminie i lepiej żeby tak zostało jak najdłużej. Moje rozmyślanie przerwał dźwięk otwieranych drzwi do łazienki. Jak na Reusa to szybko się ogarnął i już po chwili szliśmy drogą w kierunki centrum Dortmundu. Pogoda dopisywała. W pewnym momencie zobaczyłam po drugiej stronie drogi mężczyznę, który strasznie przypominał mi pewnego chłopaka z którym chodziłam do podstawówki i gimnazjum. Jednak zniknął on zaraz w jakiejś uliczce więc nie zdążyłam mu się dobrze przyjrzeć. 
- Może skoczymy do sklepu i kupimy coś słodkiego? - zapytałam mojego towarzysza
- To ja ci już nie wystarczam? - spytał udając urażonego
- Niestety nie. Jesteś za gorzki miśku - powiedziałam i walnęłam go łokciem w brzuch
- Zapamiętam to sobie kochanie. Jeszcze będziesz coś chciała -powiedział z fochem, który trwał koło 2mi. Po upływie tego czasu Marco już nie pamiętał że się na mnie obraził i znowu paplał bez opamiętania. Weszliśmy do sklepu i kupiliśmy Lody śmietankowe z kawałkami czekolady, dużo żelków, ja wzięłam sobie dwie duże puszki pepsi Marco natomiast dwa piwa. Oczywiście nie obyło się bez jego idiotycznych pomysłów. Przez 15 min naszej wizyty w sklepie, Marco zdążył tańczyć z miotłą i mopem, rzucać cukierkami do ludzi i stłuc wino. Gdy zapłaciliśmy za zakupy i straty wyrządzone przez Marco ruszyliśmy w kierunku domu.
- Niech ci te żelki pójdą w cycki, bo ci ich strasznie brakuje - powiedział że śmiechem blondyn
- Ciesz się idioto że mam usztywnioną nogę, bo inaczej byś nią dostał w ten twój wielki zad grubasie - rzekłam udając urażoną
- Tylko nie grubasie, tylko  nie zad, tyle dziewczyn marzy żeby dotknąć mój piękny tyłeczek a ty tu z takim tekstem - gorączkował się blondyn zarzucając grzywką. Udało mi się na chwilę zapomnieć o tym co wydarzyło się rano. Gdy doszliśmy do domu na wycieraczce leżała jakaś koperta. Wzięłam ją i weszłam do domu. Reus poszedł poszukać jakiegoś filmu w kolekcji Roberta. Ja poszłam do kuchni i otworzyłam kopertę. W środku było zdjęcie moje i Reusa jak siedzimy w restauracji. Ja byłam przekreślona. Była jeszcze kartka
" Ostatni raz cię ostrzegam zostaw Reusa w spokoju, bo jeśli nie to inaczej pogadamy"
Szybko włożyłam zdjęcie do koperty i schowałam w stercie innych papierów. Musiałam przyznać że zaczynałam się bać. Poszłam do pokoju.
- Ey co masz taką minę jak byś ducha zobaczyła - spytał blondyn siadając na kanapie
- Wydaje ci się - odpowiedziałam i szybko zmieniłam temat - Co oglądamy?
- Jakąś dobrą komedię - powiedział sięgając po pilota - Co powiesz misiaczku na "Kochanie, poznaj moich kumpli"?
-Mi pasuje - rzekłam z uśmiechem
Reus już miał puścić film gdy odwrócił się w moim kierunku. Delikatnie rekami ściągnął plaster z mojego czoła.
- A teraz powiedz mi prawdę. Kto ci to zrobił. Ja to nie Klaudia mi nie wciśniesz takiego kitu - powiedział patrząc mi prosto w oczy i oczekując na odpowiedź
- Ale masz mi obiecać że nikomu nie powiesz - powiedziałam patrząc ze strachem w jego kierunku
- Obiecuje powiedział
- No więc my nie powinniśmy się spotykać - powiedziałam już nie patrząc na Reusa, tylko wyglądając przed okno
- Ale co jak to! Masz kogoś? - spytał odwracając moją głową w jego kierunku
- Nie, po prostu Dziś rano, była u mnie Irmina. Krzyczała ze mam się od ciebie i twoich pieniędzy odczepić. Potem popchnęła mnie a gdy się podniosłam kopnęła w moją usztywniona nogę. Straciłam równowagę. Upadła i uderzyłam głową w coś twardego. Gdy ocknęłam się Mario już był przy mnie. Ja zaczynam się bać. Dlatego będzie lepiej jeśli spełnię jej życzenie - mówiłam z łzami w oczach
- Mam zrezygnować z ciebie bo tak chce moja była! - krzyczał Reus
- Nie krzycz! Tak będzie lepiej - z oczy leciały mi łzy
- Skoro tak chcesz to proszę bardzo - krzyknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Zostałam sama. Płakałam. Byłam słaba. Chciałam zadzwonić do Mario ale przypomniałam sobie że idzie na imprezę z Klaudia i Wojtkiem. Reszta pojechała na wakacje razem z Robertem. Zawsze miałam przy sobie przyjaciół a jak ich potrzebowałam byłam sama. Na dworze robiło się ciemno. Nic dziwnego było już po 22. Postanowiłam iść się przejść. Wyszłam z domu. Szłam przez Dortmund. Wszędzie wokół‚ widziałam szczęśliwych ludzi. Były wakacje. Byłam tu już tyle czasu a tak rzadko spacerowałam po tym pięknym mieście. Robiło się coraz ciemniej. Nie chciałam wracać do domu. Bałam się że ją tam spotkam. Nie chciałam zostać tam sama na noc. Usiadłam na ławce w parku. Na tej samej na której kilka dni wcześniej siedziałam z Marco i Oliwką. Tak cholernie mi na nim zależy. Wracały do mnie wszystkie wspomnienia. Jak Marco mówił‚ Oliwce jaka jestem dla niego ważna. Zaczęłam płakać. Nagle poczułam że ktoś mnie przytula. To był Mario. Wtuliłam się w niego i płakałam.
- Nie płacz maleńka musisz być silna. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Ale nie potrafię. Wystraszyłam się Irminy. Zostawiam Reusa. Wszystko się spieszyło! - płakałam coraz bardziej wtulona w mojego przyjaciela
- Zobaczysz wszystko się ułoży. To przyjdzie z czasem - powiedział i pocałował mnie w czoło
- A co ty tu w ogóle robisz? - spytałam przypomniawszy sobie że miał iść na imprezę
- Jak zobaczyłem pijanego Reusa przy barze od razu wiedziałem że coś jest nie tak. Poszedłem do ciebie ale nie było cię już w domu. Wystraszyłem się że może Irmina cię porwała, dzwoniłem, ale nie odbierałaś więc postanowiłem Cię poszukać. Przeszukałem prawie cały Dortmund, ale znalazłem Cię i to najważniejsze - odpowiedział
- Popsułam ci imprezę - powiedziałam i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem
 - Nie szkodzi na jeszcze nie jednej będę, a teraz chodź do domu - powiedział i pomógł mi wstać. Powoli szliśmy w kierunku mieszkanie. Droga zajęła nam około 20 min. Gdy weszliśmy do domu Goetze oparł mnie o ścianę. Zaczął delikatnie muskać wargami moją szyje. Nie protestowałam mimo że powinnam. Jego ręce błądziły po moich plecach. Jego twarz była blisko mojej. Nie wiedziałam czy tego chce ale podobało mi się to. Mario delikatnie musnął moje usta. Ominęłam moje ręce wokół‚ jego szyi i przyciągam go bliżej siebie. Między nami nie było najmniejszej przestrzeni. Moje usta znowu szukały jego gorących warg. Serce biło mi jak oszalałe. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Brunet wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Moje ręce spoczywały na jego cudownie wyrzeźbionym brzuchu. Mario całował moją szyje i dekolt. Gdy zaczął ściągać ze mnie bluzkę opamiętałam się.
- Przepraszam Mario ale nie mogę. - powiedziałam poprawiając włosy
- Nie to ja przepraszam nie powinienem, wiem że ty kochasz Marco. - powiedział Mario wstając z kanapy
- Niech to zostanie między nami, zależy mi na twojej przyjaźni i nie chce aby ten incydent ją zniszczył - powiedziałam siadając
- Okey to będzie nasz sekret. - odrzekł spokojnie Goetze siadając obok mnie
Przytuliłam się do niego. Oglądaliśmy niemiecki serial w telewizji. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

1 komentarz: